Na salonach

Posiadanie małego dziecka nie oznacza, że życie towarzyskie należy odłożyć na lata, trzeba je tylko przesunąć na... przedpołudnie.

Gdy dziecko było jeszcze maleńkie, po prostu pakowaliście je do fotelika, zabieraliście kilka pieluch, ubranek i spokojnie jechaliście odwiedzić rodzinę albo przyjaciół. Małemu niemowlęciu wystarczała do szczęścia bliskość mamy, jej pachnąca mlekiem pierś lub butelka sycącej mieszanki. I tak większość wizyty przesypiało, budząc się tylko na karmienie. Teraz sprawa nie jest już taka prosta. Roczny maluch jest ciekawski, bardzo ruchliwy i wszędobylski. I to zupełnie niezależnie od tego, czy porusza się jeszcze na czterech, czy już na dwóch kończynach. Wszędzie wejdzie, wszystkiego dotknie, a co gorsza - nie rozumie zakazów. Nawet na moment nie można go więc spuścić z oka. Zwłaszcza w obcym domu. W dodatku jest wielkim tradycjonalistą. Drzemka w nowym miejscu, nowy smak obiadu, towarzystwo nieznanych ludzi - wszystko to budzi w dziecku sprzeciw. I można być pewnym, że nie zważając na dyplomację, da temu wyraz. To nie znaczy, że życie towarzyskie trzeba odłożyć na później. Trzeba tylko odpowiednio przygotować się do wizyty, wybrać właściwą porę, a potem... nie zapominać o dziecku.

Właściwa pora

Wybierz się z wizytą w porze, kiedy maluch jest w najlepszej formie. Jeśli zwykle po południu jest zmęczony i marudny, nie oczekuj, że w obcym domu będzie lepiej. Przeciwnie. Czuje się tam przecież nieswojo, trudno mu zasnąć (a przecież bez swojej codziennej drzemki staje się nie do wytrzymania), a w dodatku ty nie możesz się nim zająć tak jak w waszym domu. Większość rocznych dzieci znacznie lepiej znosi poranne odwiedziny. Może warto więc przełamać dotychczasową tradycję i w tym roku wyjątkowo na świąteczną wizytę zamiast po południu umówić się po śniadaniu?

Na wszelki wypadek

Zapakuj do torby kilka jednorazowych pieluszek, a także, na wypadek grubszej sprawy, małe mydełko i ręcznik (są w każdym domu, ale lepiej mieć własne, bo małe dzieci mają delikatną skórę i obce mydło dla dorosłych może je uczulić). Koniecznie weź dwa zestawy ubranek na zmianę. Zabierz też dodatkowe ubranie dla siebie. Może się przydać, gdyby umorusany jedzeniem czy lepiący się od soku maluch zechciał się nagle przytulić do kochanej rodzicielki.

Własny wikt

Jeżeli wybieracie się w gości na dłużej niż dzień, pomyśl o jedzeniu i piciu dla dziecka. Nawet jeśli maluch na co dzień je już to, co reszta rodziny, lepiej zabrać mu ulubione dania ze słoiczka. Kuchnia gospodarzy, nawet jeśli wam wydaje się świetna, dla niego jest przede wszystkim inna. A dzieci bardzo nie lubią zmian (nawet tych na lepsze). Nie zapomnij też zabrać ulubionej butelki, łyżeczki i miseczki dziecka, a także, oczywiście, ceratowego śliniaka.

Sprawdzeni przyjaciele

Zabierz ze sobą ulubioną przytulankę dziecka i smoczek (jeśli go używa). Przyda się też kilka zabawek (nie wyjmuj ich wszystkich od razu!). W sytuacji awaryjnej, kiedy maluch jest zmęczony i bardzo marudzi, może sprawdzić się pacynka, która na chwilę go zainteresuje i rozbawi. Podobną funkcję spełni książeczka z kolorowymi obrazkami (najlepiej taka, w której można otwierać tajemnicze okienka, coś przesuwać, przekręcać, odkrywać).

Wylewność niewskazana

Nie oczekuj, że maluch od razu pocałuje nowo poznaną ciocię czy ochoczo przywita się z przyszywanym wujkiem. To dla niego zupełnie obcy ludzie (nawet jeśli ty ich bardzo lubisz) i ma prawo nie chcieć się z nimi spoufalać. Przynajmniej na początku. Jeśli dasz mu trochę czasu, być może pożegnanie przebiegnie w bardziej życzliwej atmosferze.

Dyskretne ssanie

Jeśli nadal karmisz piersią, włóż takie ubranie, byś mogła w razie potrzeby podać dziecku dyskretnie pierś. Twoi najbliżsi przyzwyczaili się już do tego widoku, innych jednak może on drażnić, zwłaszcza że twój ssak nie jest już taki mały. Jeśli z kolei ty sama czujesz się skrępowana, karmiąc piersią wśród obcych, poproś gospodarzy, by pozwolili ci schować się z dzieckiem na czas karmienia w jakimś cichym, ustronnym pokoju.

Uwaga, obiad!

Bądź czujna przy stole. Gospodarze na pewno są pełni dobrych chęci, ale jeśli sami nie mają małych dzieci, po prostu nie wiedzą, na co je stać. Dlatego lepiej sama zadbaj, by na brzegu stołu nie stały filiżanki z gorącą kawą czy talerze pełne parującej zupy. Zwróć też uwagę na zwisający ze stołu obrus, bo wystarczy chwila nieuwagi i wystawny obiad znajdzie się na podłodze.

Czas do domu

Jeśli widzisz, że maluch jest bardzo zmęczony, co chwila płacze i trudno go uspokoić, nie męcz dłużej jego, siebie i gospodarzy. Widocznie na was już czas. Pociesz się, że każda następna wizyta będzie łatwiejsza.

Inne dzieci

Jeśli dzieci gospodarzy wykazują zainteresowanie maluchem, to świetnie. Nie licz jednak, że będą się ze sobą długo bawić. Prawdopodobnie najdalej za pół godziny starszak znudzi się maluchem. Pamiętaj też, że kilkulatek, mimo najlepszych chęci, nie jest w stanie zaopiekować się roczniakiem. Lepiej więc nie zostawiaj dzieci samych.

Więcej o:
Copyright © Agora SA