Halloween po polsku

Wydrążone dynie z wyszczerbionym uśmiechem, zabawne kościotrupy, fantazyjne przebrania, cukierki dla dzieci - Halloween to barwne święto rodzinne. I nie pozostawia nas obojętnymi - w Polsce albo ma wiernych fanów albo zagorzałych przeciwników. Jednak tych drugich jest dużo więcej.

Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad dwa tysiące lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. Celtowie wierzyli, że w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, a duchom łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Sądzi się, że właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ten dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek.

Nowa świecka tradycja czy zwykły dzień?

W Polsce zwyczaj Halloween zaczyna zyskiwać na popularności dopiero w latach 90. Z tej okazji dla dorosłych organizowane są rozmaite imprezy w nocnych klubach, występy teatralne i projekcje filmowe w kinach. Bywa, że szkoły i przedszkola organizują dla swoich wychowanków dodatkowe "straszne" atrakcje. W niektórych placówkach w Halloween dzieci przychodzą przebrane za straszne postacie filmowe. Chodzenie od domu do domu i zbieranie przez dzieci cukierków zdarza się sporadycznie, ale coraz częściej.

W co się bawić z dziećmi w Halloween

Do najpopularniejszych zabaw w Halloween zalicza się zabawa "Cukierek albo psikus" (ang. trick or treat). Dzieci chodzą z pojemnikami na cukierki po okolicy i odwiedzają mieszkańców. Gdy ktoś nie chce dać cukierka, otrzymuje od dzieci w zamian psikusa. Halloweenowe zabawy to również przeskakiwanie przez świeczki, które są rozstawione w kole na ziemi. Te, które nie zgasną to szczęśliwe miesiące w przyszłym roku. Kolejna gra to wrzucanie orzecha do płonącego ogniska. Jeżeli orzech pęknie z trzaskiem, oznacza to odwzajemnioną miłość. Inną popularną zabawą jest zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek i owoców. W ten dzień popularne są również rozmaite formy wróżbiarstwa, np. wróżenie ze spodków.

Halloweenowy zapach domu

Halloween to nie tylko dynie, kilogramy łakoci i upiorne stroje. To również zapachy, które pozwolą nam poczuć magię zabawy i psikusów. Za pomocą świec wyczarujemy aromaty niczym z kotła czarownicy. Jeśli nie mamy czasu na fantazyjne dekoracje wystarczy, że w kilku miejscach w naszych domach rozstawimy aromatyczne świece. W przeniesieniu się w świat Halloween bez wątpienia pomogą zapachy z limitowanej serii Yankee Candle."Słodka Kukurydza", "Cukierek albo Psikus" oraz "Napar Czarownicy". Nastrojowe światło i szlachetna woń świec Yankee Candle wypełnią mieszkanie aurą typową dla tego święta - nieco mroczną i tajemniczą.

To świetna zabawa i odczarowanie śmierci

Ania i Czarek, rodzice siedmiolatka z Łodzi przygotowania zaczynają już kilka dni przed. Znajdują na targu dorodną dynię, ich synek Kacper usuwa z niej wnętrzności, wycina zabójczy uśmiech i wkłada świeczkę tea light. Potem dekorują dom fantazyjnymi elementami - dominują duchy, trupki, grobowce, trumienki, czarownice, nietoperze, pająki. Wszystko, co przeraża jest mile widziane i witane z entuzjazmem. Mają halloweenową wycieraczkę, ozdoby na okna i drzwi wejściowe. Nawet kuchenne smakołyki, jakie Ania piecze na Halloween mają posmak grozy - ciasteczka w kształcie odrąbanych zakrwawionych paluszków czy przysmak Czarownicy to obowiązkowe punkty programu. Rodzice Kacpra są jednak wyjątkiem - mieszkali wiele lat w Stanach, spodobał im się zwyczaj odczarowania śmierci, choć wiedzą, że wynika on z lęku a nie dystansu. - Zabawne pokazywanie śmierci to tylko próba ominięcia poważnego tematu, jakim jest koniec życia, ukrycia strachu przed śmiercią, który trapi zachodnie społeczeństwa - uważa Ania. - Obchodzimy Halloween, tyle tylko, że bardziej pod kątem dzieci - zbieranie, cukierków, przebieranie się, dziś był monster bash, zbieranie dyni na farmie, wycinanie oczywiście też! Choć wcale nie czuję się zamerykanizowana - śmieje się Zuzanna, mama małej Sandry, która mieszkała wiele lat w USA.

Nie obchodzimy niepolskich świąt

Jednak przeciwników popularnego w krajach anglosaskich święta jest w naszym kraju nadal bardzo wielu. Takich jak 32-letnia Kasia, mama dwójki dzieci z Warszawy, która nie obchodzi zarówno Halloween jak i Walentynek. - Nie lubię wszelkiego przeszczepiania obcych świąt na grunt polski, zdecydowanie wolę polskie refleksyjne Zaduszki, z zapachem stearyny i migocącymi płomykami - mówi. 35-letnia Ania mieszka z rodziną w Szkocji i też tęskni za polskimi zwyczajami. - Tutaj dzieciaki chodzą po domach, a ja tęsknię do polskich Zaduszek. Mam wrażenie, że te wszystkie kościotrupy to nie odczarowywanie śmierci, tylko właśnie paniczny strach przed nią i wszelką głębszą refleksją na jej temat. My chodzimy w Zaduszki na tutejszy cmentarz postawić świeczki na grobach ludzi, których znaliśmy. Wiem, że po polsku, ale ludzie patrzą na to życzliwie. Jeśli mi się uda być w Polsce w takie święta, idę na Powązki, a czasem wieczorem na spacer po cmentarzu w pomarańczowym świetle zniczy i z zapachem stearyny. Brakuje mi tego tutaj - podkreśla Ania. Bywa też, że nauczyciele w szkołach ostrzegają dzieci by nie świętowały tego "pogańskiego święta". Tak było w podstawówce 9-letniego Damiana z Marek. Wychowawczyni poleciła dzieciom by nie drążyły dyni i się nie przebierały, bo to sprzeniewierzenie polskim tradycjom narodowym. - Pani oznajmiła dzieciom, że chodzenie po domach by zbierać cukierki to wręcz bandytyzm. Chyba przesadziła, bo my symbolicznie wystawiamy w oknie wydrążoną dynię ze świeczką w środku. Dla zabawy i fajnej dekoracji, żadna ideologia się za tym nie kryje - podkreśla Ewa, mama chłopca.

Więcej o:
Copyright © Agora SA