"Moje życie to pasmo nieszczęść" napisała mama na kartce. To wyznanie odmieniło jej życie

Patrycja, mama 11-letniego chłopca, chciała zapewnić mu normalne warunki życia, ale uniemożliwiła jej to choroba. Kobieta napisała więc poruszający list, który zawiesiła na drzewie. Odzew nieznajomych był niesamowity.

Patrycja Mikołajczak z Poznania była załamana - warunki, w jakich sama wychowywała 11-letniego syna, Maurycego, były tragiczne, wskutek czego dziecko często chorowało. Oprócz tego rozwijający się rak szyjki macicy osłabiał ją tak, że nie mogła podjąć fizycznej pracy. Rodzinie wciąż brakowało pieniędzy. Dochód Patrycji wynosił ok. 600 złotych na miesiąc - musiała więc wybierać, czy za tę kwotę opłaci czynsz, czy zrobi potrzebne zakupy.

List na drzewie

Zdesperowana, postanowiła napisać list z prośbą o pomoc i zawiesić go... na drzewie. Choć Patrycja zrobiła tylko 10 kopii wiadomości, poruszającą prośbą szybko zainteresowali się ludzie, którzy postanowili wspomóc rodzinę.

Jedną z zaangażowanych w pomoc osób była Paulina Grudzińska, która o liście dowiedziała się przypadkiem od koleżanki. Przeczytawszy wiadomość, postanowiła zadzwonić pod pozostawiony na kartce numer telefonu. Rozmowa z autorką listu poruszyła ją tak bardzo, że już tego samego wieczoru zdecydowała się pojechać do Patrycji.

Warunki mieszkaniowe

Paulina była przerażona warunkami, jakie zastała w domu pani Mikołajczak. Nie zdziwiło ją to, że Maurycy często chorował - na ścianach zobaczyła grzyb, poza tym w pomieszczeniu było bardzo zimno. Patrycja zdradziła portalowi WP Parenting, że próbuje dogrzewać się piekarnikiem, ponieważ właściciel kamienicy nie zadbał o założenie ogrzewania w mieszkaniu. Mieszkanie to może jednak zbyt szumna nazwa dla lokalu składającego się z jednego pokoju. Paulina była zszokowana, kiedy okazało się, że to jedno pomieszczenie służy jednocześnie za łazienkę, kuchnię i sypialnię. Kolejną niedogodnością był brak domofonu. Kiedy ktoś chce odwiedzić rodzinę, Patrycja musi schodzić z 4 piętra, żeby otworzyć drzwi od kamienicy. Co ciekawe, właściciel budynku żąda od pani Mikołajczak opłat za wynajem lokalu w wysokości niewiele niższej niż 600 złotych. 

Spontaniczna pomoc

Po spotkaniu z Patrycją Paulina założyła na Facebooku fanpage "Razem dla Patrycji i Maurycego". Okazało się, że wielu ludzi chce pomóc mamie i jej synowi. Zainteresowanie akcją było tak duże, że na profilu został opublikowany post z adresem rodziny, ponieważ, jak zdradziła Paulina, odpisywanie każdemu z osobna na pytanie o adres, pod który można dostarczać potrzebne rodzinie rzeczy, byłoby zbyt czasochłonne.

Według informacji podanych na fanpage'u już w 3 dni udało się zebrać dużą liczbę potrzebnych rodzinie rzeczy. Wśród nich znalazły się m.in. ubrania, meble i zabawki dla 11-latka.

Spontaniczna akcja była ważna także dlatego, że dzięki niej Patrycja otrzymała zasiłek pomocniczy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Dopóki sprawy nie nagłośniono, nikt z MOPR-u nie interesował się losem rodziny.

Na fanpage'u znajduje się lista potrzebnych rodzinie produktów. Chętni mogą je przekazać Patrycji i Maurycemu.

To też może cię zainteresować:

Antosia napisała list do Rzecznika Praw Dziecka. W nietypowej sprawie. Jego reakcja - wspaniała!

"Najważniejsza rola mężczyzny to rola ojca". Spot autorów kampanii "Nie odkładaj macierzyństwa" nie został wyemitowany, a już wzbudza kontrowersje

Wyż demograficzny zdecydował się na macierzyństwo? W 2016 roku przybyło nam dzieci

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.