Maddi Wright to australijska celebrytka znana z programu telewizyjnego "House Ruled", w którym pary uczestników remontują sobie nawzajem domy, a zwycięzcy dostają w nagrodę spłatę kredytu mieszkaniowego.
W październiku zeszłego roku urodziła drugiego syna. Na początku karmiła Marlowa - bo tak ze swoim mężem Lloydem nazwali chłopca - piersią.
Po czterech miesiącach od jego narodzin postanowiła jednak podzielić się ze swoimi obserwatorami na Instagramie informacją, że przestała to robić, otwarcie pisząc, że "żałuje, że kiedykolwiek karmiła piersią".
Jak sama przyznaje, zamiana na karmienie butelką z mlekiem modyfikowanym okazała się dla niej zbawienna:
Jestem kompletnie innym człowiekiem. Lepszą mamą i lepszą żoną. Mam więcej energii
Młoda mama uważa też, że dzięki temu zdarzają się momenty, w których czteromiesięczny Marlow nie jest bez przerwy bezpośrednio u jej boku, co powoduje, że ma szansę za nim zatęsknić i równocześnie mieć więcej czasu dla starszego syna. Zauważyła też różnicę w relacjach ze swoim mężem, które się poprawiły.
Zamiana na butelkę dała jej też więcej swobody, której do tej pory nie miała:
Nie cieknę wszędzie i nie muszę wreszcie nosić tych niewygodnych biustonoszy dla karmiących matek. Mogę wreszcie wyjść z domu bez stresu. Mogę iść na siłownię
Australijka dodała, że spodziewa się dużej liczby negatywnych komentarzy odnośnie jej decyzji. Ale jednocześnie podkreśla znaczenie tego, by wszystkie matki były świadome, że mają wybór. "Jest tyle sposobów na bycie mamą. Ale wiele z nich zapomina, że też muszą być szczęśliwe".
Tymczasem zamiast spodziewanej fali "hejtu" Maddi dostała wiele słów wsparcia od mam, które mają podobne zdanie. Sporo z nich przyznało się do tego, że czuły się tak samo, kiedy odstawiły dziecko od piersi. Pojawiły się również podziękowania jej za odwagę i zwrócenie uwagi na to, że oprócz dziecka liczy się też matka i jej dobre samopoczucie.
Zarówno komentujące, jak i sama Maddi skupiły się na ważnym problemie, czyli nadal pokutującym przekonaniu, że matka, która nie poświęca się całkowicie dziecku i nie robi tego, czego się od niej oczekuje, jest złym rodzicem.
Z tego powodu, nawet jeśli nikt im tego nie mówi wprost, czują się winne. To problem kobiet nie tylko w Australii, ale na całym świecie - Polska nie jest tu wyjątkiem. Szerzej pisaliśmy o tym w specjalnym poradniku dla młodych mam, które wolą lub muszą karmić dzieci butelką. CZYTAJ WIĘCEJ >> Wsparcie dla mam karmiących butelką.
Maddi, która sama przez to przeszła, przyrównuje macierzyństwo do "wybuchu granatu, który rozerwał ją na milion kawałków":
Często mam ochotę uciec i nigdy nie wrócić. Płaczę i nie wiem dlaczego. Patrzę na moje ciało i ledwo je rozpoznaję. A do tego wszystkiego ciągle powtarzam sobie "jesteś beznadziejną matką"
Nie zapomina jednak o tej drugiej, pozytywnej stronie medalu. Po tym, jak wstawała co chwilę w nocy do obu synów, zdała sobie sprawę z tego, że nie może być takim fatalnym rodzicem, jak jej się wydawało. "Przy średnio czterech godzinach snu na dobę naprawdę spędzam każdą pozostałą z moimi dziećmi" - przyznała.
Dzięki temu, mimo jej zaniedbanego wyglądu i braku czasu, kiedy patrzy na swoich "szczęśliwych i wspaniałych chłopców", w końcu zaczęła myśleć o sobie inaczej i że "coś na pewno zrobiła dobrze", do czego zachęca też inne matki.
Mogą cię też zainteresować: