Seksowna bielizna to często przewijający się pomysł na walentynkowy prezent. Jednym taki podarunek przypadnie do gustu, innym nie. Istnieje też ryzyko, że bielizna będzie niedopasowana do osoby, której zamierzasz ją wręczyć. Taka sytuacja przydarzyła się Karolinie.
- Kilka lat temu dostałam od męża na walentynki majtki, które zostały ułożone na kształt kwiatu. To chyba było coś, co miało przypominać różę. Po rozłożeniu wyglądały trochę, jakby były zrobione z plastiku. Ale wcale nie to było najgorsze. Gorsze było tylko to, że się w nie nie zmieściłam. To był naprawdę bardzo, bardzo mały rozmiar.
Karolina dodaje, że rok później mąż wręczył jej worek, jak sam to ujął, 'walentynkowych dewocjonaliów'. - W środku były przeróżne bibeloty związane z walentynkami, między innymi zawieszki w kształcie serduszek czy jakaś drewniana szkatułka. Od tamtej pory nie kupujemy już sobie prezentów na walentynki.
Napisaliśmy wcześniej, że ci, którzy obchodzą walentynki, zawsze się starają, żeby były udane? Nasz błąd. Historia Krzysztofa pokazuje, że czasem zdarzają się przypadki, kiedy ktoś daje coś innej osobie chyba tylko po to, żeby dać.
- Kiedyś dostałem na walentynki słynną grę, która była symulatorem skoków narciarskich. Dodam, że to była gra, która została dołączona do jednej z gazet o tematyce komputerowej. Bardzo dobrze pamiętam ten prezent. Grę mam zresztą do tej pory, ale nigdy właściwie jej nie lubiłem - opowiada.
W jednym z wątków na forum Gazeta.pl, który dotyczył nietrafionych prezentów (nie tylko walentynkowych, lecz także tych wręczanych przy innych okazjach), czytelniczka opowiedziała o walentynkowym prezencie, który niemalże doprowadził ją do płaczu. Przyznała, że być może innym osobom by się on spodobał, ale ona wówczas oczekiwała zupełnie innego podarunku.
Z kolei w innym wątku o najgorszych prezentach w życiu inna czytelniczka podzieliła się historią, która przydarzyła się jej koleżance.
Rzeczywiście, choć prezent praktyczny, niekoniecznie pasuje do okazji. Tego typu podarunki lepiej zachować na inną, mniej romantyczną okoliczność. Chyba że obdarowywana osoba jasno dała do zrozumienia, że właśnie to chce dostać i z tego ucieszy się najbardziej lub wiesz, że lubi otrzymywać praktyczne upominki.
Okazuje się, że nie tylko prezent może być problemem, lecz także forma jego wręczenia. Swoją historią z czasów szkoły podstawowej podzieliła się z nami Martyna.
- Kolega ze szkoły bał się do mnie podejść, więc rzucił we mnie drewnianym serduszkiem, które sam wystrugał. Niestety, źle wycelował i trafił mnie w głowę. Ale żeby nie było, prezent sam w sobie bardzo mi się podobał. Uważam, że jest rozczulający i mam go nawet do tej pory - przekonuje.
A czy wam zdarzyło się kiedyś dostać nietrafiony prezent z okazji walentynek? Któryś szczególnie zapadł wam w pamięć? Piszcie w komentarzach!