Precz z bachorem!

Antydziecięcy nurt zyskuje w Polsce na popularności. Od złośliwych komentarzy w sieci po prześmiewcze gazetki i blogi, antydziecięce akcje i postulaty stref ?bez dzieci? - ruch przeciwko dzieciom staje się coraz bardziej modny.

W Wielkiej Brytanii tradycja obszarów, do których nie mają wstępu dzieci jest mocno osadzona w tamtejszej kulturze. - Kiedyś nie wpuszczono nas z mężem do angielskiego pubu o godzinie szesnastej bo towarzyszył nam siedmiolatek - wspomina 35-letnia Joanna z Warszawy, która kilka lat mieszkała z rodziną na Wyspach. - W restauracjach w sobotni wieczór słyszeliśmy grzeczne, ale zdecydowane: "Sorry but children are not allowed", dzieciom wstęp wzbroniony. Powód? Dorośli klienci piją drinki i nie życzą sobie widoku dzieci, bo się relaksują. W Polsce nie spotkałam się z taką sytuacją, ale nasz kraj też pomału dosięga moda na antydziecięcą postawę. To robi się modne wśród znajomych - uważa Joanna. Na forach internauci zamieszczają ostre komentarze pod tekstami i wątkami o dzieciach per "Bachory, które tylko ciągną kasę", inni postulują by stworzyć na wzór anglosaskich strefy "kids free" - bez wstępu dzieci. Jednak najbardziej kontrowersyjnie prezentuje się na tym tle obrazoburczy magazyn Bachor, który lansuje nietypowe dla naszej kultury podejście do dzieci.

"Zagoń potwora do roboty"

"Magazyn Bachor czyli bezradnik dla nieudacznych rodziców" nie jest typowym pismem o dzieciach. Wrażenie robią już okładki czasopisma, na jednej widać krwawiące serce wyrwane z piersi Maryi, które zjada Dzieciątko Jezus. Na innych płaczące, wrzeszczące, wykrzywione w grymasach twarze dzieci i zapowiedzi tekstów: "Jak je porzucić - metody klasyczne i nowoczesne", "Superporadnik bachora - Jak go nie zatłuc?" albo "Imię bestii - jak przywołać gnojka?" W środku akcje społeczne magazynu "Zagoń potwora do roboty", "Porzucać po ludzku", "Front wyzwolenia cyca". Ostry, dosadny język pomieszany z zabawnymi obserwacjami sytuacji z życia rodzinnego, często bardzo celnymi. Redaktorki w prześmiewczy, autoironiczny sposób piszą o dzieciach nazywając je bez cienia lukru bachorami, gówniarzami lub gnojkami. Sama zawartość magazynu Bachor jest dla wielu rodziców szokująca.

Buda, knebel i przedszkole z internatem

Choć nie da się czytać magazynu bez przymrużenia oka, to jego treść i tak wydaje się obrazoburcza, bo narusza polskie świętości. Na przykład cele społeczności Bachora, o których piszą autorki: "Żłobek i przedszkole z internatem. Nie rozumiemy dlaczego dopiero nastoletniego bachora można wysłać z domu do przyjemnej instytucji edukacyjnej z całodobowym dozorem, najlepiej daleko od domu żeby nie mógł wrócić po śladach. Siedzi tam sobie cichutko, nabywa wiedzę, może nawet i zawraca komuś głowę, ale nie tobie. A młodsze bachory to co, pies? Też należy im się buda! Elektryczny pastuch w miejscach publicznych. Knebel on demand. W dobie rozwoju technologii cyfrowych i usług na życzenie życzymy sobie jakiegoś fajnego patentu do uciszania bachora. Mógłby działać po wciśnięciu "mute" na pilocie telewizora. Praca w kopalni. Co było złego w wysyłaniu bachorów do pracy w kopalni? Przynajmniej koszty jedzenia by się zwracały. A ubrań nie trzeba nowych, bo na przodku ciemno i tak nic nie widać."

Odtrutka na przesłodzone pisemka dla rodziców

Magazyn Bachor tworzą trzy dziennikarki kultury, jedna z nich nazywa siebie "naczelna mać". Na swoich prywatnych profilach na portalu społecznościowym redaktorki Bachora pokazują inny wymiar macierzyństwa. Na większości zamieszczonych zdjęć są z dziećmi. Sympatyczne Matki Polki, w okularach albo z pociążową nadwagą, pozują przytulone do ślicznych niemowlaków i małych dzieci. Jedna całuje pijące z butelki dziecko w stópkę, na zdjęciu profilowym przytula się do mamy mała łysa niemowlęca główka. Wyglądają na szczęśliwe, spełnione macierzyńsko, zakochane w swoich dzieciach. W założeniu Bachor miał być odtrutką na pełne lukru i pozytywne aż do bólu magazyny o macierzyństwie. - Powstanie Bachora to był impuls, zrobiłyśmy go z koleżankami dla żartu i z przekory - mówi Dominika Węcławek, "naczelna mać" Bachora. - W ciąży trafiłam na popularny magazyn dziecięcy, w którym jak zwykle było słodko, kolorowo, uroczo, jednostronnie. A każdy rodzic wie, że są różne odcienie rodzicielstwa.

"Don't drink and Bachor"

Wszystkim trzem redaktorkom Bachora, dziennikarkom kultury obytym ze zjawiskami popkultury, blisko jest do brytyjskiego poczucia humoru i alternatywnego stylu. - Dorastałyśmy na innych wzorcach niż przeciętni Polacy - filmowych, muzycznych i kulturowych. To nas ukształtowało. W Anglii czy USA taki charakter magazynu nikogo by nie zdziwił, u nas jest grono kobiet, które kompletnie tej idei nie pojmuje - mówi Węcławek. "Udawaj, że to nie twoje. W rodzinnym rozgardiaszu istnieje szansa, że ktoś się przez pomyłkę zajmie twoim bachorem. To naprawdę nie musisz być ty. Po pijanemu się nawet nie powinno: don't drink and bachor!" - to kolejna próbka stylu Bachora. O kolędach: " Maryja Panna to wyrodna matka - "płacze z zimna, nie dała mu matula sukienki" a "Józef, choć stary, jest i tak lepszy od waszego chłopa, bo przynajmniej "ono pielęgnuje" - piszą redaktorki Bachora pod postem o wdzięcznym tytule "I ch***, że choinka czyli świąteczny bachorowy poradnik survivalowy". "Życie z bachorem ssie po całości. Ale o dziwo są ludzie, którzy potrafią cię wk***** jeszcze bardziej. Niefortunnym zrządzeniem losu, tradycji, konstytucji i tromtadracji spotkasz ich wszystkich w święta. Nie ma miękkiej jazdy - bachor też będzie obecny. Jak to wytrzymać? Jak nie podciąć sobie żył opłatkiem i nie powiesić się na choince? Jak nie zabić wuja i nie kopnąć w zad nieślubnego małżonka? Jak w przypływie szału nie umniejszyć przyrostu naturalnego?"- dosadnie piszą redaktorki Bachora. Dominika Węcławek tłumaczy, że treści magazynu nie mogą być traktowane serio. - Jest specjalnie przegięty, celowo przekraczamy granice, igramy z konwencją, zamieszczamy radykalne i obraźliwe treści - tłumaczy.

Zachwyt czy odraza

Soczysty, niepoprawny politycznie, ale inteligentny język Bachora zyskuje swoich wiernych fanów wśród bezdzietnych. "Zbieram egzemplarze już teraz. Jakby mnie kiedyś bachorem pokarało będzie jak znalazł zanim będę mogła się go legalnie pozbyć" - pisze na forum użytkowniczka Lulija. Są też zachwyceni rodzice. "Bachor - niepoprawny politycznie. Odzwierciedla moje uczucia, gdy sama zajmuję się dzieckiem a mąż się dziwi gdy mówię, że jak nie wyjdę z domu to zwariuję. Dzięki wam wiem, że to nie znaczy ze jestem złą matką" - pisze Gosia. Dołącza się Justa: "Straszne! Ale jakże prawdziwe! W końcu ktoś odważył się otworzyć paszczę i powiedzieć, że macierzyństwo tak na prawdę nie jest różowe. Bachor potrafi zaleźć za skórę! Melduję się oto ja, mama - stały czytelnik". Pośród zachwytów jakiś anonimowy głos napisał krótko: " Psychole!". Dominika Węcławek tłumaczy, że zamysł pokazania "całej prawdy" o byciu rodzicem jest sensowny i potrzebny. - Większość naszych czytelników uważa, że trzeba było to powiedzieć. Matka w Polsce jest traktowana instrumentalnie, jak maszyna do rodzenia i wychowywania dzieci.

Nie ma przyzwolenia dla rezygnacji z dzieci

Skąd się bierze antydziecięcy nurt i czy ma w Polsce szansę się rozwinąć? W opinii psychologa Doroty Minty, wielu dorosłych ludzi w którymś momencie życia zaczyna być zasypywanych pytaniami najróżniejszych "cioć" i innych życzliwych dusz: "A kiedy dzidziuś, planujesz dziecko, pamiętasz, że twój zegar biologiczny tyka?" - A nie wszyscy mają silny instynkt ojcowski i macierzyński, pod presją otoczenia nie przyznają się, że nie chcą mieć dzieci. Żyjemy w kręgu kulturowym, gdzie rodzicielstwo jest bardzo ważne, dla wielu wręcz jest sensem życia. Nie ma przyzwolenia społecznego dla rezygnacji z posiadania dzieci. Dlatego pojawiają się frustracje i stąd tylko krok do agresji albo wypowiedzi w stylu Bachora - uważa psycholożka. - Dla mnie jest naturalne, że są ludzie marzący o wielodzietnej rodzinie i tacy, którzy świadomie rezygnują z prokreacji. Są ludzie, którzy małych dzieci zwyczajnie nie lubią, nie mają ochoty na przebywanie w towarzystwie baraszkujących kilkulatków. Jak zawsze drogą do znalezienia swojego kawałka świata, jest poszanowanie potrzeb drugiego człowieka. Dlatego psycholog nie widzi niczego nagannego w tym, że ktoś miałby ochotę mieszkać w domu bez małych dzieci albo wybrać wakacje w hotelu bez maluchów. Podobnie, jak rodzice przedszkolaków będą szukali ośrodka wypoczynkowego z placem zabaw i animatorami. - Ważne, aby jedni i drudzy szanowali siebie i swoje odmienności. Tolerancja i różnorodność są ogromną wartością w życiu - podkreśla Minta.

Więcej o:
Copyright © Agora SA