Zwraca moją uwagę, że przedstawia Pani swojego pięcioletniego synka, jakby był wcieleniem samych złych cech. Dziecko czuje, jaki mamy do niego stosunek, nic więc dziwnego, że jest niezadowolone, złe i zbuntowane. Jest takie, więc myślimy o nim źle, i koło się zamyka.
Spróbujmy więc zrozumieć, dlaczego ma Pani z nim takie kłopoty. Myślę, że może być Pani zmęczona opieką nad trójką dzieci i przepracowana. Dlatego pomysł posłania synka do przedszkola wydaje się bardzo sensowny, nie tylko ze względu na niego, ale i na Panią.
Wydaje mi się także, że ma Pani trudności w proponowaniu dzieciom różnych rzeczy, w stawianiu wymagań. No i jeszcze jedno: przecież to ktoś dorosły nauczył dziecko obsługi komputera, uznał, że to odpowiednia dla niego zabawka, co nie wydaje mi się dobrym pomysłem. To od nas w dużej mierze zależy, jak nasze dzieci spędzają czas. Sądzę, że niepotrzebnie próbuje Pani synka przekonać, żeby przestał bawić się komputerem, zamiast wprowadzić w domu parę jasnych reguł. Jeżeli nie stawiamy dziecku wyraźnych ograniczeń, to nie czuje się ono bezpieczne i robi się często rozkapryszone, niezadowolone albo agresywne wobec młodszego rodzeństwa.
Może udałoby się Pani skorzystać z jakichś warsztatów dla rodziców, bo zmiany, o których piszę, nie tak łatwo wprowadzić w życie.