Sylwester polskich rodziców

Zamiast szampana i fajerwerków uciszanie płaczących maluchów i próba dotrwania do północy.

W ostatnich dniach grudnia media tradycyjnie huczą o sposobach na najbardziej atrakcyjne powitanie Nowego Roku. Niektórzy Polacy planują Sylwestra z dużym wyprzedzeniem, musi być hucznie, na balu czy imprezie w klubie, oryginalnie - na przykład na promie do Szwecji czy z morsami w Gdańsku albo gdy masz dużo pieniędzy, jak gwiazdy za granicą - na przykład modelka Anja Rubik zakończy rok w Las Vegas. Niestety, rzeczywistość większości rodziców wygląda zupełnie inaczej. Walczą by huk odpalanych petard wokół bloku nie obudził maluchów, które przesypiają północ, nierzadko wraz z rodzicami zmulonymi resztkami ruskoje igristoje.

Na dziadkami albo na "białej sali"

O tym jak spędzają go rodziny z dziećmi decyduje zwykle to, czy mają dziadków albo innych opiekunów, z którymi maluch mógłby zostać w ostatnią noc roku. - Dopóki żył mój teść, synek tradycyjnie spędzał z nim Sylwestra każdego roku, a my chodziliśmy na sylwestrowe bale albo imprezy ze znajomymi - mówi 33-letnia Malwina spod Warszawy. - Robili sobie popcorn, kupowali ulubione słodycze i napoje oraz konfetti czy fajerwerki. Następnego dnia wieczorem, gdy odespaliśmy zarwaną noc i pozbyliśmy się resztek alkoholu we krwi, przyjeżdżaliśmy go odebrać - wspomina. Teraz mają problem, bo babcie umawiają się ze znajomymi na domówkę a oni mają kolejne, jeszcze małe dziecko. - Zostajemy w domu w tym roku po raz pierwszy od lat. Zakupimy martini, sushi i zapas filmów i spędzimy Sylwestra w łóżku przed telewizorem - planuje Malwina.

Domówka z dzieciatymi

Nieliczni rodzice małych dzieci z zapleczem dziadkowym bawią się ze znajomymi na imprezach w restauracji czy klubie, większość jednak ma do wyboru wyłącznie domówkę z maluchami przy ruskoje igristoje albo w gronie innych dzieciatych znajomych. - W zeszłym roku zrobiliśmy imprezę na trzy rodziny z dziećmi w naszym domu. Sama miałam przy tym półroczne niemowlę przy piersi. Nie wiem jak mi się to udało, ale było świetnie - wspomina 33-letnia Paulina, mam dwóch chłopców.- Były fajerwerki o północy, pyszne jedzonko - bigos, wino, sery. Wszyscy nocowali u nas, a rano zrobiliśmy noworoczną jajecznicę dla wszystkich - opowiada. W tym roku przyjaciele doczekali się kolejnych pociech więc zostają w swoich domach. Podobnie jak wielu innych rodziców dzieci w tym wieku. - U nas Sylwester siłą rzeczy z dzieckiem i w domu na białej sali. Nasi najlepsi znajomi mają pięciomiesięczne dziecko, więc nawet domówka w grę nie wchodzi z dwojgiem małych dzieci - żali się iskra0110.

W domu z dzieckiem i psem

28-letnia Marta spędzi ostatni dzień roku z synkiem, bo mąż 31 grudnia pracuje. - Nawet gdyby nie szedł do pracy, to i tak będziemy siedzieć w domu sami - przyznaje. - Nie wyobrażam sobie inaczej zresztą, bo nie lubię takich imprez i wolę iść po prostu spać. Podobnie sądzą inne mamy, które narzekają na powszechny przymus hucznej zabawy w Sylwestra. - My spędzimy ten wieczór we trójkę i bardzo się z tego cieszymy. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej - pisze na forum marzena. - Oczywiście już nasłuchałam się od postronnych osób, że "Przecież masz mamę" albo "Jesteście młodzi, idźcie się bawić a mama niech z dzieckiem zostanie". Czy wy też takie komentarze słyszycie? Do tych osób niestety nie dociera, że moja mama też człowiek i ma prawo pobawić się w Sylwestra albo zwyczajnie odpocząć. Nie wspominając już o tym, że ja po prostu chcę zostać z moim dzieckiem. Zresztą czy to jakiś obowiązek iść na bal w sylwestra? - pyta. - Sylwester w domu. Mąż przy telewizorze, ja przy laptopie. Obydwoje co chwila głaskamy psa i uspokajamy, że już jutro będzie cicho i normalnie i przestaną strzelać. O północy siadamy na podłodze i ciąg dalszy uspokajania psa. Biedny boi się wieczorem wychodzić na spacery. Jak dobrze, że to już tylko kilka dni. Nie lubię tych ostatnich dni w roku - denerwuje się czarna 9610.

Obudzeni za pięć dwunasta

36-letnia Ania z Poznania, mama dwójki dzieci wspomina Sylwestra sprzed roku. - Całą czwórką zasnęliśmy przed telewizorem, choć synek nas prosił o obudzenie, gdy wybije północ. Pięć minut przed nadejściem Nowego Roku sami się obudziliśmy w popłochu, ale maluch był tak zaspany, że udało się go przenieść na łóżko, przebrać w piżamę i nawet się nie obudził. My też po lampce szampana poszliśmy spać. Rano miał do nas oczywiście pretensje, że przegapił nadejście nowego roku - śmieje się Ania. Jej koleżanka z pracy też zostaje z rodziną w domu. - Mamy maluchy i na razie nie uda nam się wyrwać jak kiedyś na narty do Zakopanego. Fajnie byłoby całą rodziną zatrzymać się w chatce na zboczu Gubałówki i zjeść pyszną góralską kolację - mówi 30-letnia Karolina. - Ale niedługo są ferie i może uda nam się zabrać dzieci w góry. To będzie prawdziwe powitanie nowego roku, takie jak lubimy, blisko gór i ich niesamowitej przyrody - rozmarza się.

Więcej o:
Copyright © Agora SA