Dziecięce lęki

Jestem mamą półtorarocznego Kubusia. Kilka miesięcy temu przeprowadziliśmy się na wieś i wtedy zauważyłam, że mój syn bardzo boi się obcych. Nie dopuszcza do siebie sąsiadów, a na spacerze trzyma się mnie kurczowo i często chce na ręce. Ostatnio, kiedy zachorował i zabrałam go do przychodni, nie pozwolił zbliżyć się do siebie doktorowi - bił mnie i szczypał. Martwi mnie jego zachowanie, bo mieszkamy tu już dość długo i Kubuś powinien przyzwyczaić się do nowego otoczenia. W mieście się tak nie zachowywał. Nawet gdy przychodzili do nas znajomi, których rzadko widywał, nie bał się ich. Jaka może być przyczyna tej nagłej zmiany? Jak zaradzić niepohamowanemu lękowi przed obcymi?

Zachowanie Kubusia nie zmieniło się dlatego, że Państwo się przeprowadzili, ale po prostu dlatego, że jest starszy. Młodsze niemowlęta nie reagują na ogół na obcych, nie boją się ich. Dopiero nieco później, najczęściej koło ósmego miesiąca życia, dzieci zaczynają się bać nieznajomych osób, często reagując płaczem. Wszystkie zachowania, które Pani opisuje, są jak najbardziej normalne i zrozumiałe w tym wieku. Chory półtoraroczny chłopczyk boi się obcego pana czy pani ubranej na biało, którzy chcą mu zrobić coś, czego nie rozumie. To problem dorosłych, matki i pediatry, żeby dziecko oswoić z nową sytuacją i zbadać. Często trzeba na to trochę czasu, zabawy w gabinecie, cierpliwości dorosłych.

Podobnie naturalne jest to, że synek nie cieszy się na widok sąsiadów, nie garnie się do nich. To jeszcze bardzo malutkie dziecko, nie ma potrzeby kontaktów towarzyskich z innymi dorosłymi poza mamą i tatą. Naprawdę pragnę Panią uspokoić - z dzieckiem wszystko jest w porządku. Jego lęk nie jest "niepohamowany", lecz naturalny, rozwojowy. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, jak Pani czuje się w nowym otoczeniu, a także jak Pani radzi sobie, gdy synek się boi czy płacze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.