Udany związek? Oto 7 zasad jak go osiągnąć

Małżeństwo jest jak jazda na sankach. Chwile niezwykłej radości przeplatają się z mozołem i wywrotkami.

Znany amerykański terapeuta małżeński i wykładowca akademicki John Gottman postawił sobie ambitny cel. Postanowił odkryć prawdę o związkach. Chciał uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego niektóre pary żyją szczęśliwie, podczas gdy inne są jak wybuchowa mieszanka - niewiele trzeba, by wysadziły swoją rodzinę w powietrze

Gottman postanowił się dowiedzieć, czy w jakiś sposób można zapobiec kryzysowi małżeństwa, a także, jak ratować związek, który właśnie się rozpada. W wyniku wielu lat pracy badawczej, jak również obserwowania swojej praktyki, sformułował siedem zasad, których przestrzeganie może pogłębić więź i zapobiec rozpadowi związku.

1. Aktualizujcie swoje mapy

Okazuje się że w związkach, które sobie dobrze radzą, partnerzy znają dobrze swoje życie. Gottman traktuje to jako posiadanie dość szczegółowej mapy świata partnera. Te pary pamiętają ważne wydarzenia ze wspólnego życia i nieustannie "aktualizują" dane o partnerze tak, by być na bieżąco ze wszystkimi istotnymi zmianami zachodzącymi w życiu drugiej osoby. Ona robiąc kolację, pamięta, że on nie lubi solić sosu winegret. On z kolei wie, że jej ulubionym malarzem jest Modigliani, a nie van Gogh, dlatego do domu kupuje kalendarz z dziełami tego pierwszego.

Jeśli ona musi zostać do późna w pracy, on nagrywa jej ulubiony program (wie który i wie, o której godzinie). Ona zna jego wątpliwości co do Kościoła i nie namawia do chodzenia na niedzielne msze. Obydwoje znają życiowe troski, cele i nadzieje partnera.

Gottman twierdzi, że bez takiej mapy świata partnera nie sposób go poznać, a jeśli kogoś nie znamy dobrze, to jak możemy go pokochać głęboko i prawdziwie? Wzajemne poznawanie siebie jest bardzo blisko związane z pielęgnowaniem bliskości. Oczywiście to nie jest ćwiczenie, które da się wykonać raz a dobrze, to zadanie na całe życie.

2. Pielęgnujcie wzajemną sympatię

Zdaniem Gottmana uczucie sympatii i szacunku to dwa najistotniejsze elementy satysfakcjonującego związku. Choć wady partnera mogą nas wyprowadzać z równowagi, to jeśli darzymy go prawdziwym szacunkiem - nie przysłonią nam powodów, dla których wybraliśmy na życie właśnie tego człowieka.

Sympatia i podziw to kruche uczucia i warto sobie zdawać sprawę z tego, jak ważne są one dla przyjaźni. A ta z kolei stanowi oś każdego udanego związku. Przypominanie sobie zalet partnera, nawet wtedy, gdy zmagamy się z jego wadami, może powstrzymać związek przed rozpadem. Jeśli pielęgnujemy w sobie szacunek dla partnera, to jest szansa na to, że w momencie kryzysu nasza niechęć będzie mniejsza.

W chwilach kryzysu podsycanie ledwo żarzących się resztek pozytywnych uczuć to podstawowe zadanie dla małżeńskiego terapeuty. Odkrywanie i podsycanie uczuć sympatii i szacunku nie jest bardzo trudne. Trzeba o nich tylko myśleć i o nich rozmawiać. Warto poświęcać trochę uwagi na myślenie o tym, co w partnerze lubimy, co sprawiło, że właśnie jego wybraliśmy na wspólne życie. Jeśli dawno tego nie robiliście, postarajcie się usiąść w spokoju na chwilę i zastanowić się, co podziwiacie w partnerze.

3. Zwróćcie się ku sobie

Kluczem do dobrego związku jest kontaktowanie się z partnerem w najdrobniejszych sprawach. Nie chodzi o zaproszenie od czasu do czasu na wykwintną kolację przy świecach, tylko o codzienne uczestniczenie w swoim życiu. Romantyczny wieczór może podsycić miłość, ale tylko pod warunkiem, że ta miłość jest stale pielęgnowana i że partnerzy nie tracą ze sobą kontaktu w drobnych sprawach. Gottman zachęca, żeby partnerzy sprawdzali, co lubią robić wspólnie, czy spędzają wolny czas razem, czy cieszą się na swój widok, czy lubią ze sobą rozmawiać, czy lubią się razem ze sobą bawić (tańczyć, śpiewać), czy mają wspólne zainteresowania, czy dzielą się tym, co im się w ciągu dnia wydarzyło.

Wspólnie można robić wiele rzeczy (lista Gottmana zawiera 60 propozycji!), m.in. można razem robić codzienne zakupy, gotować kolację, czytać na głos codzienną gazetę, słuchać muzyki, planować wspólne przedsięwzięcia, marzyć o przyszłości, pisać listy (maile) do znajomych czy nawet plotkować.

Zwracanie się ku sobie oznacza również dawanie oparcia w trudnych chwilach, stawanie "po stronie" partnera, wtedy gdy ma trudny dzień. Jeśli partner złości się z powodu konfliktu z szefem, warto zapytać: "Czy mogę ci jakoś pomóc? Chcesz się wygadać czy najpierw pomyślimy, co robić dalej?". Odwracanie się od siebie powoduje uczucie odrzucenia i zranienia.

Małżeństwo ma w sobie coś z tańca, czasem partner nas przyciąga, ale bywają chwile, gdy czujemy potrzebę odsunięcia się, bycia kimś odrębnym. Lecz w udanym tańcu możliwe są przecież różne figury. Warto poświęcić czas i uwagę na to, by nauczyć się, jak dawać partnerowi to, czego potrzebuje, nie zatracając się jednocześnie samemu.

4. Ulegajcie wpływom partnera

Badania prowadzone przez Gottmana pokazały, że najszczęśliwsze i najbardziej trwałe związki (w USA) to te, w których mężowie traktują żony z szacunkiem, a decyzje są podejmowane wspólnie. Gdy pojawią się problemy, mężczyźni są skłonni wysłuchiwać kobiet, a "uleganie" zdaniu żony nie jest przez nich traktowane jak zamach na własną męską godność. Gdy terapeuta przeanalizo-wał zebrany materiał, odkrył znaczne różnice między mężczyznami a kobietami.

Okazało się, że kobiety znacznie rzadziej reagują na swoich partnerów (nawet jeśli są na nich złe) nasileniem wrogości. Natomiast 65 proc. mężczyzn na wrogość odpowiadało zwiększoną wrogością - krytyką, pogardą, postawą obronną lub tzw. murem obojętności. Nasilanie konfliktu jest spowodowane tym, że mężczyznom jest trudno "ulegać" wpływowi kobiet. Chodzi zazwyczaj o pokazanie, że kobiecy punkt widzenia niewiele znaczy. To bardzo destabilizuje małżeństwo.

Wygląda więc na to, że choć obie strony powinny troszczyć się o to, by negatywne emocje nie przybierały formy destrukcyjnej, to szczególnie ostrożni powinni być tu mężczyźni, bo z powodów zapewne kulturowych jest im trudno przyznać rację żonie. Kobiety z reguły akceptują wpływ, jaki na nie wywierają mężowie.

Uznawanie wpływu drugiej osoby to umiejętność, którą można ćwiczyć. Jeśli uważacie, że ten problem dotyczy właśnie was, poproście partnera, by zwracał wam uwagę w sytuacjach, gdy zachowujecie się apodyktycznie, defensywnie albo bez szacunku wobec drugiej strony. Gotowość dzielenia się władzą w małżeństwie i szacunek dla partnera to warunki absolutnie konieczne do osiągnięcia kompromisu.

5. Rozwiązujcie te problemy, które dają się rozwiązać

Gottman twierdzi, że ponad połowa małżeńskich konfliktów to problemy, które NIE dają się rozwiązać. Pogodzenie się z tym faktem to połowa sukcesu.

Jeśli chodzi o pozostałe konflikty, terapeuta proponuje, by do ich rozwiązywania podchodzić z takim samym szacunkiem, z jakim zwykle podchodzimy do rozwiązywania problemów w pracy czy z innymi, niezbyt bliskimi nam osobami.

Mówiąc w skrócie, chodzi o to, by zamiast się kłócić, przenieść dyskusję na spokojniejsze, bardziej rzeczowe tory, by móc w spokoju wypracować stosowny kompromis. Jedną z niezbędnych do tego umiejętności jest zdolność do tolerowania wad partnera. Nie jest łatwo wypracować kompromis. Bo żeby go osiągnąć, trzeba być otwartym na opinie i argumenty partnera. Może się wtedy okazać, że musimy zmienić swoje zdanie, do którego byliśmy bardzo przywiązani. Nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co partner mówi czy w co wierzy, ale powinniśmy być gotowi rozważyć jego punkt widzenia.

6. Rozmawiajcie o konfliktach, które was paraliżują

Gottman uważa, że za nawracającymi konfliktami stoją głębsze przyczyny. Proponuje, abyśmy zmienili swój sposób reagowania na nie. Do pokonania paraliżu konieczne jest poznanie jego przyczyn. Zazwyczaj za nawracającymi problemami tkwią jakieś nasze marzenia, oczekiwania. Często wiążą się one z tym, co wynieśliśmy z domu rodzinnego. "Czepiamy się" drugiej strony, bo jej postępowanie kłóci się z tym, co sobie wymyśliliśmy, z naszym marzeniem o idealnym związku, idealnym domu.

Amerykański terapeuta proponuje, by zamiast kolejny raz kłócić się i obrażać o "znowu nie posprzątane ubranie", porozmawiać o powodach, dla których jednej ze stron tak bardzo zależy na porządku w domu. Może się okazać, że pedantyczna dziś żona wychowała się w domu, w którym panował chaos emocjonalny i że sprzątanie po sobie jest spełnieniem jej skrytego marzenia o domu pełnym ładu i harmonii.

7. Odnajdujcie poczucie wspólnoty

Poczucie wspólnoty buduje się przez całe życie. Składa się na nie między innymi pielęgnowanie rodzinnych rytuałów (nie muszą się wywodzić z dzieciństwa, możemy stworzyć własne obyczaje właściwe tylko naszej rodzinie; nie muszą też być doniosłe, wystarczy choćby pieczenie placka drożdżowego co niedzielę). To także dbanie o wspólne symbole, które przypominają o tym, co dla nas ważne i cenne. Symbolem może być obrazek przywieziony z pierwszych wspólnych wakacji, ale także listy miłosne lub szalik zrobiony na drutach w rocznicę pierwszej randki.

Poczucie wspólnoty z partnerem nie pojawia się z dnia na dzień - to raczej długi i nieustający proces. I nie chodzi o to, aby się we wszystkim zgadzać, tylko o to, by być otwartym na to, co do związku wnosi partner, na jego najgłębsze refleksje, przekonania, marzenia i potrzeby. W końcu - jeśli to jest nasz partner, ktoś, z kim zdecydowaliśmy się budować resztę naszego życia, to musi być ktoś godny sympatii, wart przyjaźni i szacunku. A więc miło będzie go coraz lepiej poznawać, prawda?

Recepta na bliskość

Wypracowanie takich sposobów radzenia sobie ze stresem, które sprawiają, że małżeństwo i własny dom stają się prawdziwą oazą spokoju.

Stworzenie poczucia "my", czyli wzajemnej solidarności. To łagodzi konflikty z teściami (czasem stanięcie "wbrew" własnym rodzicom jest potrzebne i zdrowe).

Pielęgnowanie swojego związku, tak by seks mógł być wyrazem bliskości, a jednocześnie, by zachować wzajemną tolerancję dla różnic w swoich potrzebach i pragnieniach.

Dbanie o sprawiedliwy podział obowiązków domowych, tak by nikt nie miał poczucia, że jest wykorzystywany przez drugą stronę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA