Segritta: "Blog jest moim dzieckiem i to głównie mnie ma się podobać" [WYWIAD]

"Moje życie bardzo zmieniło się dzięki blogowi, ale to była powolna zmiana" - mówi blogerka Segritta. Rozmawiamy z Matyldą Kozakiewicz o jej blogu i nie tylko: o tym, co ciąża zmieniła w jej życiu i blogowaniu oraz o tym, jakich zmian spodziewa się po urodzeniu dziecka. I czy teraz będzie blogerką parentingową?

Gazeta.pl zmieniła swój wygląd ( zobacz stronę główną i nowe logo ). Z tej okazji zapytaliśmy innych, co zmienia się u nich i co te zmiany znaczą. Sprawdźcie.

Karolina Stępniewska: Jaki masz stosunek do zmian?

Segritta/Matylda Kozakiewicz: - Nie powiem nic odkrywczego: zmiany są dobre.

Nie boisz się ich?

- Generalnie nie, ale oczywiście są różne rodzaje zmian.

Mam wrażenie, że wiele osób nie podejmuje działań, by coś zmienić w sytuacji, na którą narzekają, bo odczuwają lęk przed zmianami i podjęciem ryzyka. Czekają aż coś wydarzy się samo... A jak to wygląda u ciebie? Czy jeśli czujesz, że coś zaczyna cię uwierać, przechodzisz do działania?

- Bardzo różnie. Mam wrażenie, że w moim życiu od zawsze dzieje się tyle różnych rzeczy i mam tyle ciekawych doświadczeń, że tak naprawdę nie muszę nic robić. Odbieram to, co jest i dostosowuję się do zmian. Ale jako istota myśląca wiem też, że to nie jest tak, że mam jakieś wyjątkowe szczęście, że nie jest to kwestią przypadku, to moja natura wpływa na to, że dużo się u mnie dzieje.

Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółką o mężczyznach w naszym otoczeniu. O tym, że niektórzy z nich są absolutnie niezmienni. Jeśli ktoś nie miał samochodu i prawa jazdy 6-10 lat temu, to nadal ich nie ma i oczywiście znajduje milion bardzo racjonalnych powodów, dla których ich nie potrzebuje. A dla mnie i dla mojej przyjaciółki jednak zrobienie prawka, kupno samochodu, zdobycie dyplomu, założenie firmy to są takie naturalne zmiany w procesie samorozwoju. Mamy więc wrażenie, że my ciągle się rozwijamy - a wielu facetów dookoła nas stoi w miejscu.

I do jakich wniosków doszłyście? Kobiety są odważniejsze?

- Właściwie do jednego: w dzisiejszych czasach to nie jest tak, że role kobiet i mężczyzn się "wypośrodkowały". Nie, my wszyscy jesteśmy teraz mężczyznami i pełnimy te klasycznie męskie funkcje w rodzinie. Kiedyś było tak, że kobieta siedziała w domu, gotowała, opiekowała się dziećmi, nie za bardzo się kształciła, nie głosowała i nie pracowała poza domem, a mężczyzna był tym, który pracował, przynosił do domu pieniądze i chronił ten dom, od czasu do czasu wychodził z kolegami na piwo albo na ryby. Teraz kobiety też pracują, też czasami muszą wyjść na miasto, pojechać gdzieś ze znajomymi i przez to ci biedni mężczyźni chyba uznali, że ich rozwój już nie jest potrzebny. Że mogą zalec przed telewizorem i tak sobie bezpiecznie przewegetować aż do emerytury. Może to o to chodzi...

Segritta/Matylda KozakiewiczSegritta/Matylda Kozakiewicz fot. Magdalena Kamińska

Segritta / fot. Magdalena Kamińska

Twoje życie bardzo się zmieniło, kiedy postanowiłaś założyć blog?

- Tak, moje życie bardzo zmieniło się dzięki blogowi, ale to była powolna zmiana. Przez pięć lat robiłam to czysto hobbystycznie, dla samej przyjemności pisania. Wtedy jeszcze nikomu się nie śniło, żeby można było z tego uczynić coś więcej, nie mówiąc już o zarabianiu na blogu. Był taki moment, że szczyciłam się tym, że zarabiałam blogowaniem na fajki. Trafiały się po prostu czasem takie reklamy na blogu, że udawało mi się zarobić jakieś 100 zł raz na parę miesięcy, za co można było kupić karton papierosów i tyle.

Przez wiele lat robiłam różne rzeczy zawodowo, a blog prowadziłam na boku. Zmiana nastąpiła bardzo płynnie. W którymś momencie po prostu zarobki z bloga przewyższyły zarobki z moich innych działalności i wtedy zdecydowałam się prowadzić tylko bloga. Ale są też tacy ludzie, którzy podejmują radykalną decyzję, z dnia na dzień rzucają pracę i poświęcają cały swój czas tylko pisaniu bloga. Michał Szafrański tak zrobił.

Mężczyzna.

- No tak (śmiech). Ja nie twierdzę, że wszyscy mężczyźni mają problem ze zmianami, ale ostatnio po prostu często widuję mężczyzn w stagnacji zawodowej czy osobistej.

Jeśli chodzi o blogi, to też je zmieniałaś, prawda? Była Segritta w Paryżu, w Londynie, różowy blog...

- Tak. Segritta w Paryżu i Segritta w Londynie założyłam po to, żeby oddzielić treść podróżniczą od mojej głównej działalności lifestyle'owej. Teraz myślę, że to było niepotrzebne, można było po prostu zrobić inną kategorię na blogu i to by było bardziej spójne.

Mój pierwszy blog był niebiesko-szary, co pamięta może pięć osób. Było tam moje zdjęcie i to był taki zwyczajny blogasek. Chyba na Prima Aprilis w ramach żartu postanowiłam zrobić nową odsłonę: różowe kolorki, kilka giffów, misie i migocące serduszka... Trochę po to, żeby się pośmiać z przesyconych różowością blogów nastolatek i to tak zostało, przez wiele lat ten blog był rzeczywiście różowy. W tej chwili już nie jest.

Nowy szablon segritta.plNowy szablon segritta.pl fot. screen z segritta.pl Nowy szablon blogu Segritta / fot. screen z segritta.pl

No właśnie. Twój blog ma całkiem nową oprawę graficzną, właśnie zmieniłaś layout strony.

- Pracowaliśmy nad tym przez wiele miesięcy. Strasznie trudno znaleźć dobrego twórcę strony internetowej. W końcu trafiłam na taki team, który w pełni mnie usatysfakcjonował. Całość koordynował mój przyjaciel Krzysztof Kotkowicz, a Michał Osiński był tym kreatywnym mózgiem, który wymyślał szatę graficzną.

Wcześniej, przed Michałem, trafiłam na kilku grafików, którzy robili co prawda ładne projekty, ale bardzo trudno się z nimi współpracowało. Trzeba było od nich "wydzierać" zadania. Umawialiśmy się na przykład na zrobienie czegoś w ciągu tygodnia, a po miesiącu musiałam wciąż się o to upominać. Rezygnowałam z takiej współpracy, ale nerwy zostawały. Kiedy umawiałam się z Michałem, byłam już tak zirytowana wszelkiej maści grafikami, że byłam wręcz nieprzyjemna w kontakcie i pewnie nie zapamiętał tych początków naszej współpracy zbyt miło.

Ale okazało się, że te kilka miesięcy pracy się opłaciło, bo blog jest super fajny. Jestem absolutnie zakochana w nowym szablonie! Aż chce mi się tam codziennie wchodzić i pisać coraz więcej artykułów. Nowy wygląd strony po prostu motywuje blogera do pracy.

A reakcje czytelników?

- Bardzo pozytywne. Nie widziałam chyba ani jednego komentarza, który krytykowałby nowy wygląd. Jest kilka głosów, które krytykują logo, które też jest nowe - zaprojektowane przez Łukasza Dziedzica, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia do starego logo, które też było wyjątkowo udane. Niestety bardzo potrzebowałam takiego, które dobrze komponowałoby się ze stroną, a więc poziomego. Stąd zmiana.

Nie miałaś obaw, że ludziom nie spodoba się nowa oprawa graficzna bloga? Wiadomo, że czytelnicy przywiązują się do wyglądu stron.

- Tak, ale z blogami jest też tak, że to nie jest portal, który ma się podobać tylko czytelnikom, a twórcy, dziennikarze, mają tylko przychodzić do pracy i robić swoje, niezależnie od tego, czy czują wenę czy nie. Blog jest moim dzieckiem i to głównie mnie ma się podobać. Dzięki temu łatwiej mi się z nim identyfikować i przyjemniej jest mi tworzyć na niego nowe treści.

Poprzedni szablon segritta.plPoprzedni szablon segritta.pl fot. screen z segritta.pl

Poprzedni szablon blogu Segritta / fot. screen z segritta.pl

Zawartość twojego bloga też się zmieniała?

- Właściwie nie, chyba że gdzieś wyjeżdżam, wtedy zakładam cykle wyjazdowe. Ostatnio blog zmienił się jednak przez to, że zaszłam w ciążę i założyłam kategorię "parenting".

Właśnie. Czytelnicy nie przestraszyli się, że zmienisz się teraz w blogerkę piszącą tylko o ciąży i o bobaskach?

- Trochę tego się bali i ja wcale się temu nie dziwię. Wszyscy znamy ten schemat: mamy grono przyjaciół, wszyscy są bezdzietni, a tu nagle jedna z tych osób zachodzi w ciążę i już nie ma jak z nią pogadać, bo po pierwsze nigdy nie ma czasu, a po drugie temat dziecka dominuje każdą rozmowę, a to jest nudne dla osób, które nie mają dzieci. Dla mnie tak było.

Nie czytałam blogów parentingowych, poza blogiem Nishki, która tak porusza tematy związane z dziećmi, że można je odnieść po prostu do relacji międzyludzkich: między kobietami a mężczyznami, czy nawet człowiekiem a psem (śmiech). To zawsze budzi wielki sprzeciw wśród matek-fanatyczek, ale wychowanie dziecka naprawdę opiera się na podobnych mechanizmach. Jeśli ktoś wie, jak wychować psa, wie, jak ważna jest konsekwencja, jakich błędów nie popełniać, to poradzi sobie też z dwuletnim dzieckiem, bo takie dziecko ma inteligencję zbliżoną do inteligencji psa.

No dobrze, ale czy ciąża nie wyzwoliła w tobie potrzeby mówienia o tym stanie?

- Odnoszę wrażenie, że od kiedy jestem w ciąży to inni ludzie ciągle chcą o tym rozmawiać, a ja nie zawsze. Ciągle słyszę trzy pytania: "który to miesiąc?", "chłopiec czy dziewczynka?" i moje ulubione: "cieszysz się?".

Męczy mnie mówienie o ciąży, ale w tej chwili - i wydaje mi się , że po urodzeniu dziecka też tak będzie - nie jestem typem osoby, która jest dzieckocentryczna. I uważam, że kochać dziecko a mieć je w centrum swojego wszechświata, to dwie różne rzeczy. Nadal jestem człowiekiem, który ma swoje zainteresowania i pasje niezwiązane z dzieckiem. Nie sądzę więc, żeby moje życie miało się zmienić pod tym kątem, choć wiem, że u wielu kobiet tak się zmienia i że wiele z nich tej zmiany nie przewidziało. Zakładam więc, że mogę się mylić, że oszaleję na punkcie bobasa, kiedy się urodzi, będzie najpiękniejszy na świecie, mimo że obiektywnie będzie brzydki i pomarszczony jak wysuszona śliweczka.

Segritta/Matylda KozakiewiczSegritta/Matylda Kozakiewicz fot. Sebastian Olszański

Segritta / fot. Sebastian Olszański

A jednak zakładka "parenting" powstała. Czy to teraz najczęściej uzupełniana przez ciebie część bloga?

- Trudno powiedzieć. Oczywiście często o tym piszę, bo moje życie towarzyskie mocno się ukróciło. Wcześniej jestem śpiąca, nie mogę pić, więc nie mogę wychodzić ze znajomymi na miasto i bawić się do rana Jesteśmy takim pijącym środowiskiem - czy to rozmowy, czy planszówki, zawsze odbywa się to z jakimś alkoholem na boku, a ja nie bardzo potrafię się dogadać z pijanym człowiekiem, kiedy jestem trzeźwa.

Ale nie chcę, żeby mój blog zamienił się w parentingowy, bo nie chcę utracić czytelników, którzy nie są tym tematem zainteresowani. Chciałabym, żeby to była zakładka, jakieś 20 proc. całości, nie więcej. I żeby to były też tematy, które zainteresują czytelników, którzy nie mają dzieci. Myślę, że to jest możliwie. Mam taką nadzieję.

Segritta, czyli Matylda Kozakiewicz, autorka popularnego bloga segritta.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA