Długotrwały związek? "Namiętność musi wygasnąć, ale nie zostawia nas w pustce"

Namiętność - dla naszego dobra - powinna się skończyć - przekonują eksperci. Mamieni obrazami zaczerpniętymi z kultury, oczekujemy jednak, że będzie trwać wiecznie, upatrując w tym warunek powodzenia naszych związków. Tak jednak się nie stanie. Jak więc dbać o nasze relacje, by były trwałe i udane?

"Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci, a zanim wydam z siebie ostatnie tchnienie, spędzimy razem kilkadziesiąt lat patrząc sobie w oczy z niesłabnącym zachwytem. Będziemy trzymać się za ręce, szeptać czułe słówka, a moje serce będzie biło szybciej na Twój widok" - mniej więcej w ten sposób na początku związku wyobrażamy sobie wspólną przyszłość i z takimi oczekiwaniami pędzimy do ołtarza lub urzędu stanu cywilnego. Karmieni wizjami romantycznej miłości, serwowanymi nam przez kulturę zachodnią w postaci filmów, powieści i piosenek o wielkim uczuciu, ronimy łzy śledząc dzieje bohaterów "Pamiętnika", których miłość jest tak prawdziwa, że nie jest w stanie jej zniszczyć ani straszna choroba kobiety, ani śmierć...

Kilka lat później okazuje się, że rzeczywistość jest inna, motyle w brzuchu oswojone, a zamiast patrzeć sobie głęboko w oczy, częściej spoglądamy we wspólne wyciągi z konta bankowego. Czy coś poszło nie tak? Nie. Warto jednak wiedzieć, jak ewoluują związki, co dzieje się z naszymi uczuciami i co następuje po pierwszym okresie bezkresnego zakochania, by móc pielęgnować relację i cieszyć się z jej kolejnych etapów. Czy to, że jego spojrzenie nie mówi już "jesteś całym moim światem", a ona nie wysyła mu tęsknych wiadomości, oznacza, że przestali być szczęśliwi? Nie, długotrwałe związki opierają się po prostu na czymś innym. Jak dbać o siebie nawzajem, by po latach nadal czerpać satysfakcję ze wspólnego życia?

Zobacz wideo

Przeciwieństwa się przyciągają?

Idea miłości od pierwszego wejrzenia wydaje się kusząca, gloryfikujemy sam stan zakochania i pragniemy romantycznych uniesień. Tymczasem, z racjonalnego punktu widzenia, to nie miłość pcha nas ku sobie na początku znajomości: decyduje o tym biologia. A potem bywa różnie. Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog z SWPS w Katowicach, tłumaczy, że natura przyciąga ku sobie te osoby, których ładunek genetyczny jest najlepszy dla potomstwa. - I bardzo często przyciąga przeciwieństwa - mówi. - W pierwszej chwili zakochania mają poczucie, że wcale nie są przeciwni, że są strasznie do siebie podobni: "wszystko to samo lubimy!". To początkowe złudzenia. Przeciwieństwa, które zostały przyciągnięte przez biologię, to ogromna siła, z którą trudno się walczy. Te przeciwieństwa muszą teraz zacząć funkcjonować razem - wyjaśnia.

Izabela Jąderek, seksuolog z SWPS, podkreśla jednak, że wspólne zainteresowania, podobny system wartości i światopogląd to na pewno dobre podstawy dla tworzącego się związku. - By miłość mogła się rozwinąć, warto, aby partnerzy znali się najpierw i by nie łączył ich na początku tylko seks - twierdzi. Wspólne zainteresowania i czas spędzany razem stają się dopełnieniem tego, co łączy nową parę. Seks może współistnieć z bliskością emocjonalną, żeby ta jednak mogła kwitnąć, powinien być jej dopełnieniem, a nie jedyną rzeczą, która łączy ludzi na początku ich drogi.

Namiętność? Niech mija!

Miłość składa się z trzech etapów, a zakochanie i namiętność są pierwszym z nich. Dlatego - bez względu na to, jak bardzo ta hormonalna zawierucha jest nam potrzebna do poczucia, że żyjemy, że nasze uczucie jest wielkie, silne i wyjątkowe - powinniśmy pogodzić się z tym, że nasza relacja będzie ewoluować w kierunku kolejnego etapu: intymności. Namiętność musi się skończyć, ale nie oznacza to, że musi skończyć się nasze poczucie satysfakcji związane z trwaniem w relacji z tym samym człowiekiem. Co więcej - jak przekonuje prof. Popiołek - dla nas to lepiej, że namiętność się kończy. Według specjalistów dzieje się to po mniej więcej 2-3 latach związku.

- Nie może trwać wiecznie, bo człowiek spaliłby się i nie miałby już czasu na dzieci i inne rzeczy, typu: praca, rozbudowywanie świata, zmienianie go itd. - mówi. - Namiętność musi wygasnąć, ale nie zostawia nas w pustce, bo jednocześnie tworzy się intymność: rozmawiamy o wielu ważnych rzeczach, okazujemy sobie ciepło, zrozumienie, a więc tworzy się relacja intymna, która odróżnia nas od innych. Intymną relację ma się z tą jedną osobą.

Samo to sprawia, że łącząca nas więź jest nadal wyjątkowa. Jeśli potrafimy to docenić i pielęgnować, możemy stworzyć satysfakcjonujący i szczęśliwy związek: - Intymność zaczyna się potem wiązać z zaangażowaniem, które jest najsilniejszą więzią, ale jeśli zostanie tylko zaangażowanie, bez namiętności i intymności, to może łatwo pęknąć - przestrzega psycholog.

Skomplikowany pan pozna skomplikowaną panią

Paradoksalnie to właśnie czas może działać na korzyść naszej relacji: wzajemne poznanie się jest kluczem do sukcesu: - Jeśli nic nie wiem o partnerze, to nie mogę dobrze na niego oddziaływać. Robię absolutnie nie to, co jest skuteczne, trafne, potrzebne - tłumaczy prof. Popiołek. Troska o partnera i wiedza o nim są kluczowe, tak samo jak odpowiedzialność polegająca na tym, że będąc z kimś razem, czujemy się współodpowiedzialni za to, co się z tą osobą dzieje: - I nie może być tak, że nie zauważę, że ta osoba gaśnie przy mnie - mówi psycholog.

Ważne jest, żebyśmy już na początku związku stawiali dobro partnera czy partnerki na pierwszym miejscu i robili wszystko, aby byli usatysfakcjonowany wspólną relacją. Wtedy właśnie miłość ma szansę rozwinąć się w uczucie wyższe, w chęć bycia razem i - przede wszystkim - w zaangażowanie - tłumaczy Izabela Jąderek. To właśnie ono - jak podkreśla - jest ważne w długotrwałej relacji, ale żeby mogło się ukształtować, potrzebuje pewnej bazy: zachowań altruistycznych, komunikacji, chęci rozwiązywania razem problemów, wspólnie spędzanego czasu i wspólnych zainteresowań.

W poważnym traktowaniu potrzeb partnera i stawianiu jego dobra na pierwszym miejscu nie możemy jednak być osamotnieni. Jeśli druga strona nie będzie odwdzięczać się nam tym samym, zamiast zaangażowania i bliskości, pewnego dnia zrodzi się w nas poczucie frustracji i krzywdy, a wtedy trudno oczekiwać, żeby łącząca nas więź okazała się dla nas satysfakcjonująca i dawała nam poczucie szczęścia. Związek już w założeniu oparty jest na wzajemności, bez tego trudno wróżyć mu powodzenie.

Sposób na szczęście

- Badania wskazują, że pary, które są ze sobą szczęśliwe i zadowolone ze swoich relacji, to te pary, które rozwinęły na początku wspólnej drogi intymność emocjonalną - mówi Jąderek i podaje czynniki, które sprawiają, że taka intymność się wytwarza i że mamy szansę na stworzenie szczęśliwego długotrwałego związku.

Partnerzy powinni:

mówić o swoich emocjach, potrzebach, lękach, o tym, co jest dla nich ważne w relacji;

umieć i chcieć rozwiązywać konflikty i pojawiające się w związku problemy;

wytwarzać bliskość poprzez wspólnie spędzany czas;

potrafić swobodnie dostosowywać się do trudnych, stresujących sytuacji życiowych i rozwiązywać je;

pamiętać o tym, jak ważna jest komunikacja seksualna, mówić sobie, co sprawia im przyjemność w seksie, co jest dla nich ważne, jak chcą być dotykani - to potrzebne, żeby poznać swoje potrzeby i żeby seks był satysfakcjonujący i był dopełnieniem bliskiej relacji emocjonalnej między partnerami.

dbać o relacje rodzinne i przyjacielskie.

Jeśli parze uda się wypracować takie podejście do związku i siebie nawzajem, szansa, że po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach nadal będzie szczęśliwa, wzrasta. Partnerzy muszą być gotowi na kolejne etapy relacji, ale to właśnie tej akceptacji, zdaniem prof. Katarzyny Popiołek, często im brakuje: - Namiętność wygasa, co jest naturalnym procesem, musimy się z tym pogodzić, ale co się czasami dzieje? Mamy pretensje do partnera: "Co? Nie ma już? To znaczy, że to nie była prawdziwa miłość! Oszukał mnie! Oszukała mnie!". To tak, jakbyśmy mieli pretensje do drzew, że jesienią gubią liście - stwierdza psycholog.

Więcej o:
Copyright © Agora SA