Obecnie zmuszanie do jedzenia uważa się za formę przemocy wobec dzieci. Kiedyś maluchy nie mogły wstać od stołu dopóki nie zjadły wszystkiego, co znajdowało się na talerzu. Niezależnie czy lubiły danie i jak duża była porcja. Teraz rodzice starają się uwzględnić smak dzieci i rozumieją, że one też mają kulinarne upodobania i nie wszystko co jest zdrowe im smakuje.
Gdy chciałaś mieć długie włosy, rodzice regularnie obcinali cię na garnek, bo "włosy muszą się wzmocnić". Poza nietwarzowymi fryzurami musieliśmy nosić rzeczy, które wybrali rodzice - często donaszane po rodzeństwie innej płci. Na pewno nikt nie pytał, jakie nam się podobają. Bo dzieci jak ryby głosu nie miały.
Rodzice, zwłaszcza ojcowie, zajęci pracą i swoimi sprawami nie poświęcali dzieciom tyle czasu co obecnie. Rodzic zza gazety albo deski do prasowania był powszechnym widokiem, rzadko dopuszczano dzieci do swojego świata, świata dorosłych. Za to towarzyszyły im w różnych nudnych miejscach takich jak kolejka na poczcie, w banku czy w sklepie z pustymi hakami. Nikogo nie obchodziło czy się nudzimy.
"Ustąp, bo on jest młodszy", "Zaopiekuj się siostrą" - kiedyś rola starszego dziecka w rodzinie wiązała się z wieloma obowiązkami. Trzeba było przypilnować rodzeństwa, odpowiadać za nie, dostać burę gdy coś sobie zrobiło. W efekcie młodsze rodzeństwo zwykle było bardziej rozpieszczone i wykorzystywało słabość dorosłych. Starszy nie miał prawa do swojego życia bo trzeba było odebrać siostrę z przedszkola, przypilnować lekcji brata czy zabrać je na spotkanie z kolegami.
Zaglądanie bez pardonu gdy byliśmy w łazience albo przebieraliśmy się w swoim pokoju, czytanie pamiętnika, sprawdzanie prywatnych rzeczy i korespondencji. Zwłaszcza dla nastolatka to kwestie trudne do zaakceptowania. Uszanujmy prywatność i intymność naszych dzieci. To, że jesteśmy rodzicami nie oznacza, że możemy wejść bez pukania do łazienki, gdy biorą kąpiel.
To woła o pomstę do nieba, ale takie były czasy. Przy dzieciach palono bez oporów, a im więcej palących przypadało na metr kw. pokoju, tym bardziej się wędziły. Rodzicom nasza obecność i pora snu nie przeszkadzała w prowadzeniu ożywionego życia towarzyskiego przy dymku. Kiedyś dzieci dostosowywały się do dorosłych a nie na odwrót.
Nieważne czy na imprezie rodzinnej czy imieninach sąsiada - patrzenie na pijanych rodziców, a zwłaszcza kłótnie, które wywoływali po alkoholu to koszmar każdego dziecka, które tego doświadczyło. Człowiek pijany nie ma zahamowań, a dziecko nie rozumie dlaczego zachowanie rodzica może się tak bardzo zmienić po zakrapianej imprezie. Bez komentarza.
Zjazd rodzinny czy impreza okolicznościowa - dzieci męczone całusami od gromady dziadków, ciotek i wujków miały dosyć czułości. Wiele z nich wspomina z niechęcią karesy kolejnej cioci, która szczebiotała nad uchem i całowała w usta (!) podczas gdy mieli ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Nie każmy naszym dzieciom witać się buziakiem z połową bliższej i dalszej rodziny i przyjaciółmi królika.