Jak wiadomo jest jedno nieszczęście, które dla dzieci jest potwornym doświadczeniem. I to właśnie nieszczęście spotkało je w sobotę rano.
- Dzieci, macie potworny bałagan w pokojach - oświadczyła Monika. - Posprzątajcie.
Rzecz jasna każde normalne dziecko protestuje z całego serca przeciw takiej niesprawiedliwości. Nic dziwnego, że nasze dzieci też przedstawiły cały arsenał trików.
- Jestem malutka, nie mogę sprzątać - jęczała Kudłata.
- Boli mnie brzuch - wił się po podłodze Pitulek.
Cierpliwie przetrzymaliśmy naglą chorobę dzieci, po czym zasiedliśmy do nakreślenia planu dnia.
- Trzeba pozbierać zabawki z podłogi - wyliczyliśmy. - Pozbierać wszystkie wasze ubrania, które są wszędzie, a powinny być w szafie, wyrzucić konfetti, bo urodziny były dwa tygodnie temu.
No cóż, w każdej pracy odbywają się zebrania. Na każdym zebraniu jest szef, który przewodzi i liczy na współpracę, pomysły i ochotników, którzy je zrealizują.
Pracownicy rzecz jasna nie są w ciemię bici i wiedzą, że nie chodzi o to, żeby pracować, tylko żeby dobrze wypaść w oczach szefa. Niektórzy rzecz jasna nie wiedzą, że chodzi o to, by błyszczeć pomysłami, które mają zrealizować inni, oraz obietnicami, które zostaną zapomniane.
- Ja mam pomysł - wyrwała się Kudłata. - Ja posprzątam wszystkie pieniążki z Monopolu.
- Wspaniale - uśmiechnąłem się.
- I jeszcze Pitulkowi pomogę- uśmiechnęła się wdzięcznie Kudłata. - Pomogę mu sprzątać pluszaki.
- Brawo - klasnęła w ręce Monika.
- Bo ja jestem pracowita i lubię pomagać - skinęła głową Kudłata. - I bardzo was kocham i nie chcę, żebyście się męczyli.
- A ja chcę bajkę pooglądać. Nie lubię sprzątać - jęknął teatralnie Pitu.
- Ale wiesz, trzeba sprzątać, żeby było czysto - zauważyła Kudłata. - Dobrze powiedziałam tatuniu?
- Sam bym tego lepiej nie ujął - kiwnąłem głową.
- A ja nienawidzę sprzątać - prychnął Pitu.
- I jeszcze wyczyszczę podłogę - liczyła Kudłata na paluszkach. - Bo jest bardzo brudna i muszę ją umyć.
- Ma to po mnie - cieszyła się Monika.
- Nie znoszę was, bo każecie mi sprzątać - burknął Pitu.
- Koniec zebrania - obwieściłem. - Do roboty.
Przez następne pół godziny z pokoju Pitulka dobiegały burknięcia niezadowolenia i pomstowanie na strasznych rodziców nie kochających swojego syna. Z pokoju Kudłatej dobiegały podśpiewywania i zapewnienia.
- Zaraz sprzątnę tatuniu, tylko wiesz musze narysować kotka. A potem pobawię się lalą, bo ona jest smutna. I zadzwonię do babci i opowiem jej, że sprzątam, bo jestem grzeczna. Tylko Pitu mi pomoże.
Po godzinie zajrzałem do dzieci. Pokój Pitulka lśnił czystością. W pokoju Kudłatej Pitu właśnie kończył porządki. Kudłata zaś leżała w łóżku, nie ruszając nawet palcem i komenderowała:
- I jeszcze ułóż lale w koszyku.
- Nie znoszę sprzątać - burknął Pitu, kiedy skończył.
- A ja bardzo lubię. Jestem grzeczna prawda? - mówiła Kudłata do słuchawki.
- Jesteś grzeczna i pracowita - mówiła jej babcia przez telefon. - Pitulek powinien brać z ciebie przykład.
Daję głowę, że moja córka zrobi błyskotliwą karierę w korporacji.