"Nie stać nas na dziecko", "Nie mam instynktu macierzyńskiego" - Polacy o swojej bezdzietności

Bywają nazywani różnie: karierowiczami, egoistami, hedonistami albo wręcz odwrotnie - ofiarami systemu. Mówi się, że są dziwni, albo nieszczęśliwi. Krytykuje się ich, darzy współczuciem, ocenia. Tylko dlaczego bezdzietni Polacy są bezdzietni?

Spróbujmy się przyjrzeć przyczynom bezdzietności. Czy uda nam się zebrać je wszystkie? Wątpię. Przede wszystkim dlatego, że jest ich co najmniej tyle, ile powodów - tak, tak - posiadania potomstwa. Poza tym, co oczywiste, każdy człowiek jest inny i każdy może mieć - i niejednokrotnie ma - więcej powodów do nieposiadania dzieci. Bezdzietni na forum gazeta.pl, choć nierzadko przedstawiają jedną główną przyczynę, co najmniej równie często podają ich po kilka. Oto najczęstsze z nich.

Nie stać nas na dziecko

Jednym z wielokrotnie wymienianych powodów bezdzietności jest osławiony kryzys i fakt, że nie ma pracy, perspektyw, pieniędzy, podczas gdy w sklepach wszystko coraz droższe - zwłaszcza produkty przeznaczone dla dzieci. No i właśnie - dziecko, jak wiadomo, kosztuje i to z każdą chwilą coraz więcej i więcej. Oczywiste jest również, że polityka prospołeczna kuleje i to niestety na obie nogi. W żłobkach czy przedszkolach brakuje miejsc, a za umieszczenie dziecka w prywatnej placówce czy pod opieką niani trzeba przecież słono zapłacić - tylko z czego? W takim wypadku któryś z małżonków lub partnerów - często kobieta - musi zrezygnować z pracy, aby opiekować się dzieckiem. A jak tu zrezygnować, kiedy dookoła nic, tylko zwolnienia i cięcia? Wiele osób podkreśla przy tym, że na Wyspach Brytyjskich - dokąd wyemigrowały rzesze naszych rodaków- problem ten nie istnieje, głownie ze względu na pomoc kraju (na przykład niższy VAT na ubrania i obuwie dla dzieci). Polki rodzą tam średnio nieco ponad dwoje dzieci, podczas, gdy w kraju - o jedno mniej.

Nas na dziecko stać dopiero teraz, kiedy mamy po 30 lat i wyjechaliśmy za granicę - pisze pampeliszka. - Wielu naszych znajomych, w tym samym wieku, tez myśli o dzieciach, ale mieszkają w wynajętych mieszkaniach, obydwoje pracują, żeby odłożyć kasę i wziąć kredyt. A czas płynie... Mając 35 nie zachodzi się w ciąże tak samo, jak w wieku 20 lat.

Zgadzam się z Tobą - odpowiada gklej. - Polska chce mieć dzieci, ale rodziny nie stać na ich utrzymanie. Jeżeli w rodzinie mąż i żona mają po 700zł razem 1400 lub 2000zł, to ciężko jedno dziecko wychować. Opłacić czynsz, telefon, prąd, kupić dziecku książki, zeszyty, ubranie. Rodzić dzieci po to, żeby głodowały nie ma sensu.

5 x In vitro, 2 operacje = dzieci 0

Wśród bezdzietnych znajdziemy także osoby, które po prostu nie mogą mieć dzieci. Z wielu przyczyn. In vitro nie jest refundowane, a z jakimkolwiek leczeniem niepłodności jest tak, jak to zwykle z leczeniem w naszym kraju bywa. No i adopcje w Polsce nie należą do łatwych. Takich osób na forum znajdziemy o wiele mniej, niż tych, podających inne przyczyny bezdzietności. Zwykle nie chcą opowiadać o swoich problemach. Czasem nawet mówienie o nich bardzo bliskim osobom nie wchodzi w grę. Dlatego odcinają się od otoczenia i zamykają w swoim świecie z rzadka wychodząc "z ukrycia".

Ja walczę już 8 lat, a mimo wszystko nadal, głupia się łudzę, że w końcu się uda - zwierza się starajacasie82. - Być może wynika to z faktu, iż z medycznego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań, a mimo wszystko wciąż jesteśmy tylko we dwoje.

My walczymy również już 8 rok - odpowiada jej mgilack. - Efekty są porażające niestety: 5 x In vitro, 2 operacje = dzieci 0, kasy 0. Z samopoczuciem jest różnie, nieraz napada nas totalna depresja i odcinamy się od świata, ale z reguły jest ok.

Nie mam dzieci, bo... tak wyszło

Są także ci, którym po prostu tak ułożyło się życie. Nie spotkali w odpowiednim momencie (lub wcale) kogoś, z kim chcieliby założyć rodzinę, a na półśrodki się nie godzili. Często, kiedy już pojawia się możliwość posiadania potomstwa, nie mogą już lub nie chcą się na nie zdecydować - w obawie, czy urodzi się zdrowe.

Uczciwie mówiąc, to nie mam dzieci, bo... tak wyszło - pisze on-the-grass. - Mam 35 lat i dopiero wychodzę za mąż... Mojego ukochanego poznałam dwa lata temu i już wtedy uważałam, że ryzyko zespołu Downa i innych wad jest zbyt duże, tym bardziej, że mój przyszły mąż jest sporo ode mnie starszy.

Po studiach po pewnym czasie dojrzałam mentalnie i już chciałam mieć dziecko, ale pojawiły się dwa decydujące problemy: brak normalnego chłopaka, potencjalnego ojca (trafiałam na debili) i drugi problem to brak dostatecznej ilości pieniędzy by zdecydować się na samotne macierzyństwo - opowiada z kolei calineczka_777. - W końcu poznałam wspaniałego faceta, chcącego mieć dzieci i nadającego się na ojca - już 9 cykli próbuję zaciążyć, ale się nie udaje, choć lekarze stwierdzają, że u nas wszystko jest w porządku. Wiec jestem bezdzietna, ale jak ja to nazywam "z przymusu" - dodaje.

Nie chcemy dzieci z czystej wygody

Często wymienianą przyczyną jest także wygoda, niechęć do poświęcania własnego czasu, kariery, albo możliwości (na przykład do podróżowania) na rzecz dziecka. Tacy bezdzietni bywają nazywani egoistami, ale ciężko nie przyznać im racji, kiedy piszą, że przecież niemało dzieciatych decyduje się na potomstwo właśnie z samolubnych pobudek.

Nie chcemy z mężem mieć dzieci z czystej wygody - wyjaśnia blackforever. - Dziecko to obowiązek, a ja cenie sobie swoją swobodę. Ja i mój mąż jesteśmy artystami, mamy też mnóstwo pasji, toteż nasze życie skupione jest wyłącznie tym. Dziecko przewróciłoby nasze szczęśliwe, poukładane życie do góry nogami, a tego nie chcemy. Super, że rodzicielstwo sprawia radość naszym znajomym, ale my nie mamy potrzeby rozmnażania się i nie obchodzi nas, co ludzie powiedzą. I nie wstydzimy się tego, że żyjemy tak jak chcemy, a nie tak jak powinniśmy, zwłaszcza, że nie robimy swoim wyborem nikomu krzywdy. Jesteśmy szczęśliwi!

Bo lubię się wysypiać i jestem na etapie silnego skupienia na sobie i swoich potrzebach. Nie mam ochoty się poświęcać, nie dosypiać, pędzić po pracy do domu, rezygnować z wieczornych wyjść czy bardziej egzotycznych wakacji - przyznaje katarz1. - Może kiedyś mi się to zmieni, ale na razie tak jest.

Nie mam "instynktu macierzyńskiego"

Bezdzietne kobiety niejednokrotnie wspominają także o braku instynktu macierzyńskiego. Odczuwają silną presję ze strony społeczeństwa, w tym - przeważnie - pytających wciąż o potomka bliskich, ale nie znajdują w sobie "tego czegoś", co skłaniałoby je do stania się matkami. Nierzadko czują się z tego powodu winne i mają wątpliwości, czy mimo wszystko nie zdecydować się na dziecko. Wiele z nich obawia się jednak samej ciąży i tego jak w trakcie i po niej zmieni się ich ciało.

Nie mam "instynktu macierzyńskiego": bardzo nie podoba mi się ciąża (fakt dziecka, które rośnie rozciągając brzuch; mleko gromadzące się w piersiach; zakazy i nakazy dietetyczne itd.), nie wyobrażam sobie siebie w ciąży, a tym bardziej siebie karmiącej piersią - przyznaje nadia_m.

No, nie mam [instynktu macierzyńskiego - red.] - pisze comedia_finita. - Nie czuję. [...]Może ja się po prostu nie nadaję na matkę?[...] Czy powinnam odpuścić? Czy coś mnie w życiu ominie? I czy są faceci, którzy nie chcą mieć dzieci? Bo póki co każdy, którego spotykam wychodzi z założenia, że instynkt się we mnie obudzi, że on mnie z czasem przekona. Nie wiem. Czy coś ze mną nie tak?

Nie cierpię dzieci

Część bezdzietnych przyznaje też, że po prostu nie lubi dzieci i to z tego powodu ich nie chce. Oni także odczuwają presję ze strony otoczenia, ale nie uważają za rozsądne płodzenie dzieci, które będą przez nich niekochane czy niechciane. Wspominają znane sobie osoby (w tym i Brigitte Bardot), które nie chcąc tego, zdecydowały się z różnych przyczyn na potomka, po czym zupełnie się nim nie interesowały. Inni wprost wspominają o "alergii na dzieci".

Jestem szczęśliwa, że nie mam dzieci - opowiada ms.wrong. - Nigdy ich nie chciałam. Nie lubię ich. Nie wstydzę, się swoich poglądów w tej kwestii.

Nie cierpię dzieci - pisze zupakalafiorowa. - Nie znoszę częstotliwości ich głosu. Nie wyobrażam sobie życia kilka lat w jednym domu z dzieckiem.

Nie mam predyspozycji

Część nie decyduje się na dziecko, ponieważ z różnych przyczyn nie czuje się "na siłach", aby się tego podjąć lub nie chce narażać dziecka na cierpienie. Często boją się, że nie będą potrafili zapewnić dziecku odpowiedniego środowiska rozwoju. Najczęściej mówią o tym, że nie są odpowiednim materiałem na rodziców. Jedni wspominają o trudnym dzieciństwie i złych wzorcach, których nie chcą przenieść na własne dzieci. Inni to nierzadko ludzie świadomi swoich wad oraz tego, że rodząc i wychowując dziecko trzeba się podjąć wielu wyzwań, na które nie są lub nie czują się gotowi.

Ja i mój mąż jesteśmy bezdzietni z wyboru - pisze lewania. - Odkąd się poznaliśmy wiedzieliśmy, ze nie chcemy mieć dzieci. Odpowiedzialność za kształtowanie umysłu młodego człowieka jest dla nas przerażającą wizja. Tyle szkół wychowywania, a jak się nie uda? Nie jesteśmy gotowi na problemy bullingu [znęcania się - red.] w szkole, na złe towarzystwo itd. Może ktoś powie - nie myślcie tak pesymistycznie. Ja uważam, ze to bardziej realizm obecnego świata nie pesymizm. Oficjalnie uznaliśmy, że nie nadajemy się na rodziców - dodaje.

Nie mam i nie chcę dzieci, ponieważ: nie posiadam ku temu predyspozycji i nie zamierzam ich nabywać, bo pragnę się skupić na działaniach na rzecz zwiększania swego dobrostanu psychicznego; mam wiele problemów natury emocjonalnej, a walka z nimi jest energochłonna; życie rodzinne mnie nie pieściło, nie chcę powielać tego schematu, a nie mam powodów do mniemania, że będę wyjątkiem od reguły - wyznaje forumowiczka duzamimbla.

Brak potrzeby

I wreszcie ostatnią z najczęściej wymienianych przyczyn bezdzietności, jest brak potrzeby posiadania dzieci. Niektórzy bezdzietni po prostu ich nie chcą, bo nie. Niezależnie od jakichkolwiek przyczyn tego stanu. Często podkreślają przy tym, że ich decyzja nie wynika z konkretnych pobudek, a jest tylko i wyłącznie wynikiem świadomego wyboru.

Oboje z mężem jesteśmy bezdzietni, i tak, ustaliliśmy ten fakt na długo przed ślubem - pisze colplace. - Mamy trochę więcej niż 30 lat. Oboje nie czujemy chęci posiadania dziecka (w ogóle jak dziecko można 'posiadać'?) i oboje uważamy, że jest nam dobrze.

Wygodnictwo? Niechęć do dzieci...? Nie żartuj - denerwuje się forumowiczka madzioreck. - Brak potrzeby, po prostu. Te wyimaginowane "powody" dośpiewać sobie muszą ci, co im się w głowie nie mieści. Ja Ci "powodów", dla których można nie chcieć dzieci, mogę wymienić pincet, ale gdybym czuła wewnętrzną potrzebę, żeby mieć dzieciaki, to te powody nic by nie znaczyły. Tu jest główny powód: nie mam potrzeby. (...) Ja: mąż na stanie, bardzo udany mąż, dodam, ja chyba też w miarę bez ciężkich wad, mieszkanie jest, praca jest, auto jest nawet, bele jakie, ale jest. Teoretycznie warunki są. Po prostu nie chcemy mieć dzieci.

Bezdzietność, jeżeli nie jest przymusowa albo narzucona, jest niczym innym jak wyborem - pisze sineloco.- Wyborem jak żyć.

To, co najważniejsze

Jaki z tego wniosek? Chyba najbardziej istotne, choć może niezbyt odkrywcze jest to, że każdy z nas jest inny. Jedni chcą mieć dzieci, inni nie - jedni i drudzy z różnych przyczyn. Jeszcze inni w ogóle nie mogą ich mieć. I pomimo, że pewne aspekty naszego życia mogą być podobne do losu innych osób - czy tego chcemy, czy nie - pozostajemy jednostkami, decydującymi o własnym życiu i odpowiedzialnymi za własne wybory, a nie za życie i wybory innych ludzi.

Szczęśliwa jestem, dlatego, że mogę żyć tak, jak żyć chcę - pisze eye-witness. - To jest dla mnie ważne. Jedni mając dzieci są szczęśliwi, innym bez dzieci jest super. Człowiek sam skazuje się na nieszczęście, gdy płodzi dzieci, ponieważ tak trzeba, tak wypada, bo inni maja, bo ludzie gadają, bo to już czas, itd. W naszym kraju ludzie jeszcze długo nie pojmą, że decyzje typu "dzieci" nie leża w gestii ogółu, społeczeństwa, rodziny, sąsiadów, o tym decydują ludzie, którzy ze sobą są. Ja za nikogo nie żyję, wiec i niech nikt nie żyje za mnie. Proste.

Copyright © Agora SA