Czego się boją współcześni ojcowie?

Pamiętasz reakcję swojego partnera, gdy okazało się, że jesteś w ciąży? Był przerażony bardziej od ciebie? Cieszył się, ale jednocześnie chciał uciec? Czego boi się w dzisiejszych czasach mężczyzna w związku z posiadaniem dziecka? Okazuje się, że wielu rzeczy.

Mężczyźni niechętnie przyznają, że ojcostwo ich przeraża. Powód? - Ojciec nieczęsto może pozwolić sobie na komunikowanie własnych lęków czy strachu. Tego rodzaju wynurzenia nie pasują przecież do jego roli w rodzinnym systemie - ojciec ma być raczej źródłem wsparcia i energii, niż kimś, w kogo trzeba się wczuć i zrozumieć nurtujące go niepokoje - wyjaśnia psycholog Ewa Ulrich. - Chłopaki nie tylko nie płaczą, chłopaki nawet nie mówią o swoich uczuciach - dodaje.

Co za tym idzie, tatusiowie mają mniejszą możliwość rozładowania negatywnych emocji. Ale one gdzieś muszą mieć swoje ujście - na przykład w anonimowym wywiadzie dla serwisu eDziecko , czy na forum.

Facet w domu jest szemrany

- Jako początkujący tata, bałem się przede wszystkim tego, że będę na straconej pozycji z porównaniu z mamą i niezależnie od tego, jak bym się nie angażował, to i tak biologia przebije wszystko - wyznaje Paweł, tata 4,5-letniego Radka, socjolog. - Potem przekonałem się, że ten lęk jest w dużej mierze nieuzasadniony, bo moja relacja z synem rozwijała się śpiewająco. Ale wtedy z kolei włączyło mi się coś przeciwnego: zostałem z Radkiem na pół roku w domu i zacząłem się bać, że już całkiem wsiąknę w rolę "tatuśka" i nic innego ze mnie nie będzie. Na dysku miałem wiecznie odkładany doktorat, a pieniędzy przynosiłem do domu tylko tyle, ile skapnęło ze stypendium i różnych fuch. Bardzo nie chciałem ulegać temu stereotypowi, że "facet w domu" jest zawsze jakoś tam szemrany, ale czasem to było silniejsze ode mnie - zwłaszcza, kiedy rozmawiałem ze znajomymi, którzy bardziej równomiernie rozkładali czas pomiędzy rodzinę i karierę - wspomina Paweł.

zobacz także: Zestaw ćwiczeń dla aktywnego taty

Okazuje się, że lęk przed "zmamieniem", to uczucie, który coraz częściej towarzyszy dzisiejszym tatusiom.

- Ojcowie obawiają się coraz większej odpowiedzialności. Kiedyś kulturowo się przyjmowało, że opieka nad dzieckiem należy wyłącznie do matki. Typowe dla tamtych czasów było, gdy ojciec mówił "tak ją/jego wychowałaś to masz". Dziś jest inaczej, mężczyźni nie mogą tego powiedzieć" - wyjaśnia filozof i etyk, Paweł Łuków. - Teraz najczęściej obydwoje partnerzy pracują i zajmują się dziećmi. Mężczyźni stają się na równi z kobietami odpowiedzialni za wychowanie potomków. W naszych czasach mamy do czynienia ze schizofreniczną sytuacją, generalnie następuje zacieranie tzw. złych i dobrych wzorców. Z jednej strony, posiadanie rodziny wyzwala w nas lęk przed odpowiedzialnością, ale z drugiej strony, uwolnienie się od więzi rodzinnych izoluje nas od ludzi. To jest fajne do pewnego momentu, potem jednak pojawia się tęsknota. Jednocześnie więc chcemy się izolować i mieć dla kogo żyć - dodaje.

Lęk przed "zmamieniem" czy jak kto woli "zbabieniem" jest w dzisiejszych mężczyznach bardzo silny. Pokazują to badania na niemieckich ojcach, którzy zostali z dziećmi w domu, bo żona lepiej zarabiała. Zapytani, o przyczyny takiej decyzji, strasznie chcieli się wykręcić od czynnika ekonomicznego, bali się też przyznać, że zostali z dzieckiem w domu, bo lubią spędzać z nim czas. W większości odpowiadali, że "tego wymagała sytuacja", inaczej nie zamieniliby się z żonami.

Dzieci niszczą seks

Na forum "etata" aż kipi od ojcowskich złości i obaw. Tutaj sfrustrowani tatusiowie mogą się bezpiecznie (nikt ich nie zdemaskuje) wyżalić. Jedną z głównych obaw tych mężczyzn jest ta, że skończy się namiętność w ich związku.

- Od kiedy w naszym związku są dzieci, seksu jest w nim jak na lekarstwo. Najpierw jedna ciąża - nie można, potem małe dziecko - problemy choroby, niewyspanie, zupełny brak ochoty u żony, potem pomimo pigułek zaraz druga ciąża, nawet jak wreszcie położy się dzieciaki i jakiś nastrój powstanie i na coś udam mi się ją namówić, to jak na złość któreś zaczyna płakać i po nastroju - żali się konrad_777. - Ostatnio na samą myśl o tym już mi opada. Mam żal, że to jedynie ja nalegam i mi na tym zależy, a ona jedynie na coś z łaski się godzi. Mam wrażenie, że gdybym nie utrzymywał domu, to posłałaby mnie w diabły - pisze.

Niestety panowie, jest się czego bać, ale tylko częściowo

- Rzeczywiście w pierwszym okresie po porodzie kobieta jest zmęczona, obolała i, co naturalne, trochę wyłączona, gdzieś ten facet odchodzi, także jeśli chodzi o łóżko. Nie jest w stanie współżyć, jest nastawiona na maleństwo i może mieć blokadę - tłumaczy psycholożka społeczna Joanna Roszak. - W takiej sytuacji tylko związki o mocnych podstawach są w stanie przetrwać. Jeśli ludzie nie są bardzo ze sobą związani, mieli problemy już przed ciążą, to ta sytuacja może je tylko pogłębić. Ważne, żeby partnerzy oboje włączyli się w tą sytuację, żeby facet od początku uczestniczył w życiu dziecka. Wtedy nie czuje się odizolowany i niepotrzebny. A właśnie największy błąd jaki robią kobiety to odsuwanie ojców od dzieci, bo one "lepiej wszystko zrobią" - twierdzi Roszak.

Włączenie taty w opiekę nad maleństwem ma więc same plusy, poza tymi oczywistymi: gdy tatuś się zmęczy, też mu przejdzie ochota na seks.

Jednak nie tylko o seks tu chodzi. Gdy pojawia się dziecko wielu mężczyzn najzwyczajniej w świecie staje się zazdrosnych o uwagę partnerki.

- Strach mężczyzn przed tym, że stracą żonę, także wiąże się z dawnym modelem rodziny, z modelem "żony-matki". Kiedyś kobieta wszystkim w rodzinie matkowała, traktowała męża jak jedno z dzieci, dlatego mu robiła kanapki do pracy, sprzątała, prała skarpetki - twierdzi Łuków. - Dla mężczyzny, który ma takie oczekiwania wobec żony, rzeczywiście pojawienie się dziecka wywołuje strach przed odtrąceniem. Jednak jeśli facet traktuje kobietę jako życiowego partnera i nie oczekuje od niej matczynej troski, nie powinien się obawiać, że dziecko mu ją zabierze. W końcu dla kobiety związek z mężem i z dzieckiem, to są zupełnie inne relacje. Nie można jednej zastąpić drugą - podkreśla etyk.

Dziecko kosztuje

Kolejny ojcowski strach wynika z kwestii finansowych.

- Dziecko kosztuje, nie spodziewali się, że aż tyle. Jedna z moich pacjentek opowiadała, że pewnego razu, gdy wybierała się na zakupy dla ich 5-letniego syna, jej mąż zapytał z wyrzutem: "dlaczego ciągle kupujesz mu nowe buty?" - opowiada psycholożka Katarzyna Korpolewska.

W dobie kryzysu ten lęk w mężczyznach narasta. Potęguje go jeszcze fakt, że teraz większość z nas kupuje na kredyt, zaczynając od "drobiazgów" do mieszkania typu pralka, lodówka, na samym mieszkaniu kończąc.

- Gdy żyjesz pod ciągłą presją, czy utrzymasz pracę, czy będziesz miał na kolejne raty, siada ci cała radość z ojcostwa i ze wszystkiego. Można zwariować - zwierza się Tomek, architekt, tata 3-letniej Amelki.

O przyszłość swojej rodziny boi się też Karol, bankowiec, tata 6-letniego Kuby i 2-letniej Majki.

- Moje obawy są tylko i wyłącznie związane z kondycją finansową mojej rodziny. Boję się, że mogę stracić pracę. Wtedy na pewno nie zapewnię mojemu dziecku opieki lekarskiej czy wykształcenia, na takim poziomie, na który stać mnie teraz. Poza tym boję się, że moje dziecko może zachorować na coś, a ja nie będę mógł mu pomóc. Te czarne myśli sprawiają, że ostatnio w ogóle nie śpię - wyznaje Karol.

Dziecko postarza

Z forum "etata" :

- hej, ciekawi mnie, czy też tak macie? Jeszcze we wrześniu ludzie mnie potrafili pytać, co studiuję, mimo że trzydziestka za mną, a teraz patrzę w lustro, patrzę na zdjęcia, i boję się, że mi niedługo będą mówić, jaką mam ładną wnuczkę - pisze matijas77

Odpowiada mu jaremax

- No wiesz, wiecznie młodo wyglądać nie będziemy, a gdy w grę wchodzą nieprzespane noce, katarki, przeziębienia u szkodnika, walka o byt i inne takie tam, to nie ma się co dziwić, że gęba czasem wygląda jak papier ścierny, a i włos na głowie też nie pierwszej jakości.

Czemu w mniemaniu ojców dziecko postarza? Znów pokutuje dawny model rodziny, czyli czasów, gdy ojciec mało przy potomku "pracował", był bardziej wypoczęty i dłużej zachowywał młodość.

- Ojciec odgrywał rolę symboliczną, inicjacyjną, kulturową, co najwyżej pomagał w wychowaniu, ale najczęściej był po prostu "piątym kołem u wozu", czyli panem, który pojawia się w domu zmęczony, zasiada przed telewizorem, domaga się piwa i obiecuje "synu, jak dorośniesz to...". Może dlatego chłopcy nigdy nie dorastali, ale też matki robiły wiele, by tak się nie stało - tłumaczy Magdalena Środa, filozofka i etyczka. - Obsługa chłopców przez ich matki jest tak wszechstronna, że często jedyną aktywnością mężczyzny jest znalezienie sobie młodszego egzemplarza matki, czyli żony, a potem młodszego egzemplarza żony, czyli drugiej żony - dodaje.

Jestem wyprany z pomysłów

Z forum "etata" :

- Czy są wśród was ojcowie, którzy mają pracę wymagającą kreatywności? Mam dwójkę synów, pracuję w reklamie i fotografii i grunt usuwa się mi spod nóg. Od czasu, kiedy w urodził się nam syn, a potem drugi, angażuję się w dom i dzieci - jestem całkowicie wyprany z pomysłów. Czuje się osaczony. Po mojej pracowni nie ma śladu, starszy - od kiedy się porusza - wszystko niszczy. Życie domowe i siedzenie z dziećmi mnie kompletnie wewnętrznie wyjaławia - zdradza konrad_777. - Obowiązki, pieluchy, ciągłe płacze i marudzenie dzieci, żale żony, że się nie angażuję jak ona, wszystko to obciążenie i grób dla kreatywności. Nasze życie też stało się ponure, krąży wokół dzieci ich chorób i niekończących się kłopotów z bałaganem i własnym kątem, w którym ciągle ciasno. Po dawnym ciekawym życiu we dwoje nie ma śladu. Trzy razy udało mi się wyrwać daleko samotnie z domu na tydzień, dwa, (czego żona do dziś nie może mi wybaczyć) i złapać oddech, odżyć i złapać jakieś nowe pomysły. Ale tylko na chwilę. Zawodowo staję się powoli kiepskim chałturnikiem, mam coraz mniej ciekawych propozycji. Im dłużej to trwa, tym bardziej czuję, że jedno z drugim jest nie do pogodzenia - pisze rozżalony.

- Też tych ograniczeń doświadczyłem. Twórczość wymaga niezależności, oderwania od schematów, spontaniczności i lekkości, nieskrępowania umysłu - odpowiada mu wysoki.brunet - bycie dobrym, zaangażowanym ojcem to poważne podejście do zobowiązań wobec własnych dzieci, przyjęcie ograniczeń i systematyczność. Czyli wymaga dokładnie odwrotnych cech. Nie można być jednocześnie wołem pociągowym i koniem wyścigowym. Musisz jako mężczyzna zaakceptować i przyjąć na siebie konsekwencje swoich wyborów i wyboru życiowej drogi.

Czemu wraz z pojawieniem się dziecka mężczyznom siada kreatywność?

- Dla niektórych mężczyzn posiadanie dziecka oznacza koniec wolności, mniej czasu dla siebie. Dziecko jest dla nich takim małym, nieprzewidalnym ludkiem, z którym nie wiadomo co robić. Wielu mężczyzn ma problem z nawiązaniem relacji z dzieckiem - wyjaśnia Katarzyna Korpolewska, psycholożka. - Jedna z moich pacjentek opowiadała mi, że jej mąż zapytany o to, jak się ma ich 4-letni synek, odpowiedział: "Skąd mam wiedzieć on jeszcze nie mówi". Mężczyznom nawiązanie kontaktu z dzieckiem przychodzi trudniej niż matce, która niejako obcuje z maleństwem od samego początku. Ojciec musi się tego uczyć. A to bywa trudne, raz: trudno się dogadać z dzieckiem, dwa: trudno jest robić to kosztem swoich dawnych zajęć np. zawodowych - twierdzi Korpolewska.

Wezmę Ci dziecko na spacer

Mimo że powoli przełamujemy stereotyp nieodpowiedzialnego, kanapowego ojca, dalej jest dużo do zrobienia.

- "Partnerstwo" w wielu nowoczesnych domach polega przede wszystkim na stworzeniu relacji pomocy jednostronnej. Nowoczesny mąż mówi "zabiorę cię dziś na kolację", "wyrzucę ci dziś śmieci", "zreperuję ci dziś kran", "wezmę (ci) dziecko na spacer". Tymczasem nie chodzi o pomoc, tylko o odpowiedzialność, o pełne zaangażowanie - wyjaśnia Magdalena Środa. - Nie ma to nic wspólnego z czasem, który poświęca się dziecku, a z właściwym nastawieniem. Ojciec musi się czuć równie odpowiedzialny i równie konieczny w wychowaniu. Wiele kobiet się tego boi ("bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja", "on nie da sobie rady" etc.) i bardzo wielu mężczyzn się z tym godzi. A to trzeba przełamać. Jest taki moment, kiedy kobieta musi sobie odpuścić i zdać się na ojca dziecka. On też umie, też sobie poradzi, tylko nie zawsze ma szansę się o tym przekonać. Z ojcostwem jest jak z gotowaniem, nie trzeba o nim opowiadać tylko je robić. Trzeba przełamać pewien stereotyp nieodpowiedzialnego ojca i wszechwiedzącej troskliwej matki - zauważa Środa.

Pomagają w tym urlopy rodzicielskie. W Szwecji pierwsze dwa tygodnie po narodzinach dziecka, rodzice oboje biorą taki urlop. Potem rodzice dzielą się nim po połowie. Korzyści są ogromne.

- Daje to wolność kobiecie i wiele korzyści dla dziecka. Zresztą, znam to z własnego doświadczenia - wyznaje Środa. - Relacja ojca z dzieckiem, oparta na odpowiedzialnym zaangażowanym ojcostwie jest fantastyczna i owocuje w przyszłości. Z pożytkiem dla dziecka, które ma rzeczywiste wsparcie w dwóch osobach i dla ojca, który z czasem znajduje w dziecku przyjaciela - dodaje.

Być tatą jest fajnie

Na szczęście jest coraz lepiej. Tatusiowie pewniej czują się w swojej roli i zauważają jasne strony aktywniejszego ojcostwa.

- Dawny model rodziny powoli odchodzi do lamusa - zauważa Korpolewska. - Mężczyźni dostają wreszcie szansę by być ojcami z prawdziwego zdarzenia. Mogą wreszcie pozwolić sobie na to, żeby powygłupiać się ze swoim dzieckiem na placu zabaw, odkryć w sobie dzieciaka. Wielu ojców ma z tego ogromną radochę. Sama widziałam, i to na wsi, wzruszający obrazek - jak tatuś bawił się z córką lalkami - wspomina psycholożka.

Aktywny tata czyli kto?

Więcej o:
Copyright © Agora SA