Tabele rozwojowe

Dziecka nie da się opisać za pomocą liczb i wykresów.

Jestem babcią półroczną! Teoś skończył właśnie sześć miesięcy, dzięki czemu awansował na starszego niemowlaka. Nie miałam pojęcia, że to aż tak wiele zmieni. Nie wiedziałam, że od tego momentu w życie rodziców Teosia zaczną się coraz intensywniej wdzierać rozliczne Tabele i Tabelki. A także Wykresy.

Kontrolna wizyta w przychodni. Mierzenie, ważenie. Okazuje się, że głowa za duża, a waga za mała. Wzrost z kolei za wysoki. Według Tabelki oczywiście. Wprawdzie ojciec Teosia rozwijał się dokładnie tak samo, ale nikt o to nie pyta. Tabelka rządzi. Młodzi rodzice oczywiście w lekkim popłochu. W imieniu Tabelki Pani Doktor z odpowiednio zafrasowaną miną pyta, "czy to dziecko właściwie je?", choć przed chwilą widziała, jak matka karmi je piersią.

Następne pytanie sprawdza realizację wymagań Tabelki Żywieniowej. Pani Doktor pyta, "ile słoiczków dziecko zjada?" i "czy zgodnie z zaleceniami?". Czy Tabelka nie wie, że istnieją na świecie rodzice, którzy nie korzystają ze słoiczków, bo sami gotują albo stosują BLW, albo po prostu - nie stać ich na to? Tabelka też zapewne nie wie, że w świecie istnieją różne inne Tabelki Żywieniowe - a i w gronie polskich pediatrów są kontrowersje na temat tego, co i kiedy wprowadzać do diety (choćby gluten). Pytanie, "czy on już je " jest wysoko na liście pytań stresujących. Ale nie najwyżej.

W tej dziedzinie rządzi Tabelka Rozwojowa i pytanie, "czy twoje dziecko już (guga, siada, staje, raczkuje, ząbkuje itp., itd)". To pytania zadawane nie tylko w poradni, także przez rodzinę, znajomych, na forach, na placu zabaw. Wskaźniki, które miały pomóc rodzicom zorientować się, czy ich dziecko się harmonijnie rozwija, obróciły się przeciwko rodzicom. Stanowią rodzaj "ideału", do którego każdy chce dosięgnąć. A gdy ktoś odstaje, to zapewne jest "chory". Ma pół roku i nie chce zupki? Ma dziewięć miesięcy i nie raczkuje? Przeżywamy to jako porażkę albo biegniemy do lekarza. A przecież ludzie są naprawdę bardzo różni i rozwijają się na wiele różnych sposobów. Tabelka to tylko statystyka. Nic więcej. Miała być pomocą, stała się tyranem. Muszę w tym miejscu uderzyć się w swoje piersi. Jak widać, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Przyznaję publicznie - przepraszam za wszystkie opublikowane niegdyś Tabelki. I za wasz stres, który im towarzyszył.

Niestety, gdy mamy w domu małe dziecko, siłą rzeczy jest w nas mnóstwo niepokoju związanego z nową sytuacją. Wydaje się wtedy, że te wszystkie pomiary, gramy, centymetry i mililitry dodadzą nam poczucia bezpieczeństwa. W końcu to twarde liczby. Niestety, jest wręcz odwrotnie - liczby i Tabelki zaczynają nam przesłaniać Dziecko, które jest przecież kimś wyjątkowym i niepo-wtarzalnym. Tabelka nie uwzględnia kontekstu, nie pyta o geny rodziców, nie sprawdza, co aktualnie dzieje się w życiu dziecka. A ono będzie się rozwijać pomalutku lub skokowo. Będzie jadło to, co mu smakuje i czego mu brakuje. I to, co mu nie szkodzi. Patrzę, jak Teoś pije wodę z kubeczka i śmieje się radośnie. Nie wie, że żadna Tabelka picia wody w jego wieku nie przewidziała.

Więcej o:
Copyright © Agora SA