Nie zarażać lękiem

Nasz syn od jakiegoś czasu bardzo boi się psów, chociaż nigdy żaden pies nie zachował się wobec niego agresywnie. Lęk jest tak silny, że wręcz dezorganizuje nam życie. Próbujemy cierpliwie tłumaczyć synowi, okazywać ciepło i zrozumienie, ale często brakuje nam cierpliwości. Mam wrażenie, że lęk, zamiast maleć, z wiekiem się nasila.

Zazwyczaj lękowość dziecka ma związek z postawą dorosłych. Zdarza się, że gdy dziecko jest małe, nam, dorosłym, wygodnie jest ograniczać jego ekspansywność poprzez niewinne straszenie ("nie dotykaj pieska, bo cię ugryzie", "nie wchodź na drabinkę, bo spadniesz" etc.). Nie łączymy tego potem z lękową postawą dziecka, która u sześcio- czy ośmiolatka zaczyna nam przeszkadzać. Myślę, że wzięcie do domu małego pieska, aby syn mógł się z nim oswoić, polubić go, dbać o niego, może być dobrym rozwiązaniem. Warto także zachęcać chłopca do rozmaitych doroślejszych i bardziej samodzielnych działań (związanych ze sportem, z pomaganiem w domu), które stanowiłyby przeciwwagę dla jego zainteresowań intelektualnych. Te wszystkie praktyczne działania, a także zajęcia ruchowe zbudują większą pewność siebie w dziecku. Myślę, że Państwo sami możecie pomóc synkowi. Na razie nie widzę konieczności wizyty u psychologa.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.