Colargol mógłby być ulubieńcem wszystkich marzących o karierze beztalenciów. Miał słodki, zniewieściały, zmutowany falset i trudne do wymówienia imię (niektórzy do dziś wymawiają: "Koralgor" "Koralgol" albo "Kolalgol"). Na FB grupa jego antyfanów opisuje go jako "przygłupawego misia z głosem kastrata, odzianego w idiotyczną kokardę, który zniszczył sielankowe wieczory dzieciństwa w stopniu większym niż Buka".
Muminki nie należały do naszych ulubionych kreskówek, ale to konkretnie Buka biła rekordy nienawiści, lęku i oskarżeń o zmarnowane dzieciństwo. Bali się jej mali i więksi, nagle pojawiała się nieszczęśliwa i cierpiąca, budząc popłoch wśród Muminków i co gorsza, dzieci.
Dwa nudne koty, w tym jeden stary i nieustannie wylegujący się na piecu Bonifacy oraz gapowaty Filemon, zamiast przeżywania przygód gadają o niczym, łażą po meblach i się leniwie przeciągają. Dodatkowo apatyczna muzyka działała jak środek usypiający.
Wszechwiedzący miś głosem dojrzałego mężczyzny pouczał nas, strofował oraz prawił kazania. Powodował lekki dyskomfort moralny, a na koniec wskakiwał do łóżka i gasił lampkę co skłaniało rodziców do zaproponowania nam tego samego.
Naiwny Reksio ciągle wskakiwał i wyskakiwał z budy, ewentualnie gonił kurczaki i inne okoliczne zwierzęta domowe i hodowlane oraz przybijał pieczątki. Najciekawsze, czego nigdy nie udało się dokładnie obejrzeć, było wnętrze jego budy.
Dwóch niezbornych sąsiadów ciągle robiło demolkę a potem przez resztę odcinka naprawiało to, co zepsuli. I to by było na tyle.
Wymagająca pszczoła nieustannie strofowała biednego Gucia, nad wszystkimi się użalała, panoszyła oraz grała alfę i omegę. Do tego miała denerwujący głos.