Wyciszenie

Ja się boję tam wejść - powiedziałem Monice. - Ty idź. Wiadomo, co matka, to matka.

Jestem rodzicem praktykiem i rodzicem teoretykiem. Z teorii wiem, że dzieci należy przed snem wyciszyć bajką. Wyciszone dziecko szybko pójdzie spać. Z praktyki wiem, że się nie da.

Poniedziałek

- Już 21, a one szaleją - zakomunikowała żona. - Może spróbujesz coś z nimi zrobić?

- Jasne - wyprężyłem pierś. - Kwadrans bajeczek i będzie po sprawie.

Pokój dzieci przypominał coś w rodzaju wielkiego wysypiska, ale nie przejąłem się tym.

- Chcemy bajeczkę - wrzasnął Pitu. - Tę o piesku.

- Nie o piesku, chcemy o halikopterze - ryknęła Kudłata, która uznała, że Harry Potter latający na miotle jest po prostu Hali Kopterem.

- O piesku, ty głupia - wrzasnął Pitu i przyłożył jej z główki.

Reszta wyciszania przeszła nam na opatrywaniu ran.

Wtorek

Rodzice uczą się na błędach. Następnego dnia nie dałem wyboru.

- Będziemy czytać wierszyki - obwieściłem.

- Ale o Hali Kopterze i wilkołaku? - zapytała przytomnie Kudłata.

- Nie, o Kaczce Dziwaczce - odparłem.

- A będzie tam wilkołak? - dopytywała Kudłata.

- Nie, ale za to będzie kaczka - westchnąłem.

- Nie chcę wilkołaka - ryknął Pitu.

Kudłata zlazła z łóżeczka i kopnęła Pitu w kostkę.

Reszta wyciszania upłynęła na opatrywaniu ran.

Środa

Rodzice uczą się na błędach. Następnego dnia wkroczyłem do pokoju dzieci z książką i sznureczkiem. Sznureczek rozłożyłem na środku.

- Od tej pory w czasie czytania żadne z was nie może przekroczyć sznurka - obwieściłem. - A czytać będziemy o krasnoludkach.

- A Kudłata nie wie, co to są krasnoludki, bo jest mała - poinformował mnie Pitu.

- Nie jestem mała, ty jesteś mały - wrzasnęła Kudłata. Stanęła przed sznureczkiem, rozejrzała się dookoła, wybrała duży klocek i trafiła Pitu w nos.

Reszta wieczoru upłynęła na opatrywaniu ran.

Czwartek

- Już 22, a one nie śpią - westchnąłem. - Ale jak pójdę je wyciszyć, to będzie jeszcze gorzej.

- A myślisz, że dzieci w ogóle da się wyciszyć? - zainteresowała się Monika.

- Kiedyś na filmie widziałem - zamyśliłem się.

- Spróbuj, jak na filmie - poradziła Monika.

Rodzice uczą się na błędach, więc wkroczyłem do pokoju dzieci bez książki i usunąłem Kudłatej spod ręki wszystkie klocki.

- Dzisiaj opowiem wam bajkę - obwieściłem.

- Hurra - wrzasnęli oboje.

- O wilkołaku - zawołała Kudłata.

- I o Królewnie - domagał się Pitu.

- Dawno, dawno temu żyła sobie pewna piękna Królewna - zacząłem.

- I była brzydka - syknęła Kudłata spod kołdry.

- Wcale nie, była ładna, prawda, tato - Pitu

wychylił się z łóżka.

- Jasne, że była śliczna - przytaknąłem.

- Głupia - wrzasnął Pitu. - Królewny są ładne.

- I wilkołak ją zje - mruknęła Kudłata.

Zanim zdążyłem zainterweniować, Pitu wylał swoją wodę z kubeczka Kudłatej na głowę.

Reszta wieczoru upłynęła na suszeniu Kudłatej.

Piątek

- Ja się boję tam wejść - powiedziałem Monice. - Ty idź. Wiadomo, co matka, to matka.

Usiadłem za komputerem, starając się nie zwracać uwagi na łoskoty dobiegające z pokoju dzieci. Monika wróciła po kwadransie, trzymając się za palec, na który wskoczyła Kudłata, goniąc Pitu.

Reszta wieczoru upłynęła na reanimowaniu żony.

Pomysły na wychowywanie dzieci są fantastyczne. Jutro też coś wymyślę.

Copyright © Agora SA