Roztropność

Plan był taki. Odbieram Tośkę z przedszkola, jedziemy do banku, płacę rachunki, kredyty i co tam tylko trzeba, a potem na lody.

Odebrałem córeczkę, zadzwoniłem do banku. Żeby sprawdzić, czy pieniądze już są. Były, ale znacznie mniej niż się spodziewałem. Posmutniałem. Ba, skwasiłem się zupełnie.

- Do banku nie pojedziemy - powiedziałem.

- Dlaczego tatusiu?

- Bo już nie ma po co?

- A na lody?

- Przecież obiecałem. - Wsiedliśmy do samochodu.

Tu, na marginesie, muszę coś wytłumaczyć. Otóż nad tylnym oknem naszego samochodu jest uchwyt. Taka rączka, wiecie, do trzymania. Na niej jest wieszaczek. A na nim, tuż nad Tosinym fotelikiem, dyndają trzy figurki. Jedna to święty Mikołaj. Druga to Narciarz. Trzecia: miś Koala. No i zwykle jest tak, że jak gdzieś jedziemy, na przykład do przedszkola albo wręcz przeciwnie, to te figurki ze sobą, względnie z Tosią czy ze mną, gadają. A wygląda to mniej więcej tak:

- Tato, co mówi Mikołaj?

- Że jest brzydka pogoda. - Mikołaj jest malkontentem i marudą. Widzi świat w czarnych barwach i zawsze mu coś przeszkadza, coś mu się nie podoba. Do tego lubi się czepiać, a czasem, bardzo to nieładnie, ale taki on właśnie jest, używa brzydkich słów.

- Ale przecież jest ładna, Mikołaju - mówi Tosia.

- A mnie się nie podoba. Ja lubię, jak pada deszcz.

- Powiedz mu coś Narciarzu. - Tosia woła o wsparcie.

- Dlaczego tobie wszystko się nie podoba? Przecież jest ładnie, świeci słońce, a niebo jest niebieskie. - Nar-ciarz dla odmiany zawsze widzi świat w jasnych barwach W ogóle jest pełnym werwy optymistą. Jak to sportowiec.

- A Koala? Co mówi Koala, tato?

- Koala śpi - odpowiadam. I tak to mniej więcej idzie.

Tym razem też tak powinno być, więc Tośka już zaczyna: - Tato, co mówi Mikołaj?

- Nie wiem, córeczko.

- Ale tato.

- Nie chce mi się bawić.

- Tato! Co mówi Mikołaj?!

- Już ci powiedziałem, że nie chcę mi się bawić.

- Dlaczego?

Chwila zastanowienia, czy można czterolatkę obarczać problemami dorosłego życia. I wreszcie: - Myślałem, że będę miał więcej pieniędzy?

- Martwisz się, że masz za mało pieniędzy?

- Dokładnie.

- Bank ci nie dał? Praca ci nie dała?

- Właśnie.

- To może ja coś wymyślę.

- Niestety, to nie takie proste córecz-ko, ale dziękuję ci za to, że chcesz mi pomóc.

- To może ja się naradzę z Mikołajem, Narciarzem i misiem Koalą. Na pewno razem coś wymyślimy. Poczekaj tatusiu.

- Super - powiedziałem i wróciłem do swoich parszywych myśli. Na co starczy, na co nie starczy, skąd po- życzę, komu nie oddam, co będzie w następnym miesiącu itd., itp.

No i mielę to w głowie, dodaję, odejmuję, frustruję się przy tym szalenie. A z tylnego siedzenia dobiega coś jakby narada. Takie wiecie: szy-pszy- -pszy-pszy...

- Wymyśliliśmy tatusiu.

- Cały zamieniam się w słuch.

- No wiesz, tatusiu, Koala mówi, że jak będziesz więcej pracował, to będziesz więcej zarabiał.

Copyright © Agora SA