Drugi język gratis

Małe dziecko to geniusz, który potrafi przyswoić język, po prostu go słuchając na co dzień. Jeśli będzie słyszał dwa języki - przyswoi oba. Bez szkody dla żadnego z nich! Taka zdolność nie trwa wiecznie - działajmy więc, póki czas!

Czy to znaczy, że mamy uczyć dzieci języka obcego już od kołyski? Nie! Nie "uczyć" i nie "obcego". Właśnie w terminologii tkwi sedno problemu. Określenie "nauka języka obcego" sprawia, że pomysł z gruntu wydaje się nietrafiony. Katować niemowlę nauką obcych wyrazów? Toż to brzmi jak przerost rodzicielskich ambicji, przygotowanie do wyścigu szczurów, w dodatku zamysł zupełnie niepatriotyczny, bo dajemy dziecku "obce" zamiast tego, co "nasze". Tymczasem chodzi o coś zupełnie innego - o to, by pozwolić maluchowi w sposób naturalny "nabywać" kompetencje w "drugim" języku, równolegle z kompetencjami w języku polskim. Żeby wychowywać dziecko w dwujęzyczności.

WYKORZYSTAĆ POTENCJAŁ

Od chwili urodzenia do 6.-7. roku życia dziecko ma największy potencjał lingwistyczny. Całe jego "moce poznawcze" nastawione są na zdobycie umiejętności komunikowania się. Maluch słuchając, poznaje melodię języka, koduje sobie w głowie pewien system brzmienia, w kontekście buduje słownik bierny (czyli rozumienie znaczenia wyrazów), potem czynny (zasób słów, którymi się posługuje), w sposób naturalny nabywa gramatykę. Mięśnie zaangażowane w proces artykulacji są u małych dzieci najbardziej elastyczne, co pozwala maluchom uzyskać doskonałą wymowę - kształtowanie prawidłowych nawyków artykulacyjnych nigdy nie będzie tak łatwe i skuteczne, jak teraz. Do tego ciekawość, chęć poznania, brak zahamowań i nadmiernej samokontroli sprzyjają spontanicznemu, nieskrępowanemu nabywaniu języka. Lub języków - jeśli bowiem w okresie tej największej wrażliwości lingwistycznej zapewnimy dziecku kontakt z drugim językiem, maluch wykorzysta do jego poznania te same strategie, których używa, absorbując język ojczysty. I uzyska taki poziom kompetencji, o którym dorosły uczący się może tylko pomarzyć.

PREZENT NA CAŁE ŻYCIE

Dbanie o dwutorowy rozwój językowy malucha to inwestycja - nie tylko w sam język, ale w rozwój dziecka w ogóle. Dwujęzyczność stanowi bowiem doskonałe ćwiczenie dla mózgu. Jak twierdzą neurolingwiści, wzbogaca odpowiednie jego partie w nowe połączenia neuronalne. Efekt? Osoby dwu- i wielojęzyczne:

wykazują większy potencjał poznawczy i możliwość koncentracji;

mają większą podzielność uwagi i lepszą pamięć;

są elastyczne w myśleniu, twórczo rozwiązują problemy;

mają większe zdolności w sferze komunikowania się;

osiągają lepsze wyniki w nauce;

w późniejszym wieku często lepiej piszą, wykazują też większą sprawność językową.

Dwujęzyczność wzbogaca też osobowość. Osoby, które mówią biegle dwoma językami, żyją poniekąd w dwóch różnych światach, a co za tym idzie - widzą rzeczywistość z dwóch różnych perspektyw. To sprawia, że stają się bardziej empatyczne i skłonne szanować odmienność.

TO NIEPRAWDA, ŻE...

Na temat wczesnego wprowadzania drugiego języka nadal pokutuje wiele mitów, które trzymają nas w okowach myślenia np. o angielskim jako o przedmiocie szkolnym. I skutecznie oddalają nas - i nasze dzieci - od uzyskania wysokich i trwałych kompetencji w tym języku.

...dziecko musi najpierw nauczyć się porządnie jednego języka, zanim zacznie się uczyć drugiego.

Taka kolejność nie jest potrzebna, bo przyswajanie drugiego języka nie odbywa się kosztem pierwszego. W żaden sposób go też nie zuboża. Celowe czekanie z wprowadzeniem np. angielskiego, to marnowanie czasu, niewykorzystywanie szansy, by maluch nabył drugi język niejako mimochodem i bez wysiłku.

...wprowadzanie dwóch języków naraz to mieszanie dzieciom w głowach.

To tzw. pogląd ludowy, który nie ma żadnego potwierdzenia w faktach ani badaniach naukowych. Z obserwacji dzieci dwujęzycznych wynika jasno, że nic im się nie miesza. Kodują jednocześnie dwa oddzielne systemy językowe (semantyczne, fonologiczne, gramatyczne). Albo - jak tłumaczy obrazowo lingwistka Claire Selby - wrzucają każdy język do oddzielnej sakiewki w głowie i zawsze wiedzą, kiedy do której sakiewki zajrzeć.

...angielski w żłobku lub przedszkolu to chory syndrom naszych czasów. Nadmiernie obciążamy dzieci, które powinny się na tym etapie głównie bawić, a nie uczyć.

Myślimy tak, bo patrzymy z własnej perspektywy, bo dla nas wkuwanie słówek i reguł gramatycznych to harówka.

Dzieci tak uczyć nie wolno! Angielski w domu, w żłobku lub w przedszkolu ma polegać na otoczeniu dziecka przyjaznym światem drugiego języka i związanej z nim kultury. Na zapewnieniu kontaktu z językiem poprzez zabawę - piosenki, bajki, zabawki, ruch, czyli to wszystko, co dzieci uwielbiają. Na zobrazowaniu, że język angielski, jest - tak jak polski - wygodnym środkiem komunikacji, zanim stanie się przedmiotem, z którego trzeba będzie pisać klasówki.

...jeśli maluch ma jakieś trudności z rozwojem mowy, nie powinien mieć kontaktu z drugim językiem.

Przeciwnie, dwujęzyczność może nawet pomagać w pokonaniu zaburzeń mowy. Kolejny język to bowiem jeszcze jeden bodziec stymulujący do rozwoju.

ZDANIEM SPECJALISTY

WALDEMAR MIKSA, Ogólnopolski Koordynator Programu Powszechnej Dwujęzyczności "Dwujęzyczne Dzieci":

W polskich warunkach jest możliwe wychowanie w dwujęzyczności, nawet jeśli rodzice sami nie są dwujęzyczni. Co prawda żyjemy w kraju jednorodnym językowo, ale jesteśmy częścią globalnego społeczeństwa. Mamy dostęp - dzięki internetowi - do oryginalnych materiałów anglojęzycznych, które pozwalają zapewnić dziecku kontakt z językiem już od urodzenia. Trzeba tylko wiedzieć, że warto z nich korzystać oraz jak to mądrze robić. Tym właśnie zajmujemy się w naszym programie. Chcemy przekonać rodziców, nauczycieli oraz władze lokalne i państwowe, że niewielkim wysiłkiem i niskim nakładem kosztów możemy dać dzieciom szansę na biegłe posługiwanie się dwoma językami. Nie szkodzi, że będzie to raczej dwujęzyczność "kultywowana" niż "przyrodzona". Nie zamierzamy odbierać językowi polskiemu prymatu, wiemy, że będzie on językiem dominującym, najważniejszym, naturalnym językiem naszych emocji. Chcemy po prostu skończyć z erą "milczącej znajomości angielskiego", czyli z tym, że potrafimy zdawać testy z języka, a nie potrafimy się w nim komunikować. Najskuteczniej można to osiągnąć, zaszczepiając dzieciom w porę wrażliwość na drugi język. Opracowaliśmy spójny system wprowadzania języka angielskiego u małych dzieci - w domu i w placówkach. Nasze serie audiowizualne "Baby Beetles" oraz "Tom and Keri" i zbudowane na ich fundamentach systemy edukacyjne stanowią doskonały punkt startowy dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Są tak skonstruowane, że każdy może z nich korzystać. Rodzice lub dziadkowie mogą poznawać język razem z dziećmi. Staramy się włączać w nasze działania władze gmin. Już w kilkunastu - mamy nadzieję, że niedługo w kilkudziesięciu gminach w Polsce - rodzice otrzymywać będą w prezencie kompletny pakiet startowy "Baby Beetles" w szpitalu lub przy rejestrowaniu malucha w urzędzie. Tworzymy również sieć placówek patronackich (kilkanaście, a docelowo kilkaset dwujęzycznych lub anglojęzycznych żłobków i przedszkoli), które wspierają rodziców w wychowaniu w dwujęzyczności. Zapraszamy placówki, które chciałyby do tego grona dołączyć - więcej informacji na ten temat jest na naszej stronie www.dwujezycznedzieci.pl. Zdajemy sobie sprawę, że budowanie dwujęzycznego społeczeństwa to proces na generację lub dwie. Ale na pewno się uda.

TAK NIEWIELE POTRZEBA

Jak intensywny kontakt z drugim językiem musimy dziecku zapewnić, żeby rozwinąć w nim potencjał na dwujęzyczność?

Okazuje się, że wystarczy nawet kilkanaście minut dziennie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA