"Mali giganci" - talent-show dla dzieci. Czy jednak na pewno dla nich?

W zapowiedzianej na wiosnę nowej superprodukcji TVN wystąpią dzieci, które chcą zaprezentować Polakom swoje umiejętności. Emocje wśród uczestników tego typu show są zawsze silne, czy dzieci są w stanie to udźwignąć?

Wiosną widzowie TVN będą mogli oglądać nowe superwidowisko typu talent-show. Tym razem będą kibicować utalentowanym... dzieciom. W jury programu "Mali giganci" zasiądą dyżurny juror Rzeczypospolitej, Kuba Wojewódzki oraz Agnieszka Chylińska i Kasia Bujakiewicz. Prowadzącym będzie Filip Chajzer, który tak skomentował w TVN swój udział w programie: "Przede wszystkim czuję ogromną pokorę przed czekającym mnie zadaniem. Mam też gigantyczną nadzieję, że program okaże się sukcesem".

W informacji prasowej czytamy m.in. "Nieważne czy ktoś jest tancerzem czy wokalistą. Liczy się tylko to, czy zdoła podbić serca członków jury i publiczności". Udział dzieci w tego typu widowiskach wzbudza duże emocje, nic więc dziwnego, że jeszcze przed emisją pierwszego odcinka pojawiają się głosy krytyki. Czy dzieci są w stanie udźwignąć ciężar rywalizacji, czy takie doświadczenie nie jest zbyt dużym obciążeniem dla delikatnej psychiki dziecka? Uczestnicy "Małych Gigantów" będą mieli od 4-12 lat, a sądząc po liczbie wpisów pod medialnymi informacjami o planowanym show zainteresowanie wśród samych dzieci jest ogromne.

Od przedszkola do... gigantów

Większość z nas zapewne pamięta program "Od przedszkola do Opola", w którym dzieci prezentowały swój talent wokalny. Program cieszył się sympatią widzów, nie wywoływał oburzenia faktem, że uczestniczą w nim dzieci. Dlaczego inaczej jest kiedy na scenę "Mam talent" wychodzi 3-latek i zaczyna recytować "Pana Tadeusza" lub 11-letnia Klaudia Kulawik śpiewa "List do matki" Violetty Villas?

Chodzi o poziom rywalizacji i podejście do uczestników. Programy typu "Mam talent" czy "X-factor" są na wskroś poważne, bazują na stopniowaniu napięcia, emocjach i podkręcaniu atmosfery. To może być dla dzieci trudne. Przegraną przyjmują ze łzami, a kamery skrupulatnie rejestrują każdy grymas na pełnych napięcia twarzach uczestników oczekujących na werdykt jury czy wynik głosowania telewidzów. Atmosfera jest gęsta od nadziei, lęku, a w końcu (najczęściej) rozczarowania i poczucia porażki.

A gdzie radość?

"Od przedszkola do Opola" prezentowało poziom szkolnej akademii. Dzieci nie udawały dorosłych, jedne śpiewały lepiej, inne całkiem przeciętnie. Wzbudzały sympatię bardziej niż podziw. - Miałam wrażenie, że jest to poziom rywalizacji, z którym dzieci stykają się w szkole, nic ponad ich siły i możliwości - mówi Martyna, fanka programu. - Współczesne talent-shows są bardzo na serio, a ten program sprawiał wrażenie zabawy.

Zabawy brakuje w programach typu "Mam talent", "You Can Dance" czy "X-factor". Tu liczy się zwycięstwo. Widzowi serwuje się emocje, to one sprzedają się najlepiej: - Musimy pamiętać, że tego typu programy to show - mówi Ewa Ulrich, psycholog z Centrum Probalans. - Nie wystarczy, że dzieci gotują, by było to atrakcyjne dla widza - muszą pojawić się emocje. Doświadczenie innych tego typu programów pokazuje, że producenci skupiają się na silnych emocjach i na tym budują dynamikę show.

"Ona tak ślicznie tańczy..."

Rodzice zastanawiający się nad zgłoszeniem dziecka do takiego programu, powinni wiedzieć jak najwięcej o samym programie i o tym, jak będzie przebiegać jego produkcja. Należy - zdaniem Ewy Ulrich - dowiedzieć się, czy dzieci będą doprowadzane (szybkością pracy, trudnymi zadaniami, krytyką itd.) do skrajnych emocji i jakie wsparcie dostaną, gdy one się pojawią. Ważne jest także, czy jurorzy zostaną przeszkoleni z tego, jak komunikować się z dziećmi, żeby ich krytyka nie miała negatywnego wpływu na poczucie wartości uczestników.

Pozostaje też pytanie, czy dziecko, które bierze udział w takim show, jest informowane o jego negatywnych konsekwencjach, takich jak mierzenie się z trudnymi emocjami, stresem, oceną nie zawsze pozytywną, negatywnymi komentarzami widzów, czy brakiem akceptacji w środowisku np. szkolnym. - Nawet jeśli, to nie sądzę, by zdawało sobie z tego sprawę - uważa psycholog. - Przy braku podobnych doświadczeń nie możemy mówić o świadomej decyzji. Tę decyzję i odpowiedzialność za dziecko bierze jego opiekun/rodzic i powstaje pytanie, jaka jest jego świadomość. Może brać pod uwagę tylko plusy typu rozgłos, wynagrodzenie. I to też jest ważne, ale zawsze trzeba zastanowić się nad tym, czy moje dziecko jest również gotowe zmierzyć się z minusami.

Odpowiedzialność po stronie rodziców

Oczywiście można zastanawiać się nad celami, które przyświecały decydentom w TVN przy wyborze formatu, pytać, czy priorytetem będzie dobro dziecka, czy oglądalność i wpływy z reklam oraz mieć nadzieję, że ktoś sprawdzi poziom dojrzałości emocjonalnej uczestników przed przyjęciem ich do programu. A jednak ostatecznie to rodzice podejmują decyzję i to oni - nie producent, dyrektor programowy stacji, juror czy prowadzący - odpowiadają za swoje dziecko. I to dla nich dobro dziecka musi być najważniejszym kryterium przy podejmowaniu decyzji, czy ich utalentowany syn lub uzdolniona córka powinni wsytępować w telewizji. Czy będzie to dla nich przygodą czy trudną lekcją życia w świecie, który rządzi się twardymi prawami.

- W wersji optymistycznej młody człowiek zdobędzie doświadczenie, zbuduje poczucie własnej wartości, nauczy się współpracy i rywalizacji, będzie budził podziw innych, a tym samym podniesie swoje poczucie wartości - mówi psycholog. - W tej mniej optymistycznej zmierzenie się z medialną porażką może być trudnym zadaniem dla niedojrzałego człowieka. To jaki będzie finał "zabawy" zależy od wielu czynników. Uświadomiłabym jednak rodzicom, że tak naprawdę to oni ponoszą odpowiedzialność za swoje dziecko.

Liczba kandydatów na pierwszym castingu nie pozostawia złudzeń: dzieci chcą chwalić się swoimi talentami przed kamerami telewizyjnymi. Pytanie, jak wielu dorosłych spełnia w ten sposób własne niezrealizowane ambicje? Tego się nie dowiemy, jednego jednak możemy być pewni: czeka nas widowisko pełne silnych emocji uczestników, jurorów, publiczności, rodziców i... widzów. A hit jest gwarantowany, to nie ulega wątpliwości.

Więcej o:
Copyright © Agora SA