Niezrozumiała agresja

Jestem samotną mamą trzyipółletniego chłopca. Synek nie radzi sobie z emocjami. Gdy jest zły, boi się czegoś, tęskni, a nawet gdy się cieszy - czasem biega po mieszkaniu albo bije inne dzieci. Kiedy ma już wszystkiego dość, potrafi podbiec do innego dziecka i znienacka je popchnąć. Staram się do tego nie dopuszczać i w porę go zatrzymać, ale nie zawsze się to udaje. Jest mi wtedy wstyd za synka, a czasem po takim incydencie nachodzą mnie wątpliwości, czy w ogóle umiem go wychowywać. Gdy synek widzi, że jestem zasmucona jego zachowaniem, przeprasza mnie, ale to nic nie zmienia.

Nic z tego, co Pani opisuje, nie wydaje mi się niepokojące. Zachowanie synka na tym etapie rozwoju jest całkiem normalne. To, że w przedszkolu dobrze sobie radzi, sugeruje natomiast, że problem leży gdzieś na styku Pani relacji z dzieckiem. Mam wrażenie, że Pani ma w sobie dużo niepokoju. Martwi się Pani, jak synek będzie odebrany przez innych ludzi, czy wszyscy go lubią, czy jego zachowanie nie sprawia komuś przykrości etc. Rozumiem, że wychowując chłopca sama, bez ojca, zwraca Pani na to szczególną uwagę. Jednak wydaje mi się, że tam, gdzie w grę wchodzą relacje synka z innymi ludźmi, niepotrzebnie obsadza go Pani w różnych rolach jak gdyby na równi z dorosłymi. A on jest przecież jeszcze bardzo mały.

Gdy dziecko w tym wieku mówi do mamy albo babci: "Nie lubię cię", wyraża po prostu swoją złość lub niezadowolenie z jakiegoś zakazu czy nakazu. Jeśli komuś dorosłemu robi się wtedy przykro, to trudno - dorośli są po to, by opiekować się dziećmi i je wychowywać, a nie odwrotnie. Myślę, że trochę przytłacza Pani swego synka tłumaczeniami i wyjaśnieniami, które są na wyrost w stosunku do jego możliwości. Bicia innych dzieci należy mu po prostu zabronić, mówiąc ostro: "Nie wolno", przytrzymując za rękę itp., ale nie należy obciążać go swoim smutkiem z tego powodu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.