Rafał Królikowski o swoim byciu tatą

O swoim doświadczeniu bycia ojcem opowiada Rafał Królikowski - aktor, tata sześcioletniego Piotra i dwuletniego Michała

Kiedy żona była w ciąży z pierwszym synem, pytałem kolegów, jak to jest, gdy pojawia się dziecko. Jeden z nich, który miał już troje, powiedział: "Stary, to otwiera się kosmos!". I coś w tym jest. Może nie od razu, ale z biegiem miesięcy i lat otwiera się jakiś kosmos.

Myślę, że dzięki synom stałem się bardziej otwarty. Dawniej zasklepiałem się w schematach - co wypada robić, a czego nie wypada. Dziecko pozwoliło mi się wyzwolić z tych stereotypów, reagować spontaniczniej - czasem się powygłupiać, czasem wzruszyć. Otworzyło to, co wcześniej było zamknięte, i bardziej uwolniło we mnie człowieka. Dzieci na pewno zmieniają moje wyobrażenia na temat tego, jaki powinien być facet. Podobno mężczyźni niechętnie sięgają po poradniki, ale ja to robię - zwykle inspiruje mnie żona. Rozmawiamy o sytuacjach, które zdarzają się w domu. Myślę, że musimy tworzyć nowy model wychowania - pokolenie naszych rodziców nie okazywało uczuć. Teraz wiemy, że w pierwszych latach życia to bardzo ważne.

Bardzo czekałem na moment, gdy syn urośnie, zacznie mówić i zadawać pytania. Czułem frajdę, choć może to był rodzaj megalomanii, że będę mógł mu pokazać, co jest czarne, a co białe. A teraz te pytania często mnie wkurzają - ciąg "dlaczego?" może trwać w nieskończoność, a dzieci domagają się prostych odpowiedzi.

Moja żona mówi, że w naszym związku to ja na więcej dzieciom pozwalam. Czasem mam poczucie, że może powinienem zainterweniować, czegoś zakazać, ale gryzę się w język, bo nie chciałbym tłamsić ich osobowości. Trudno mi dokładnie określić, kiedy dać im wolną rękę w badaniu czegoś, a kiedy wkraczać. Czasami oczywiście i tak muszę - gdy zaczyna się kocioł i wszyscy wchodzą sobie na głowę...

Lubię jeździć z Piotrkiem, moim starszym synem, na rowerze. W sierpniu odkręciliśmy już dwa dodatkowe kółka. Mamy blisko las, zabieram małe sąsiadki i jedziemy. Młodszy syn też jest zachwycony. Pokazuję im przyrodę, uczę rozróżniać drzewa. To mam po mamie, która była biologiem i uczyła nas tego przy każdej okazji. Chcę, żeby mieli świadomość, że świat jest różnorodny, barwny i ciekawy, że to nie jakaś jednolita magma.

A młodszy Michał? Fantastycznie jest, kiedy śpi. Ale i te sytuacje o szóstej nad ranem są niezłe. Otwieramy oczy, a tu nad nami w łóżeczku stoi mały. Jesteśmy wściekli, że nas o tej porze budzi, ale szczęście malujące się na jego twarzy na nasz widok kompletnie rozbraja. Potrafi nas zarazić tą niewymuszoną radością.

A tak w ogóle myślę, że nie chodzi o to, żeby wszystko to analizować, tylko po prostu - przeżywać. To jest właśnie ten kosmos, o którym parę lat temu próbował powiedzieć mi mój kolega.

Copyright © Agora SA