Ta blogerka napisała to, co myślą wszystkie ciężarne? "Nie chcemy litości. Chcemy szacunku"

W tytule wpisu autorki bloga "Pani Woźna", pojawia się popularne powiedzenie: "Ciąża to nie choroba". Według blogerki właśnie właśnie ono jest częstym usprawiedliwieniem dla ludzi, którzy ignorują prawa przyszłych mam.

Najlepszą ilustracją tego, jak społeczeństwo zachowuje się wobec ciężarnych kobiet jest według Marty Woźnej, autorki bloga Pani Woźna, sytuacja, która spotkała ją w supermarkecie, kiedy pewna kobieta próbowała wcisnąć się do kolejki do kasy zupełnie ignorując ciężarną blogerkę. Zapytana, czemu na siłę chce zająć miejsce przed kobietą spodziewającą się dziecka, nieznajoma odpowiedziała, że "chodziło jej tylko o kupienie bułki na śniadanie".

Męczennice?

Co zaskakujące, we wpisie "Ciąża to nie choroba, ale też nie bułka z masłem" Marta upatruje źródeł takich mało empatycznych zachowań w samych ciężarnych. Według blogerki kobiety spodziewające się dzieci nie dopominają się o specjalne traktowanie. Nie chcą być przepuszczane w kolejkach, wstydzą lub boją się poprosić o ustąpienie miejsca w autobusie, bo nie chcą wyjść na męczennice.

"Trochę szacunku"

Według Marty ludzie postrzegają ciężarne jako te, które przez kilka miesięcy nie muszą nic robić. Uważają, że przyszłe mamy mogą postać dłużej w kolejce, ponieważ nie spieszy im się do pracy. Nie muszą też siadać w autobusie, bo pewnie i tak zaraz wrócą do domu, gdzie będą odpoczywać przez cały dzień.

Tymczasem autorka przypomina, że - choć rzeczywiście, "ciąża to nie choroba" - to często organizm ciężarnej nie zachowuje się tak, jakby był całkowicie zdrowy. Przyszła mama szybciej się męczy, często towarzyszy jej szereg nieprzyjemnych dolegliwości, które utrudniają codzienne funkcjonowanie. Dlatego blogerka wymaga od innych odrobiny empatii:

Ciąża jest dla niektórych z nas wymodlonym cudem. Każdy dzień to dar, więc spróbuj tak myśleć o ciężarnych. One nie chcą Twojej litości, tylko szacunku.

"Smutne, że musimy prosić o prawa"

Czytelniczki bloga wyznały, że sytuacje opisane przez Martę nie są im obce:

Ja czuję się okropnie niemal od samego początku [ciąży]. A siedzę nie tylko ze względu na kiepskie samopoczucie ale też z obawy o noszone dziecko [...]. Smutne jest to że musimy się prosić o swoje prawa
Och, gdyby tak każdy szanował, że nosimy nowe życie w sobie. Gdy byłam w ciąży też nie doświadczałam empatii, stałam się niezauważana w autobusie czy w sklepie. A ja nie lubiłam się wychylać, miałam wrażenie, że proszę wtedy o coś niedozwolonego. A przecież chciałam tylko uszanowania mojego stanu

To też może cię zainteresować:

''Zdecydowałam się na ciążę i... mdłości, kilogramy, bezsenność. Koszmar!'' Czy narzekanie na ciążę to tabu?

Poród blogerki zamienił się w koszmar, bo... nie przygotowała torby do szpitala

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.