Amerykańska ekspertka od prywatnych finansów Beth Kobliner w artykule dla serwisu Forbes postanowiła podzielić się ze wszystkimi rodzicami "jedną ważną lekcją, której powinni udzielić swoim dzieciom".
Beth tłumaczy ją na przykładzie, który podsłuchała, robiąc zakupy:
Jakiś czas temu do sklepu, w którym akurat byłam, wszedł ojciec z córką. Dziewczynka, może 9-letnia, natychmiast złapała za jedną z leżących na półce bransoletek i zapytała, czy ją dostanie. "Nie minęło nawet 5 minut, odkąd tu jesteśmy, a ty już chcesz, żebym coś ci kupował" - burknął. "Ale kosztuje tylko 8 dolarów (32 zł)" - zaczęła się dąsać. Kilka minut później, wychodząc ze sklepu, dziewczynka niosła w ręce małą torebeczkę
Brak umiejętności powiedzenia dziecku "nie" - niezależnie, czy wynika ona z chęci uniknięcia jego marudzenia albo urażenia - może mieć poważne konsekwencje w przyszłości, kiedy będzie musiało się usamodzielnić.
To właśnie lekcja, którą według ekspertki powinien przerobić ze swoim potomstwem każdy rodzic - odmówić spełniania niepotrzebnych zachcianek.
Dla tych, którzy uważają, że taki niedrogi drobiazg to nic złego, Beth Kobliner ma garść naukowych dowodów. W pierwszej kolejności przywołuje słynny już "Test Pianki" Waltera Mischela przeprowadzany na przełomie lat 60. i 70.
W ramach tego eksperymentu badacz proponował dzieciom małą nagrodę od razu (ciastko, precelka albo piankę Marshmallow) albo większą (np. dwie sztuki słodyczy), jeśli poczekają około 15 minut. Po latach sprawdzono, jak radzą sobie z finansami i w życiu.
Kolejne badania, bardziej skupione na finansowym aspekcie, polegały na śledzeniu zachowań 1 tys. dzieci z Nowej Zelandii od ich narodzin do 32. roku życia. Okazało się, że te, które miały mniej samokontroli, częściej się złościły czy domagały czegoś, miały nie tylko więcej problemów zdrowotnych, osobistych i z łamaniem prawa, ale też z nadmiernym zaciąganiem kredytów.
Podobne wnioski mają też uczeni z Wielkiej Brytanii przywoływani przez Beth w jej tekście. Dorośli, którzy jako dzieci nie grzeszyli samokontrolą, częściej mieli problemy z płaceniem rachunków na czas, debetami na koncie, braniem "chwilówek" czy życiem na wyższym poziomie niż "od pierwszego do pierwszego".
Uleganie prośbom dziecka i częste nagradzanie go dobrami materialnymi to według badaczy z Uniwersytetów w Missouri i Chicago duże ryzyko wychowania małego materialisty, który kiedy dorośnie, będzie w stanie pożyczać pieniądze na spełnianie swoich zachcianek.
Żeby nie zostawiać rodziców samych z problemem nauczenia dziecka, że nie zawsze dostanie to, czego chce, Beth Kobliner udziela kilku porad, które mają w tym pomóc.
Po pierwsze radzi, żeby idąc do sklepu, uprzedzić dzieci, co zamierzamy konkretnie kupić i tego się trzymać. Jeśli będą marudzić i czegoś chcieć, warto spróbować odwrócić ich uwagę i zaproponować na przykład wyścig, żeby jak najszybciej odnaleźć na sklepowych półkach to, po co przyszliśmy.
Dobrze działa też powiedzenie dzieciom, że mogą dostać to, co sobie wypatrzyły, jeśli same za to zapłacą, o ile mają jakieś pieniądze - na przykład w śwince-skarbonce.
Jeśli dziecko naprawdę upiera się przy czymś, pomóż mu zorientować się, ile pieniędzy na to potrzebuje i pomóż mu je zdobyć, zlecając prace domowe do wykonania czy z kieszonkowego, żeby mogło je odłożyć na to, co chce kupić.
Ekspertka od finansów zgadza się, że zdarzają się sytuacje, w których warto zgodzić się na jakiś zakup, którego chce dziecko i że "rodzicielstwo polega na nauczeniu się, który to ten dobry moment". Ale najważniejsza nadal pozostaje świadomość, że powiedzenie "nie" to nie bycie surowym rodzicem, tylko takim, który dba o finansową przyszłość swoich dzieci.
Zobacz też: