Pożyteczne odmawianie

Wiemy, że dzieci potrzebują akceptacji, pochwał i poczucia wolności. Ale często zapominamy, że równie mocno potrzebują, byśmy od czasu do czasu im czegoś odmawiali.

Twoje dziecko jest niesforne? Martwisz się, czy jesteś dobrym rodzicem? Wejdź na forum edziecko.pl Justyna Dąbrowska, psycholog, red. nacz. "Dziecka" odpowie na twoje pytania.

Przez dziewięć miesięcy ciąży, a potem przez pierwsze miesiące życia matka i dziecko stanowią jedność. Niemowlę przysysa się do piersi i najchętniej tkwiłoby przy niej godzinami, a matka zaczyna instynktownie czuć, czego dziecko potrzebuje i co trzeba zrobić, by je ukoić. Ten wyjątkowy stan, nazywany symbiozą, zapewnia dziecku komfort i poczucie bezpieczeństwa, a matce pomaga domyślać się, czego dziecko chce. Etap przeżywania takiej jedności jest dziecku potrzebny, by mogło się dobrze rozwijać i stworzyć podwaliny dla swojej odrębnej osobowości.

Przychodzi jednak czas, kiedy dziecko jest już na tyle duże, że mogłoby sobie poradzić bez mamy. To czas, w którym po raz pierwszy może usłyszeć od dorosłego magiczne i trudne słowo "nie".

Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko dostaje zawsze wszystko to, co jest mu potrzebne (a nawet trochę więcej), i nigdy mu się niczego nie odmawia. Czy byłoby szczęśliwe? Czy wyrosłoby na zdrowego, przystosowanego człowieka? Z pewnością nie! Tkwiłoby zanurzone w czymś nierealnym, nie miałoby okazji odkrywania siebie. Wszystko wskazuje na to, że brak, chwilowa frustracja (a więc także odmawianie), dawkowana rozsądnie i z miłością sprzyja rozwojowi dziecka. Dlaczego? Oto kilka powodów.

Wzmacnia dziecko wewnętrznie

Jeśli spełniają się wszystkie nasze zachcianki, stajemy się słabi i nieodporni na niepowodzenia. Rodzice, którzy starają się dzieciom oszczędzać wszelkich trudów, nie dają im rozwijać w sobie hartu ducha. Umiejętności radzenia sobie z trudnościami nie można zdobyć inaczej, niż doświadczając ich na własnej skórze.

Już niemowlę może nauczyć się np. samo uspokajać. Jeśli mama nie przybiega zawsze na pierwsze zawołanie, dziecko stopniowo wykształca w sobie "wewnętrznego pocieszyciela". Oczywiście takie doświadczenie musi być na początku subtelnie i mądrze dawkowane. Płaczące niemowlę, pozostawione samo na przykład na pół godziny, czuje się przerażone i opuszczone. Wydaje mu się, że za chwilę zginie. Ale jeśli mama pozostawi je na trzy czy pięć minut, dając z drugiego pokoju znać, że jest, to nic złego się przecież nie stanie.

Buduje poczucie bezpieczeństwa

To nieprawda, że dziecko chce, by mu na wszystko pozwalać. Przeciwnie, paradoksalnie potrzebuje, byśmy stawiali tamę jego żądaniom. Wyobraźmy sobie, co dzieje się w psychice malca, który poczuł, że dorośli we wszystkim mu ustępują... Wydaje mu się, że zyskał nad nimi władzę. "A skoro ja, dwulatek, jestem silniejszy od dużych dorosłych, to widać, że oni są słabi i w razie potrzeby nie zdołają mnie obronić...".

To tłumaczy, dlaczego dzieci, którym się na wszystko pozwala, stają się nieznośne, a z czasem agresywne. W ten sposób prowokują dorosłych do jakiejś zdecydowanej, silnej reakcji. Chcą poczuć, że jest ktoś, kto daje oparcie. Chcą wiedzieć, że ktoś duży i silny czuwa nad tym wszystkim.

Uczy życia wśród ludzi

Życie jest pełne frustracji i nic nie wskazuje na to, żeby kiedyś miało być inaczej. Nie da się jednocześnie zaspokoić wszystkich potrzeb wszystkich ludzi i choćby z tego prostego powodu jakiś stopień frustracja jest nieunikniony.

Oto prosty przykład: dziecko chce się bawić, a mama jest śmiertelnie zmęczona i chciałaby odpocząć. Obu tych potrzeb w tym samym momencie nie da się pogodzić. Kiedy mówimy dziecku: "Pobawię się z tobą z chęcią, ale po dobranocce, bo teraz muszę chwilę odsapnąć", uczymy je, że trzeba liczyć się z potrzebami innych. Na tym polega życie wśród ludzi - bywa bardzo przyjemne, ale czasem wiąże się z koniecznością rezygnacji z czegoś.

Rozwija wyobraźnię

Dziecko, które na krótką chwilkę jest zostawione samo sobie, na początku będzie się buntować. Ale potem (jeśli tylko nie odbierze konieczności samodzielnej zabawy jako kary albo odrzucenia) poszuka sposobów zapełnienia sobie czasu. Zacznie rozglądać się dookoła i myśleć nad tym, jakie sobie znaleźć zajęcie.

Drobne frustracje rozwijają pomysłowość i wyobraźnię. Nawet w wieku nie trzeba malucha nieustannie zabawiać.

Pozwala dziecku lepiej poznać siebie

Kiedy mama odmawia dziecku czegoś lub nie przybiega na czas, malec buntuje się i złości. Ale ma też okazję, by dokładniej rozpoznać, czego chce, a więc również lepiej poznać siebie. Jeśli nie zaleje go fala złości (jak to często bywa u dwulatków), zacznie się uczyć trudnej sztuki zaglądania we własne wnętrze. Czego ja właściwie chcę? Może mam ochotę na spacer? Może coś bym zjadł, a może pobiegał?

Umiejętności samopoznania, rozumienia siebie, nabywa się latami (niejeden dorosły jest jej pozbawiony), warto jednak zacząć ćwiczyć ją już w dzieciństwie.

Uczy odmawiania

Bardzo ważne jest, by dziecko samo umiało mówić "nie". Rodzicom zmęczonym już nieustannym buntem dwulatka takie twierdzenie może się wydać śmieszne, ale... Nie chcemy przecież, żeby nasze dzieci w młodzieńczym czy dorosłym życiu godziły się na wszystko, były uległe i podporządkowane. Zależy nam na tym, by potrafiły oprzeć się presji grupy, umiały bronić własnego zdania, nie ulegały złym wpływom.

Nasze dziecko prędzej czy później zetknie się ze złem tego świata. Nie uchronimy go przed tym. Zawsze może się zdarzyć, że ktoś będzie próbował je na coś namówić, do czegoś zachęcić. Chodzi o to, by w takiej sytuacji umiało głośno powiedzieć NIE. I właśnie od nas może się tego nauczyć.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.