Wakacje na wsi - Austria

Razem z mężem i synami przekonaliśmy się, jaką atrakcją może być skakanie na sianie, dojenie krów, zbieranie jaj w kurniku, karmienie zwierząt czy praca w polu. A wszystko to w ekologicznych gospodarstwach w Austrii.

Naszą wizytę rozpoczynamy w malowniczym regionie Mühlviertel w Górnej Austrii, wśród łąk i pagórków. W maju wyglądają one oszałamiająco ze świeżą, soczyście zieloną trawą i tysiącami żółtych kwiatów mleczy, spośród których przebijają niebieskie niezapominajki. Gospodarze - Edith i Johann Kriechbaumer - mają sześcioro dzieci. Mieszkają z nimi rodzice Johanna i jego młodszy brat. Ekologia i życie w zgodzie z naturą są podstawą ich życia.

Żywność w większości wytwarzają sami. Produkują czyste ekologicznie mleko, uprawiają warzywa i owoce, pieką chleb, kupują tylko naturalne produkty. Nie stosują chemii w uprawach. Chwasty na łąkach i polach usuwają ręcznie. Produkują sery i masło z mleka od swoich krów, dżemy, syropy owocowe, sok z jabłek, a także napoje alkoholowe: Most (napój z jabłek i gruszek), nalewki i mocne sznapsy.

Wszystkich tych specjałów możemy próbować. Gospodyni gotuje nie tylko dla swojej 11-osobowej rodziny, ale i dla gości.

Bliskie spotkania

W gospodarstwie jest kilkanaście krów. Muczą, gdy do nich zaglądam. Znają codzienne rytuały - wiedzą, gdzie mają przejść, gdzie stanąć i co robić podczas czyszczenia i dojenia. Kilka razy dziennie dostają świeżą trawę i siano, a także mieszankę zbóż z witaminami, którą uwielbiają. Zaglądamy do obory kilkanaście razy dziennie. Za każdym razem patrzą na nas z zainteresowaniem.

Dzieci co i rusz chodzą do kurnika i gdy tylko znajdą jajko, czasem jeszcze ciepłe, zanoszą je gospodyni. Muszą tylko uważać na koguta, bo ten potrafi być zadziorny i potraktować dziecko jak intruza.

W gospodarstwie są też dwie kotki. Jedna z nich kilka dni temu urodziła młode. Antek pozwolił się jej zaprowadzić na strych obory, gdzie gospodarze magazynują słomę i siano. Tam znalazł trzy jeszcze ślepe kociaki.

Jedna z króliczych mam urodziła właśnie sześcioro młodych. Tuż przed porodem wyrywała sobie miękkie futro z brzucha i to był znak, że urodzi. Jej brzuch jest teraz łysy, a w słomie, którą jest wyściełana klatka, jest mnóstwo miękkich włosów. Młodym jest w tym i cieplej, i wygodniej.

W gospodarstwie specjalnie dla małych gości jest także konik pony. Pasie się cały dzień na łące pod gruszą, a w nocy śpi w oborze. Skubie trawę, wyleguje się w półcieniu albo ociera o pień drzewa.

Hand made

Drugą część majówki spędziliśmy w gospodarstwie Aicherbauer niedaleko Salzburga. W przytulnym i wygodnym mieszkaniu jest wszystko, czego można potrzebować podczas pobytu z dziećmi: łóżeczka, krzesełka, barierki, zatyczki w kontaktach, naczynia kuchenne i sztućce dla dzieci. Oprócz tego plac zabaw, świetlica, zabawki, rowerki.

Dzieci mają tu prawdziwy raj. Huśtawki, drabinki, tunele gospodarz Johann Greischberger zrobił sam z drewna. Jest też drewniana krowa z gumowymi wymionami, którą można doić. Największą atrakcją są jednak klocki. Gospodarz produkuje je sam, a goście - tak jak nasz Antek - mogą mu w tym pomagać. Dzieciaki, a często też i ich rodzice, budują z nich niezwykłe konstrukcje. W stodole na piętrze jest przestronna świetlica, w której są tysiące klocków, kręgle, salka telewizyjna. Najważniejsze jednak jest podwórko i zwierzęta. W oborze są krowy, cielaki, koń i króliki. Można do nich wejść, nakarmić je, wyczyścić, pogłaskać.

Praca i zabawa

Antek przed południem jeździł z gospodarzem traktorem po polu, które nawozili gnojówką. W warsztacie robił z gospodarzem drewniane klocki. Wieczorem pomagał przy dojeniu krów, a na koniec przyniósł do domu dzban mleka prosto od krowy. Umorusany, zmęczony, ale szczęśliwy, pierwszego dnia zasnął w ubraniu.

Moi synowie są zachwyceni. Przestrzeń dla dzieci jest tutaj niczym nieograniczona. W lesie mogą budować szałas, w strumieniu - zapory. Na niepogodę jest świetlica z zabawkami, grami, klockami.

- Czasami połowę mojej pracy wykonują za mnie goście. Przerzucają siano, zajmują się zwierzętami - opowiada ze śmiechem gospodarz.

Dzisiaj pomoże mu Antek, a my ze starszym Frankiem pojedziemy na wycieczkę rowerową wokół okolicznych jezior.

Agroturystyka z wizją

Nasz gospodarz od lat jest zaangażowany w zachowanie dziedzictwa kulturowego okolicy. Udało się już odrestaurować zabytkowe młyny wodne, stworzyć leśną ścieżkę dydaktyczną i park linowy wśród drzew. W projekcie "Wakacje u gospodarza" ("Urlaub am Bauernhof") uczestniczy od 1992 roku. Projekt ten powstał, żeby wspomóc rolników posiadających nieduże gospodarstwa w zdobyciu dodatkowego źródła dochodu - z turystyki. Obecnie należy do niego dwa i pół tysiąca gospodarstw z całej Austrii.

Dla dzieci taki pobyt to najlepsza lekcja przyrody na żywo, dla rodziców - wspomnienie wakacji u babci na wsi. Dla jednych i drugich okazja, by Austrię poznać nie tylko zimą, gdy można szusować na nartach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.