Twarda dyscyplina, czyli jak prezydent USA i jego żona wychowują swoje córki

Barack Obama to nie tylko marzący o reelekcji prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale również ojciec dwóch nastoletnich córek. Jakie zasady obowiązują w domu państwa Obamów i kto jest bardziej surowym rodzicem - prezydent czy jego żona?

Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych w pełnym toku, a doradcy prezydenta Baracka Obamy nie ustają w staraniach by ocieplić jego wizerunek, przedstawiając go jako oddanego ojca rodziny, normalnego człowieka, który siedzi z córkami na kanapie, podczas oglądania występu swojej żony w telewizji, przeżywa wyjazd dziewczynek na obóz letni ("Będziemy doświadczać pierwszych etapów syndromu opuszczonego gniazda" - żartował w wywiadzie dla stacji CBS) i kibicuje ich występom w szkolnych rozgrywkach sportowych. Amerykańskie media rozpisują się o zasadach obowiązujących w rodzinie Obamów. Co wolno córkom prezydenckiej pary, Malii (14 l.) i Sashy (11 l.), a co jest absolutnie zakazane?

Moje córki muszą się nauczyć współzawodnictwa

Malia i Sasha, jak na typowe amerykańskie nastolatki przystało, uprawiają sporty. Mniej typowe być może jest to, że każda z nich, musi uprawiać dwie dyscypliny: jedną wybraną przez siebie, a jedną przez mamę. Michelle Obama tłumacząc, dlaczego według niej jest to tak ważne, mówi, że chodzi m.in. o zdrowie, ale również o nauczenie córek zachowań zespołowych, przegrywania, ale i wygrywania, w dobrym stylu. "Uważam, że dyscypliny indywidualne są świetne, ale gry zespołowe są ważne zwłaszcza dla dziewczynek, bo poprzez koleżeństwo uczą tego, że aby wygrać, trzeba polegać na innych. Myślę, że moje córki muszą się nauczyć współzawodnictwa" - przyznała Pierwsza Mama Ameryki w wypowiedzi dla Yahoo!Shine. Starsza Obamówna w pewnym momencie chciała zrezygnować z lekcji tenisa, ale rodzice nie pozwolili jej na to. Michelle Obama twierdzi, że dzieci najczęściej chcą przestać uczęszczać na zajęcia w momencie, gdy właśnie zaczynają się czegoś uczyć, ale warto motywować je wtedy do kontynuowania nauki. Teraz Malia uwielbia grać w tenisa i jest wdzięczna rodzicom, że nie pozwolili jej zrezygnować z zajęć.

Komórka tylko w weekendy

Uzależnienie od współczesnych technologii może dotknąć każdego gimnazjalistę, ale na pewno nie grozi to dzieciom państwa Obamów. "The New York Times" donosi, że Malia może używać swojego telefonu komórkowego tylko w weekendy, a w ciągu tygodnia ani jej, ani jej siostrze, nie wolno korzystać z telewizora i komputera w celach innych niż pomoc w odrabianiu zadań domowych. Obamom bardzo zależy na dobrym wykształceniu swoich córek. Dlatego też po każdej wycieczce szkolnej, dziewczynki piszą sprawozdanie z tego, co zobaczyły podczas wyjazdu, ćwicząc w ten sposób pisanie raportów i systematyzując wiedzę. Co do oglądania telewizji, w weekendy mogą to robić w celach rozrywkowych, jednak często zdarza się, że jest na to za mało czasu: "Staram się zapełniać im czas wieloma atrakcjami więc na to nie starcza czasu." - opowiada Pierwsza Dama serwisowi Yahoo! Shine - "Cały dzień jest zajęty przez sport oraz zabawy i nagle mówię 'Ups, pora spać, przykro mi, że nie zdążyłyście pooglądać telewizji!'".

Kieszonkowe pod pewnym warunkiem

Biały Dom zatrudnia co prawda wiele osób do pomocy, nie zwalnia to jednak córek państwa Obamów od wykonywania swoich obowiązków domowych. Może nie oczekuje się od nich mycia podłóg czy łazienek, ale każda musi samodzielnie ścielić własne łóżko i sprzątać swój pokój. Kieszonkowe dostają dopiero wtedy, gdy udowodnią, że wykonały swój przydział obowiązków na dany tydzień. Poza tym rodzice oczekują, że nauczą się robić pranie zanim pójdą na studia. Personel Białego Domu twierdzi, że Malia i Sasha są bardzo grzeczne, przede wszystkim dzięki swojej mamie, która wymaga dyscypliny i stosowania się do zasad. Niektórzy pracownicy żartują nawet, że powinni wysłać swoje dzieci na szkolenie do Pierwszej Damy.

Tylko zdrowa dieta!

Podczas gdy wielu rodziców zastanawia się, jak zachęcić swoje dzieci do zdrowego odżywiania się, Obamowie znaleźli na to sposób - jeśli ich córki nie chcą zjeść warzyw, argumentując, że już się najadły, nie mogą później prosić o ciastka czy czipsy. W wywiadzie dla "Ladies Home Journal" Michelle Obama skwitowała to krótko: "Jeśli się najadłaś, to się najadłaś - nie chcę cię widzieć potem w kuchni!". Dobrym sposobem na zachęcenie dzieci do jedzenia zdrowych przekąsek jest, według Pierwszej Damy, przechowywanie odpowiedniego jedzenia w przezroczystych opakowaniach. W Białym Domu robi się tak z płatkami śniadaniowymi, orzechami i suszonymi owocami: "Kiedy dzieci widzą suszone owoce, myślą sobie: 'O, jestem głodna, chętnie sobie trochę tego zjem'. Jeśli naprawdę są głodne, to mogą się poczęstować, a jeśli nie mają na to ochoty, to znaczy, że wcale nie są głodne" - tłumaczy pani Obama.

"Jak każda matka, mam tylko nadzieję, że ich nie zepsuję"

Obserwatorzy prezydentury Baracka Obamy, podkreślają, że małe Obamówny nie są bardzo widoczne w mediach, a jeśli już się w nich pokazują, wydają się grzecznymi i skromnymi dziewczynkami. Komentatorzy podkreślają, że podczas ostatnich czterech lat nie było żadnych skandali ani nawet niewielkich kontrowersji z udziałem córek państwa Obamów. Jeśli obecny prezydent miałby zostać ponownie wybrany, tym razem może być trudniej - jego córki będą już starszymi nastolatkami, a ten okres sprzyja rozmaitym ekscesom. Jednak analizując zasady panujące w tej rodzinie, może się okazać, że wszystko będzie dobrze. Michelle Obama, w wypowiedzi dla Yahoo! Shine, mówi o swoich córkach, że nie są one małymi księżniczkami i tak podsumowuje swoje metody wychowawcze: "To po prostu zbiór podstawowych zasad, granic i oczekiwań, które normalnie mielibyśmy wobec córek". Mówiąc o Malii i Sashy, Pierwsza Dama Ameryki podkreśla, że to świetne dziewczynki: opanowane, grzeczne i ciekawe świata. "Jak każda matka, mam tylko nadzieję, że ich nie zepsuję". Myślimy, że na to się nie zanosi!

Więcej o:
Copyright © Agora SA