Salony fryzjerskie dla dzieci

Rodzice robią to najczęściej ukradkiem. Skutki takiego strzyżenia są często opłakane. Tymczasem kolorowe nożyczki w salonach fryzjerskich dla dzieci uporają się z fryzurą w mig.

U "normalnego" fryzjera byliśmy dwa razy, ale Kuba krzyczał, jakby go obdzierali ze skóry. Panicznie boi się obcinania włosów bez konkretnego powodu - mówi Bartek Nawrocki, tata 3-latka. Odkąd zaczęli odwiedzać salon tylko dla najmłodszych, gdzie Kuba może się wcześniej pobawić, a strzyże go fryzjerka, która łatwo nawiązuje z dziećmi kontakt, problemy się skończyły. Choć i tak zawsze decydują się na najszybszą i najmniej ryzykowną fryzurę, czyli cięcie maszynką na rekruta.

Ciach na motorze

W całej Polsce powstaje coraz więcej salonów fryzjerskich przystosowanych do strzyżenia dzieci - "Fryzjerkowo" w Warszawie, "Ciach Ciach" w Lublinie, "Loczek" w Szczecinie, "Fryzurkowo" we Wrocławiu, "Czuprynka" w Poznaniu. Wszystko wygląda tam inaczej niż u zwykłego fryzjera: bajkowy wystrój, kolorowe nożyczki, peleryny z postaciami z bajek, telewizor w kształcie słonia. Obowiązkowo jest też miejsce do zabawy z huśtawkami, domkami, torami wyścigowymi i całą masą zabawek. Nikt się nie spieszy, a dzieci siadają do strzyżenia, kiedy są na to gotowe. Zamiast zwykłych foteli, które wymagają dodatkowych poduszek, żeby czubek głowy dziecka znalazł się na wysokości lustra - są siedziska w kształcie koni, motorów i samochodów. W poznańskim salonie "Lolo Manolo" można np. zasiąść w efektownym Rolls-Roysie.

Bez ruchu

Ostrzyc dziecko samemu to droga przez mękę. Rodzice imają się różnych sposobów: tną, gdy dziecko śpi, kąpie się lub ogląda telewizję. Efekt takich zabiegów jest daleki od ideału. Jak to wygląda w salonach fryzjerskich dla najmłodszych? Obsługa wita się z maluchem, próbuje nawiązać rozmowę i zaprasza do zabawy. Dziecko musi się oswoić z nową sytuacją i miejscem, dlatego często pierwsza wizyta jest tylko zapoznawcza. Jeśli wszystko przebiega pomyślnie i maluch nie ucieka w popłochu, po kilkunastu minutach zaczyna się strzyżenie. Rodzice siedzą najczęściej w zasięgu wzroku, a mniejsze dzieci trzymają na kolanach. Mycie głowy zdarza się bardzo rzadko, żeby nie przedłużać całej procedury. W skupieniu uwagi pomagają dzieciom bajki, zabawki wręczane do ręki, czytanie książek. Zadanie nie jest jednak łatwe, bo do salonów tego typu nierzadko trafiają klienci, z którymi wcześniej nie poradził sobie osiedlowy fryzjer.

- Zdarzają się trudne przypadki, raz mały klient próbował mnie ugryźć, jeszcze zanim zaczęłam obcinać mu włosy - mówi Beata Zieleniewska, fryzjerka z salonu "Czuprynka". - Często dzieci przy pierwszej wizycie są zaskakująco spokojne, mają respekt dla nowej osoby. Ten patent działa jednak tylko raz. Przy kolejnym strzyżeniu na kilka minut bez ruchu trzeba sobie zapracować.

Maciej Hernacki, właściciel salonu "Pelerynka":

- Siedzenie nieruchomo przez 10-20 minut, bo tyle najczęściej trwa strzyżenie, jest dla dzieci wyzwaniem. Dlatego zdarza się, że obcinamy je na dywanie w bawialni, a czasem w ogóle rezygnujemy. Nie chcemy niczego robić na siłę.

Włosy to ja

Co czuje dziecko w czasie strzyżenia? Już samo założenie fryzjerskiej peleryny sprawia, że maluch nie czuje się bezpiecznie, bo nie widzi swoich rąk. Jeśli fryzjer ma fartuch, co ciągle się jeszcze zdarza, kojarzy się z lekarzem. Strach wywołują nożyczki, dźwięk maszynki do włosów i suszarki, a częstym powodem krzyku jest widok obciętych włosów. Małe dzieci traktują je jako integralną część siebie. Co czują rodzice? Niekiedy są rozdarci, bo chcieliby, żeby dziecko wyglądało ładnie, a wizyta przebiegła bezproblemowo, co nie zawsze się udaje.

- Mieliśmy kiedyś klienta, który już przy wejściu ostrzegł, że syn będzie donośnie krzyczał, ale niezależnie od wszystkiego mamy go ostrzyc. Chłopca rzeczywiście było słychać na całej ulicy, wyrywał się, więc tata go przytrzymywał, ale sekundę po strzyżeniu uśmiechnięty ruszył do zabawy. Jakby chodziło głównie o to, żeby postawić na swoim - mówi Aleksandra Zyber, właścicielka "Lolo Manolo", ale zaraz dodaje, że takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Zwykle dzieci wiercą rodzicom dziurę w brzuchu, bo chciałyby przychodzić częściej.

Zabawa gratis

Zgodnie z przesądem nie powinno się obcinać włosów przed pierwszymi urodzinami. Ale już 5-miesięczne niemowlęta odwiedzają salony fryzjerskie. Fryzurę, nawet dla starszych dzieci, też wybierają rodzice. Dla chłopców modne są krótkie fryzury z bokami przyciętymi maszynką i irokezy. Dla dziewczynek proste grzywki i różne odmiany fryzury typu bob. Cena za strzyżenie to ok. 30 zł w górę, dużo więcej niż w "normalnych" zakładach. Jeśli jednak wliczymy w to darmową zabawę, zwykle w bardzo dobrze wyposażonych salach, to nie jest to usługa kosztowna. W cenie bywa też drobny upominek - dyplom z zalaminowanym kosmykiem włosów po pierwszym strzyżeniu albo lizak czy cukierek po pomyślnym cięciu.

W salonach fryzjerskich dla dzieci można także kupić książki dla najmłodszych, wypożyczyć strój na bal i zorganizować okolicznościowe przyjęcie. Bardzo często obok stanowiska dla dzieci jest też miejsce przeznaczone do strzyżenia dorosłych.

Siłą salonów fryzjerskich dla dzieci jest jednak głównie tworzenie pozytywnych skojarzeń.

- Odkąd regularnie odwiedzamy "Czuprynkę", obcinanie włosów nie jest już przykrym obowiązkiem, ale formą rozrywki - mówi Anna Węgrzynek, mama 4-letniego Wojtka i 2-letniej Zosi. - Kiedy mąż ostatnio wrócił od fryzjera, Wojtek od razu to zauważył: "Tato, masz nową fryzurę! A lizaka dostałeś?".

Więcej o:
Copyright © Agora SA