"Nie kupujcie dzieciom zabawek!" - apeluje blogerka. Czy słusznie?

Jedna z autorek bloga "W roli mamy" opublikowała wpis, w którym przekonuje, że zabawki w życiu dziecka nie są najważniejsze. Co więc według niej świadczy o szczęśliwym dzieciństwie?

Patrzycie na swoje dzieci i chcecie, żeby ich dzieciństwo było jak najszczęśliwsze. A co najbardziej kojarzy się z radosnymi, dziecięcymi latami? Wielu odpowie, że zabawki.

Zaraz, zaraz... Czy aby na pewno?

Okazuje się, że niekoniecznie. Przynajmniej według jednej z autorek bloga "W roli mamy" - Mirelli, która w swoim wpisie przekonuje "Nie kupujcie dzieciom zabawek!".

Skąd te zabawki?

Blogerka zaczyna notkę od wyznania, że czuje się przytłoczona ilością zabawek swojej 7-letniej córki. Kobieta nie pamięta, skąd wzięła się większość z nich. Autorka wpisu przyznaje, że przyczyniła się do powiększenia dziecięcej kolekcji, ponieważ kupowała zabawki na każdą specjalną okazję. Kupowała je też bez okazji. Wydawało jej się bowiem, że co jakiś czas dziecko powinno dostać nową zabawkę, ponieważ... jest dzieckiem, a do tego zabawki pomagają prawidłowo się rozwijać.

Własnoręcznie robione

Blogerka zauważyła, że dziewczynka nie bawi się większością posiadanych zabawek, które zapomniane leżą w szafie, zajmując wiele miejsca. Dziecko jest za to bardzo kreatywne i tworzy własne przedmioty - wycina lalki z papieru, klei z kartonu przedmioty potrzebne do zabawy w dom. 

Niepozbywalne przedmioty

Kolejnym problemem według blogerki jest też niemożność pozbycia się zabawek, którymi dziecko się nie bawi. Wydawałoby się, że powinno mieć do nich obojętny stosunek, tymczasem często nie zgadza się na ich oddanie, ponieważ nie potrafi się z nimi rozstać:

Mam wrażenie, że Duśka jest nimi przytłoczona i sporą część wypadałoby oddać, z drugiej strony – ona sama ma do nich trudny stosunek – niby się nimi nie bawi, ale nie umie się z nimi rozstać.

Nie zabawki, lecz zabawa

Obserwując swoją córkę, blogerka doszła do ważnego wniosku:

Duża ilość zabawek nie daje dziecku szczęścia. Szczęście daje dopiero wspólna zabawa nimi z mamą lub tatą. Mogę kupić kolejne puzzle, ale kto je ułoży?

Inne dzieci też tak mają

Czytelniczki bloga zauważyły, że ich dzieci również mają dużo zabawek, którymi szybko się nudzą:

U mnie jest tak, że ile bym kupiła, twierdzi, że nie ma się czym bawić, nudzą ją szybko, woli zabawy, wspólne gry planszowe, zadania w książkach i wygłupy z rodzicami.
Dzieci bawią się wszystkim, tylko nie zabawkami. Modny drewniany wózek za parę stówek czy lalki na szczęście do nas nie trafią, bo nie będą budzić zainteresowania. Zabawki są u nas chyba tylko dla ozdoby, trzymam je jeszcze ze względu na młodszą córkę. Starsza kopiuje mnie, zainteresowanie głównie puzzlami, lego i malowaniem (w zimie), w lecie to już tylko piaskownica, rower, hulajnoga i basen. Poza tym, nie ważne czym, ważne z kim.

Czy blogerka ma rację? Wasze dzieci też mają stosy zabawek, które zupełnie ignorują? Dajcie znać w komentarzach.

To też może cię zainteresować:

Jednym zdjęciem dziecka sprowokowała setki matek. Potem wyjaśniła, że... to eksperyment

Już wyrośli, nie bawią się, więc oddają najfajniejsze rzeczy biedniejszym rówieśnikom. Z czym rozstali się z trudem?

Czy zgadzasz się z tym, że dziecko nie potrzebuje wielu zabawek?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.