Leśne przedszkola
?Nie ma złej pogody - jest tylko nieodpowiednie ubranie? - głosi doktryna zielonych przedszkoli, które na całym świecie zdobywają coraz większą popularność.
W Skandynawii wygląda to mniej więcej tak: przy minus piętnastu stopniach grupa trzylatków odbywa poobiednią drzemkę pośród głębokich śnieżnych zasp. Dzieciaki osłaniają tylko namioty ze skóry renifera i termofory z gorącą wodą. Przerażające? Dzieciom się podoba!
Leśne przedszkole to koncepcja, która powstała w XIX w. dzięki Friedrichowi Froebelowi. Ten niemiecki pedagog z pasją zgłębiał zagadnienia związane z przyrodą. W 1837 roku otworzył w Bad Blankenurg przeznaczony dla dzieci ośrodek, w którym mogły one swobodnie poznawać ogrody i lasy. Froebel uważał, że bliski kontakt z naturą jest niezbędny dla rozwoju maluchów. W latach pięćdziesiątych XX w. ideą Froebela zarazili się duńscy pedagodzy i zaczęli tworzyć leśne przedszkola, które wkrótce "porosły" całą Skandynawię. W Niemczech pomysł wskrzeszono w 1993 roku i do dziś u naszych zachodnich sąsiadów funkcjonuje około tysiąca "Waldkindergarten".
Naukowcy i psychologowie przyglądali się dzieciom spędzającym całe dnie wśród drzew i doszli do przekonania, że zamykanie przedszkolaków w czterech ścianach z toną zabawek zdecydowanie nie sprzyja dobremu rozwojowi. Że oddzielając dzieci od natury, wyrządzamy im krzywdę. Zajmujący się tym problemem Richard Louv, autor książki "Ostatnie dziecko lasu", pisze, że nigdy wcześniej dzieci nie były tak odseparowane od natury, jak dzisiaj. Że możliwość ubabrania się po łokcie w błocie to warunek normalnego rozwoju, a brak takich doświadczeń powoduje spory deficyt w kształtowaniu emocji.
Dzień przedszkolaka
Pomysł tworzenia leśnych przedszkoli przyjął się także w Czechach. Obecnie funkcjonuje tam już ponad sto takich instytucji. Swoje bazy mają w ogrzewanych jurtach, przyczepach czy szopach - wystarczy kawałek dachu nad głową i duża zielona przestrzeń.
Jedno z takich przedszkoli powstało obok miasta Jihlavy. Dzieci w wieku od trzech do sześciu lat zbierają się codziennie rano w ogrodzie okalającym starą leśniczówkę. W środku jest prowizoryczna kuchnia, mała łazienka oraz dwie proste sale do odpoczynku i do zabawy, gdyby pogoda była szczególnie nieprzyjazna. Z założenia dzieci mają przynajmniej 80 proc. czasu spędzać na świeżym powietrzu.
Dzień rozpoczyna się od stworzenia kręgu, w którym dzieci witają się ze sobą i rozmawiają o. świecie. Jak to wygląda w wykonaniu kilkulatków? Zwyczajnie, przecież już trzylatek ma coś do powiedzenia chociażby na temat kształtu chmur. Potem przychodzi kolej na śpiewy i tańce na trawie, a wreszcie wyprawę do lasu. W zależności od pory roku maluchy obserwują życie zwierząt i owadów, zbierają jeżyny, żołędzie albo liście, budują szałasy dla krasnali i wspinają się na drzewa. Nie ma plastikowych zjeżdżalni ani atestowanych drabinek. Za zabawki służą gałęzie, kamienie, liny porozwieszane na drzewach. Koło leśniczówki jest ogródek warzywny i klatki z królikami. O cały dobytek dbają najmłodsi.
W ciągu roku szkolnego leśne skrzaty zbierać będą marchewki i rzodkiewki z ogródka i robić z nich sałatkę. Nauczą się rozróżniać zioła i przyrządzać z nich herbaty. Będą pod okiem nauczycieli samodzielnie rozniecać ogień i gotować. Poznają segregację odpadów i ze zużytych opakowań sami zrobią zabawki. Nie w teorii, ale w praktyce poznają motto przedszkola: "Szanować siebie, innych i przyrodę".
Czy to bezpieczne?
Wielu rodziców przeraża wizja trzylatka, który w listopadową słotę godzinami będzie brodził po błocie i mókł na deszczu. Czy nie spadnie z drzewa? Nie poparzy się? Nie zje czegoś brudną ręką? Nie przeziębi się?
Tymczasem wszelkie obserwacje pokazują, że dzieci z leśnych przedszkoli są zdrowsze od maluchów uczęszczających do klasycznych placówek opiekuńczych. Czeskie Ministerstwo Edukacji przez dwa lata badało rozwój i stan zdrowia dzieci "z lasu". Konkluzja? Przedszkola pod gołym niebem zapewniają dzieciom znacznie więcej aktywności fizycznej niż tradycyjne placówki, stymulują rozwój ruchowy i odporność na choroby. Niesprzyjająca pogoda hartuje przedszkolaki, a otwarta przestrzeń utrudnia sprzedawanie sobie bakterii i wirusów.
Kontuzje i urazy zdarzają się jak na każdym podwórku, ale dzieci, spędzając całe dnie w warunkach terenowych, uczą się większej uważności, są zręczniejsze i bardziej samodzielne niż maluchy bawiące się w czterech ścianach. Ryzyko czai się wszędzie, ważne, by dzieci uczyły się je rozpoznawać i oceniać, a do tego najlepsze warunki mają właśnie na dworze.
W większości leśnych przedszkoli promuje się zdrową żywność. Dzieci mogą mieć dietę bezcukrową, bezmięsną, makrobiotyczną. Są często szczuplejsze niż ich rówieśnicy z "normalnych" przedszkoli. Dodatkowa korzyść to ciekawość i otwartość na inny od tradycyjnego styl żywienia, ale właściwie także - styl życia.
Człowiek z lasu
Korzyści dla zdrowia to tylko połowa zalet leśnej edukacji. Dzieci podczas dobrej zabawy na własne oczy i własnymi rękoma doświadczają zjawisk przyrodniczych. Zaczynają rozumieć podstawowe procesy, jak choćby cykl życia i śmierci - zwierząt, roślin. Hodując własny ogród, uczą się konsekwencji, cierpliwości, systematyczności. Mierzą się z wyzwaniami i strachem, gdy wspinają się na gałęzie czy przechodzą po kamieniach przez wielką kałużę.
Obserwacje podopiecznych leśnych przedszkoli sugerują, że taki model wychowania sprzyja kształceniu pewności siebie, kreatywności, niezależności, wrażliwości na krzywdę. Mniej jest tu także konfliktów rówieśniczych, a więcej współpracy. Przecież nikt sam szałasu nie zbuduje.
Nie tylko dowożenie
Leśne przedszkola zmieniają też rolę rodziców w edukacji początkowej. Często to właśnie rodzice organizują się i zakładają zielone przedszkola, korzystając z istniejącego w danym kraju modelu prawno-ekonomicznego. Jedna mama w ramach wolnego czasu uczy maluchy jogi, druga prowadzi warsztaty garncarstwa, któryś z ojców nadzoruje budowę drewnianych zabawek. Weekendowe spotkania całych rodzin pozwalają odmalować płot, załatać dziurę w dachu czy rozszerzyć ogródek o grządkę z dyniami. Efekt? To nie jest przedszkole, do którego maluch chodzi rano z płaczem.
Leśne przedszkole to koncepcja, która powstała w XIX w. dzięki Friedrichowi Froebelowi. Ten niemiecki pedagog z pasją zgłębiał zagadnienia związane z przyrodą. W 1837 roku otworzył w Bad Blankenurg przeznaczony dla dzieci ośrodek, w którym mogły one swobodnie poznawać ogrody i lasy. Froebel uważał, że bliski kontakt z naturą jest niezbędny dla rozwoju maluchów. W latach pięćdziesiątych XX w. ideą Froebela zarazili się duńscy pedagodzy i zaczęli tworzyć leśne przedszkola, które wkrótce "porosły" całą Skandynawię. W Niemczech pomysł wskrzeszono w 1993 roku i do dziś u naszych zachodnich sąsiadów funkcjonuje około tysiąca "Waldkindergarten".
Naukowcy i psychologowie przyglądali się dzieciom spędzającym całe dnie wśród drzew i doszli do przekonania, że zamykanie przedszkolaków w czterech ścianach z toną zabawek zdecydowanie nie sprzyja dobremu rozwojowi. Że oddzielając dzieci od natury, wyrządzamy im krzywdę. Zajmujący się tym problemem Richard Louv, autor książki "Ostatnie dziecko lasu", pisze, że nigdy wcześniej dzieci nie były tak odseparowane od natury, jak dzisiaj. Że możliwość ubabrania się po łokcie w błocie to warunek normalnego rozwoju, a brak takich doświadczeń powoduje spory deficyt w kształtowaniu emocji.
Dzień przedszkolaka
Pomysł tworzenia leśnych przedszkoli przyjął się także w Czechach. Obecnie funkcjonuje tam już ponad sto takich instytucji. Swoje bazy mają w ogrzewanych jurtach, przyczepach czy szopach - wystarczy kawałek dachu nad głową i duża zielona przestrzeń.
Jedno z takich przedszkoli powstało obok miasta Jihlavy. Dzieci w wieku od trzech do sześciu lat zbierają się codziennie rano w ogrodzie okalającym starą leśniczówkę. W środku jest prowizoryczna kuchnia, mała łazienka oraz dwie proste sale do odpoczynku i do zabawy, gdyby pogoda była szczególnie nieprzyjazna. Z założenia dzieci mają przynajmniej 80 proc. czasu spędzać na świeżym powietrzu.
Dzień rozpoczyna się od stworzenia kręgu, w którym dzieci witają się ze sobą i rozmawiają o. świecie. Jak to wygląda w wykonaniu kilkulatków? Zwyczajnie, przecież już trzylatek ma coś do powiedzenia chociażby na temat kształtu chmur. Potem przychodzi kolej na śpiewy i tańce na trawie, a wreszcie wyprawę do lasu. W zależności od pory roku maluchy obserwują życie zwierząt i owadów, zbierają jeżyny, żołędzie albo liście, budują szałasy dla krasnali i wspinają się na drzewa. Nie ma plastikowych zjeżdżalni ani atestowanych drabinek. Za zabawki służą gałęzie, kamienie, liny porozwieszane na drzewach. Koło leśniczówki jest ogródek warzywny i klatki z królikami. O cały dobytek dbają najmłodsi.
W ciągu roku szkolnego leśne skrzaty zbierać będą marchewki i rzodkiewki z ogródka i robić z nich sałatkę. Nauczą się rozróżniać zioła i przyrządzać z nich herbaty. Będą pod okiem nauczycieli samodzielnie rozniecać ogień i gotować. Poznają segregację odpadów i ze zużytych opakowań sami zrobią zabawki. Nie w teorii, ale w praktyce poznają motto przedszkola: "Szanować siebie, innych i przyrodę".
Czy to bezpieczne?
Wielu rodziców przeraża wizja trzylatka, który w listopadową słotę godzinami będzie brodził po błocie i mókł na deszczu. Czy nie spadnie z drzewa? Nie poparzy się? Nie zje czegoś brudną ręką? Nie przeziębi się?
Tymczasem wszelkie obserwacje pokazują, że dzieci z leśnych przedszkoli są zdrowsze od maluchów uczęszczających do klasycznych placówek opiekuńczych. Czeskie Ministerstwo Edukacji przez dwa lata badało rozwój i stan zdrowia dzieci "z lasu". Konkluzja? Przedszkola pod gołym niebem zapewniają dzieciom znacznie więcej aktywności fizycznej niż tradycyjne placówki, stymulują rozwój ruchowy i odporność na choroby. Niesprzyjająca pogoda hartuje przedszkolaki, a otwarta przestrzeń utrudnia sprzedawanie sobie bakterii i wirusów.
Kontuzje i urazy zdarzają się jak na każdym podwórku, ale dzieci, spędzając całe dnie w warunkach terenowych, uczą się większej uważności, są zręczniejsze i bardziej samodzielne niż maluchy bawiące się w czterech ścianach. Ryzyko czai się wszędzie, ważne, by dzieci uczyły się je rozpoznawać i oceniać, a do tego najlepsze warunki mają właśnie na dworze.
W większości leśnych przedszkoli promuje się zdrową żywność. Dzieci mogą mieć dietę bezcukrową, bezmięsną, makrobiotyczną. Są często szczuplejsze niż ich rówieśnicy z "normalnych" przedszkoli. Dodatkowa korzyść to ciekawość i otwartość na inny od tradycyjnego styl żywienia, ale właściwie także - styl życia.
Człowiek z lasu
Korzyści dla zdrowia to tylko połowa zalet leśnej edukacji. Dzieci podczas dobrej zabawy na własne oczy i własnymi rękoma doświadczają zjawisk przyrodniczych. Zaczynają rozumieć podstawowe procesy, jak choćby cykl życia i śmierci - zwierząt, roślin. Hodując własny ogród, uczą się konsekwencji, cierpliwości, systematyczności. Mierzą się z wyzwaniami i strachem, gdy wspinają się na gałęzie czy przechodzą po kamieniach przez wielką kałużę.
Obserwacje podopiecznych leśnych przedszkoli sugerują, że taki model wychowania sprzyja kształceniu pewności siebie, kreatywności, niezależności, wrażliwości na krzywdę. Mniej jest tu także konfliktów rówieśniczych, a więcej współpracy. Przecież nikt sam szałasu nie zbuduje.
Nie tylko dowożenie
Leśne przedszkola zmieniają też rolę rodziców w edukacji początkowej. Często to właśnie rodzice organizują się i zakładają zielone przedszkola, korzystając z istniejącego w danym kraju modelu prawno-ekonomicznego. Jedna mama w ramach wolnego czasu uczy maluchy jogi, druga prowadzi warsztaty garncarstwa, któryś z ojców nadzoruje budowę drewnianych zabawek. Weekendowe spotkania całych rodzin pozwalają odmalować płot, załatać dziurę w dachu czy rozszerzyć ogródek o grządkę z dyniami. Efekt? To nie jest przedszkole, do którego maluch chodzi rano z płaczem.
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Nauka w klasach 1-3 wraca do trybu zdalnego. Niedzielski: "mały kroczek w tył"
-
Mama 22 dzieci była w ciąży bez przerwy przez ponad 16 lat. "Najkrótszy poród trwał 45 minut"
-
Agata Młynarska świętuje urodziny syna. Nie widzieli się ponad rok. "Wiem, że jest szczęśliwy ze swoją fantastyczną żoną"
-
Rok temu urodziło się dziecko ze wściekłym wyrazem twarzy. "Nie dajcie się zwieść fotografii, dziewczynka jest słodka"
-
Do kiedy ulga na dziecko? Możesz dostać zwrot nawet jeśli twoje dziecko jest już pełnoletnie
- Polska mama z Austrii: Do porodu potrzebowałam jedynie własnej szczoteczki do zębów
- Nowe obostrzenia w Polsce. Konferencja ministra zdrowia. "Trzecia fala się rozpędza"
- "Lalka" Bolesława Prusa - streszczenie lektur, plan wydarzeń, problematyka. Pewniak maturalny
- Zmiany w procesach z udziałem dzieci. Koniec "biało-czarnych kartek"
- Kiedy jest dzień kobiet? Pomysły na wyjątkowe prezenty dla pań