Mój przyjaciel pracujący w wielkiej korporacji co i rusz odkrywa przede mną przerażające sekrety pracy w molochu. Ot choćby takie negocjacje biznesowe. Potrafią się toczyć całymi tygodniami i miesiącami, a ja za nic nie mogę pojąć zasady nimi kierującej. W końcu wydawałoby się, że jak chcę coś kupić, a ktoś inny chce coś sprzedać, to można dogadać się w pięć minut.
Oczywiście rodzicowi pojąć te negocjacje jest o wiele prościej.
Weźmy takiego Pitu i Kudłatą. Popołudnie. Kudłata przylatuje do mnie ze złą miną i informuje:
- A Pitu zabrał mi mojego pieska. Powiedz żeby mi oddał.
Wstaję z fotela i ruszam znaleźć swojego syna. Odkrywam go w szafie. Pytam:
- Dlaczego zabrałeś pieska?
- Bo to mój piesek - mówi Pitu.
Rzeczywiście, wydaje mi się, że piesek należy do Pitu.
- Ale Pitu mi go dał - płacze Kudłata.
- Wcale nie dałem, tylko pożyczyłem - uściśla Pitu.
- Ale na długo pożyczyłeś - ryczy Kudłata.
- Na krótko - teraz Pitu zaczyna płakać.
Nadchodzi Monika i tu zaczynają się negocjacje.
- A może Kudłata zatrzyma jeszcze pieska na jeden dzień, a za to coś tobie pożyczy? - proponuje Monika.
- Mogę pożyczyć kotka, ale chcę pieska na dwa dni - krzyczy Kudłata.
- O nie, nigdy w życiu - zarzeka się Pitu. - Możesz wziąć pieska na jeden dzień, ale chcę kotka na dwa dni i jeszcze wagoniki do kolejki na trzy dni.
- Nigdy ci nie dam wagonika - wścieka się Kudłata. - On jest mój.
- No dobra, to ja ci nie dam torów, bo są moje - wali pięścią w stół Pitu.
- Tata, powiedz, żeby mi dał tory i pieska - tupie Kudłata.
- Tata, powiedz jej, żeby mi dała wagoniki - krzyczy Pitu. - Obiecała, że mi da wczoraj na dwa dni.
- A ty mi obiecałeś, że dasz mi tory i pieska, i jeszcze Monopol.
- Nie obiecałem, że ci dam, ale pożyczę na dwie godziny i one już minęły.
- Powiedz tata, że nie minęły - zalewa się łzami Kudłata.
W powietrzu zaczynają latać różne rzeczy, bo wściekły Pitu rzuca butem i trafia Kudłatą, a Kudłata gryzie go w nogę.
- Uderzył mnie - ryczy Kudłata.
- Ugryzła mnie - płacze Pitu.
- Cisza, cisza - wkraczam do gry, chcąc się wykazać. Całkiem niedawno spotkałem się z niewidzianą dawno znajomą, która pokręciła głową i powiedziała, że moje dzieci są niemożliwe.
- Mam nadzieję, że to wszystko, co opisujesz, to nieprawda - powiedziała z sarkazmem. - Jesteś niewydolny wychowawczo. U mnie to nie do pomyślenia.
Chciałem być złośliwy i przypomnieć jej, że widzi swoje wychowywane przez babcię i opiekunki dzieci pół godziny dziennie, a ja swoje, niestety, cały dzień - ale ugryzłem się w język.
- Powiedz, że ja mam rację - wrzasnął Pitu.
- Nie, powiedz, że ja - ryknęła Kudłata.
- Może Kudłata zostawi sobie na jeden dzień pieska, i pożyczy wagoniki? - zaproponowałem.
- Nie, tylko nie to - krzyknęły jednocześnie.
Postanowiłem się jednak nie wykazywać i na paluszkach się wycofałem. Wróciłem po dziesięciu minutach. Dzieci bawiły się w pokoju.
- Wiesz, tato, umówiliśmy się, że ja zostawię pieska na dzień i trzy minuty, a pożyczę mu wagoniki na pięć godzin.
- A ja jej pożyczę tory na dwa tygodnie i Monopol na pół dnia, ale ona za to pożyczy mi swoje pisaki na pięć miesięcy - dodał Pitu. - A jak odda Monopol, to ja jej dam kredki, ale ona da mi swój jeżdżący fotel na dzień, a ja jej batonika.
- Mhm - pokiwałem głową.
Trochę już rozumiem negocjacje biznesowe.