I Komunia Św. i reakcje na prezenty [WASZE HISTORIE]

Czy dzieci przystępujące współcześnie do I Komunii są zepsute i liczą tylko na pieniądze? Czy kiedyś liczyło się przeżycie duchowe, a nie dobra materialne? Użytkownicy forum emama dzielą się przemyśleniami na temat reakcji dzieci na prezenty. Jest bardzo źle?

Czy Pierwsza Komunia Święta jest dla dzieci przeżyciem duchowym? Jeśli ktoś miał okazję w ostatnich latach uczestniczyć w przyjęciu z tej okazji, może mieć pewne wątpliwości. W pełni uzasadnione. Ja byłam na sześciu takich przyjęciach. Czwórka dzieci od rana robiła obliczenia - na głos, bez skrępowania - ile uda im się nazbierać i na co wydadzą pieniądze. Jedno dziecko traktowało prezenty obojętnie, ale ono w ogóle żyje bardziej w komputerze niż w świecie rzeczywistym, a jedno dziecko co prawda nie liczyło, ale z prezentów ucieszyło się bardzo. Za to dość staroświecko radowało się z przedmiotów, które dostało, a nie łypało głodnym wzrokiem w kierunku kopert. Radość pierwszej czwórki na widok kolejnego banknotu była bardzo widoczna, a rozmowy ośmiolatków dotyczyły niemal wyłącznie tego, ile kto dostał.

Miałam pecha? Może dzieci przeżywają Pierwszą Komunię jako doniosłe wydarzenie religijne, a z prezentów cieszą się przy okazji (bo jak się tu nie cieszyć?). Znam kilka osób, które są mocno wierzące i bardzo poważnie podchodzą do przygotowania swoich dzieci do pierwszego pełnego uczestnictwa w Eucharystii. W tych rodzinach dzieci nie odważyłyby się głośno domagać pieniędzy. Ale czy w ogóle nie chciałyby ich dostać? Tego nie wiem. Wiem za to, że zachowują się skromnie i poważnie. To tylko trzy rodziny, w pozostałych prezenty komunijne były bardzo ważną częścią uroczystości. Pamiętam radość moich rówieśników na widok roweru czy zegarka, dlatego zaciekawiona reakcjami współczesnych dzieci, sprawdziłam, co na ten temat mają do powiedzenia użytkownicy forum emama . Czy ich obserwacje pokrywają się z moimi?

"Ważniejsza była kaska"

Opis sytuacji, której świadkiem była internautka o nicku e-milia1, wydaje mi się bardzo znajomy. Ja przeżyłam coś takiego z dziewczynka w roli głównej: "Dziecko po otrzymaniu kopert i prezentów rzuciło się zaraz do ich otwierania, na prezenty był tylko rzut okiem, ważniejsza była kaska. Tam, gdzie było dużo kasy, to się cieszyło jak wariat, gdzie mniej mówiło: 'oo, tyle i tyle'. Po przeliczeniu gotówki zaczęło wyć, bo dostało mniej niż się spodziewało, a potem łaziło zasmucone... Wiem, że to dzieciak, ale w szoku byłam, bo domyślam się, że gotówki było sporo, w końcu otwierał przy nas koperty, więc trochę rzuciło mi się na oczy. Tak się zastanawiałam, po co tym dzieciom ta Komunia? I skąd takie dziecko ma takie podejście do mamony? Babcia dzieciaczka powiedziała mi, że pieniążki już rano sobie policzyło, ile mniej więcej od kogo dostanie i już w myślach robiło zakupy przed nabożeństwem".

W internetowej dyskusji nie brakuje opinii, że dziecko przejmuje zainteresowanie pieniędzmi od swoich rodziców. Shan_sa pisze o tym w ten sposób: "Kiedy mamusia z tatusiem z lubością rozmawiają o pieniądzach, o tym co inni mają i są po prostu zwykłymi materialistami, to takie zachowania przejmie dziecko". Na tę wypowiedź żywiołowo zareagowała default: " Kurczę, bez przesady. Nie trzeba być 'obrzydliwym materialistą', by odczuwać radość z przypływu gotówki czy otrzymania atrakcyjnego prezentu. To zupełnie naturalne zachowanie i naprawdę nie wiem, czego chcecie od tych dzieci, które zwyczajnie mają radochę. Wy byście nie miały? W dodatku to są jeszcze małe dzieci, do tej pory raczej nie miewały w ręku większych pieniędzy niż kilka-kilkanaście złotych i posiadanie gotówki w postaci wielu szeleszczących banknotów po prostu je 'kręci'. Moja córka ma nawet takie zdjęcie: siedzi na środku dziadkowego tapczanu, w wianku i komunijnej sukience, obstawiona prezentami i z wypiekami na twarzy układa 'pasjansa' z otrzymanych banknotów. Mnie to zdjęcie bawi, a nie oburza" - podsumowuje forumowiczka.

Wina rodziców?

Wielu internautów zauważa, że o ile radość z prezentów jest czymś naturalnym, o tyle reakcja na prezenty jest często niestosowna - tak samo jak okazywanie, że czeka się na pieniądze. Nie brakuje głosów, że winę za taki stan ponoszą rodzice, którzy powinni nauczyć dziecko, co naprawdę liczy się w tym święcie. Lukas.2004 jest zdania, że dzieci przeżywają jednocześnie samą Komunię, jak i otrzymane prezenty - i nie ma w tym niczego nienaturalnego: "Są to już dość duże dzieci, które potrafią wiele przeliczyć. Wiedzą też dokładnie, że rówieśnicy dostają mocno wypasione prezenty na tę okoliczność, więc też tak chcą. Rozmaite reklamy je nakręcają" - tłumaczy i dodaje, że rolą rodziców jest wytłumaczenie dziecku, co jest ważne w życiu. Nie ma jednak złudzeń: "Oczywiście będą zawsze prezenty i będą emocje z nimi związane. I nie oszukujmy się, że jakiekolwiek 9-letnie dziecko będzie bardziej uszczęśliwione pamiątkową Biblią lub medalikiem".

Złudzeń nie ma także kanna: "Rodzice nakręcili, niestety, to szaleństwo, spekulując z dzieckiem wcześniej, ile dostanie". Trudno nie podejrzewać, że ma rację, czasem jednak starania rodziców mogą pokrzyżować działania... samych gości: "Gdy moja córka szła do I Komunii Św., była przygotowana, że ewentualne prezenty i koperty otworzy dopiero wieczorem, że cały dzień - msza św., spotkanie rodzinne, popołudniowe nabożeństwo majowe dla dzieci pierwszokomunijnych - że to wszystko jest ważniejsze od prezentów. I co ? Już w trakcie obiadu obie babcie zaczęły nagabywanie: a co dostałaś, a pochwal się, a gdzie schowałaś prezenty?" - opowiada atojaxxl.

Kiedyś było lepiej?

Ciekawe jest to, że kilka osób wspominając swoje własne Pierwsze Komunie, napisało, że ich pieniądze trafiały do rodziców. Damodia wspomina to tak: "Ja pamiętam, że jakieś niewielkie prezenty dostałam oraz trochę kasy. Kasę zabrali mi od razu rodzice, a ja pół dnia płakałam, bo myślałam, że to będzie moja kasa, a nie dokładka do domowego budżetu...". A katharsisss zauważa, że nawet 20 lat temu było duże "parcie na prezenty": "Moja mama ubrała mnie w bardzo skromną sukienkę, w dodatku bez wianka, bo uznała to za przesyt i pamiętam do dziś szyderstwa koleżanek i wręcz straszenie, że ponoć ksiądz nie pozwoli bez wianka iść do komunii. Efekt był taki, ze dzień przed nie zmrużyłam oka ze stresu, że przy wszystkich ksiądz każe mi iść do domu. A potem oczywiście była licytacja prezentów - kto rower, kto zegarek itp. - wspomina internautka.

Ja w prezencie na Pierwszą Komunię Św. dostałam zegarek, filiżankę i salaterkę. I pamiętam, że bardzo się z tych prezentów cieszyłam. Mocno przeżywałam samo przyjęcie Eucharystii i wiedziałam, że mama ma rację mówiąc, że nie mogę zabrać zegarka na popołudniową mszę, bo "to nie wypada tak się afiszować z prezentami". Wielu rodziców musiało być innego zdania, bo większość drugiej tego dnia mszy, spędziłam z koleżankami i kolegami na oglądaniu ich zegarków i łańcuszków. Myślę, że może wcale tak wiele się nie zmieniło, tylko prezenty są inne. A jak Wy sądzicie? Naprawdę jest inaczej?

Przeczytaj też: fryzury komunijne

Dzisiaj w I Komunii Świętej
Więcej o:
Copyright © Agora SA