Jednym zdjęciem dziecka sprowokowała setki matek. Potem wyjaśniła, że... to eksperyment

"Tak, raczkuje po szpitalnej podłodze. Nie, nie ma skarpet" - ten podpis pod zdjęciem niemowlaka wywołał burzę, jakiej blogerka się... spodziewała. Właśnie tak, bo komentarze czytelniczek posłużyły jej do zobrazowania ważnego problemu.

Natalia Rogalska, autorka bloga "Matka Nieidealna", postanowiła przeprowadzić pewien eksperyment - zrobiła swojej 8-miesięcznej, przebywającej w szpitalu córce zdjęcie, które udostępniła na dwóch portalach: Instagramie i Facebooku. Posty różniły się małym szczegółem - facebookowy miał podpis "Tak, raczkuje po szpitalnej podłodze.
Nie, nie ma skarpet".

"Pani wie, jak was sprowokować"

O ile komentarzy na Instagramie nie było zbyt dużo, ponieważ ludziom brakowało kontekstu, do którego mogliby się odnieść - ot, widzieli tylko uśmiechnięte dziecko raczkujące po podłodze - o tyle użytkownicy Facebooka z wielkim zaangażowaniem komentowali zachowanie blogerki, które uznali za nieodpowiedzialne:

Byłam w szpitalu z 10-miesięcznym dzieckiem i nie puściłam na podłogę. Uważam to za narażanie dziecka na dodatkowe nieprzyjemności. Ciekawa jestem, co sama masz na nogach, bo na pewno buty.

Pojawiły się też czytelniczki, które zauważyły, że post blogerki jest świadomie zaplanowanym przez nią eksperymentem:

Kochane przecież widać od razu, że ten post jest po to, żeby wywołać burzliwą dyskusję. Pani Nieidealna wie, jak Was sprowokować

"Mam cię w..."

Okazało się, że część czytelniczek miała rację. Dzień po udostępnieniu wywołującego kontrowersje zdjęcia Natalia napisała artykuł "Mam Cię w dupie.", w którym wyjaśniła, czemu miała służyć jej prowokacja.

Blogerka chciała pokazać matkom, że panuje wśród nich tendencja do pouczania innych rodziców odnośnie tego, jak powinni wychowywać swoje dzieci:

To choroba współczesnych matek. Czujemy się w powinności poinformować innych, że robią źle i my zrobiłybyśmy inaczej. Budujemy swoje ego, lubimy być lepsi.

Według autorki bloga wychowanie dziecka jest prywatną sprawą każdej mamy. Oczywiście, świeżo upieczeni rodzice mogą nie wiedzieć wielu rzeczy o maluchu, ale wtedy na pewno nie omieszkają o to zapytać. Problem w tym, jaką dostaną odpowiedź - czy będzie to konkretna i pomocna rada, czy krytyka, po której odechce im się zadawania jakichkolwiek pytań. Blogerka uważa, że nieuważny dobór słów w wypadku podobnych rozmów może wpłynąć na to, że matki i ojcowie będą uważać się za złych rodziców:

Przestańmy informować innych, że robią źle, są złymi matkami. Nikt w trakcie pisania komentarza nie myśli o tym, że może zranić drugą osobę. Pisząc hejt czy komentarz, bierzemy na siebie odpowiedzialność za drugą osobę, której możemy zrobić krzywdę.

"W ludziach jest wiele jadu"

Czytelniczki uznały obserwacje blogerki za niezwykle trafne. Pisały, że również zauważyły wśród matek niemiłą tendencję do pouczania i krytykowania innych rodziców: 

Przykre jest tylko, że matki zamiast się wspierać i dopingować siebie nawzajem, są dla siebie największymi hejterkami.
Brawo za odwagę, której mi zawsze brakowało, kiedy czytałam posty w grupach fb. Hejt, hejt i jeszcze raz hejt.
Niestety, w ludziach jest wiele jadu. A mam wrażenie, że w matkach w szczególności. Jestem członkinią pewnej grypy na fb. Najpierw się mówi, że grupa jest po to, by się pytać, by uzyskać wsparcie od bardziej doświadczonej matki. A potem, gdy już się poruszy jakiś temat, rozpętuje się burza, bo masz czelność mieć inne zdanie.

A wy, jak reagujecie na to, kiedy ktoś poucza was w kwestii wychowywania dzieci?

To też może cię zainteresować:

11 dni po porodzie wyszła na spacer, a fanka męża wyśmiała jej brzuch. Jego reakcja - szok i te słowa

Karmiąca mama udostępniła swoje zdjęcie. Ludzie zobaczyli post i... wysłali ją do lekarza. I mieli rację

Robot "Matka"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.