Więcej wiadomości na temat wojny w Ukrainie przeczytasz na Gazeta.pl.
Olena Gnes zdecydowała, że pomimo wojny wraz z trójką dzieci pozostaną w Kijowie. Kobieta przyznała jednocześnie, że była to najtrudniejsza decyzja, jaką musiała podjąć. Obecnie przebywają w schronie przeciwbombowym, skąd udzieliła wywiadu dla CNN. Młoda matka opowiedziała o tym, jak wygląda ich codzienność. Podczas gdy odpowiadała na pytania dziennikarza, jej pociechy robiły miny do kamery i roznosiła ich energia.
Olena Gnes przyznała w trakcie wywiadu, że jest to dla niej najtrudniejszy dzień od początku wojny. Nie pozwolono im wychodzić na zewnątrz, więc całą dobę spędzili w piwnicy, czytając wiadomości. Po tym, jak dowiedziała się o sytuacji w Mariupolu i zrzuceniu przez Rosjan bomb na teatr, poczuła ogromny smutek. Atmosfera wojny udzieliła się także przebywającym z mamą dzieciom: czteromiesięcznej i siedmioletniej córce, oraz pięcioletniemu synkowi. Starsza córka Oleny pokazuje do kamery, jak bardzo zła jest na Putina.
Mają mnóstwo energii i nie wiedzą, co z nią zrobić. Cały czas prosimy, żeby były cicho, czują nasz stres. To bardzo trudne dla dzieci. Chcą walczyć. Cały czas pytają o Putina. Dlaczego jest taką złą osobą? Dlaczego niszczy Ukrainę? Dlaczego zabija ludzi? Chcą wiedzieć, kiedy wrócimy do domu
- opowiadała Olena.
Jednocześnie przyznała, że cały czas słyszą eksplozje - nawet jeśli są daleko. Zauważyła, że ostatnio więcej bomb spadło na budynki w Kijowie. Jedna z nich uderzyła w ich sąsiedztwie. Wśród mieszkańców Kijowa nasila się atmosfera strachu.
Dzieci już nie są zaskoczone dźwiękiem eksplozji. Tylko wczoraj, kiedy byliśmy po wodę, usłyszeliśmy trzy wybuchy - jeden po drugim. Powiedziałam im, że jeśli bomba uderzy kolejny raz, schowamy się z powrotem do piwnicy. Wtedy usłyszałam od nich, że jeśli będzie kolejna eksplozja, uderzy w nas, więc lepiej powinniśmy już wrócić do piwnicy
- opowiadała. Podkreśliła, że dzieci radzą sobie z sytuacją, ale kumuluje się w nich stres.