Trudno odpowiedzieć na Pani list wyczerpująco - jest w nim za mało informacji o córeczce, Waszej rodzinie itp.
Spróbuję jednak napisać parę słów, bo myślę, że sprawa jest poważna. Obraz rzeczywistości, który wyłania się z Pani listu, jest taki: córeczka jest miła, pilna, nastawiona na sukcesy. Inne dzieci są niemiłe, agresywne, dokuczliwe, niechętne do nauki. Przyzna Pani, że to trochę biało-czarny obraz, w dodatku opisujący przecież nie uczniów gimnazjum, ale przedszkolaki. Myślę, że być może stawia Pani i sobie i córeczce zbyt wysoko poprzeczkę, że przeżywa Pani dużo lęków, chce, by Anetka była przez wszystkich lubiana (co przecież tak naprawdę jest niemożliwe), bardzo pragnie Pani, a przez to i ona, sukcesów.
Pani przekaz do córki, że jeśli będzie miła, to będzie lubiana, jest trochę niebezpieczny. Zachęca ją bowiem do uległości, nijakości, zaprzeczania własnym uczuciom. Tak naprawdę musi Pani, moim zdaniem, przed sobą ważne pytanie - na jaką osobę Pani wychować córkę: na miłą, spolegliwą, trochę nijaką czy też na żywą, reagującą adekwatnie do sytuacji, dającą sobie prawo do lubienia jednych, a nielubienia innych, do wyboru przyjaciół itp. Warto się nad tym zastanowić, najlepiej wspólnie z mężem.