"Warto zaufać mężczyźnie" - mówi Tomasz Bułhak autor bloga oraz książki "Tata w budowie"

Kiedyś pracował w korporacji. Dziś współprowadzi warszawską restaurację Makroklimat Bistro & Cafe i bardzo dużo czasu poświęca dzieciom. Ma dwie córki: niespełna trzyletnią Zu, która jest główną bohaterką jego bloga "Tata w budowie ", i kilkumiesięczną Basię.

Bloga prowadzę prawie od dwóch lat. Największy odzew jest, kiedy poruszam tematy, które dotyczą wszystkich, np. szczepienia. Największe dyskusje wywiązują się natomiast, kiedy piszę o zmianie modelu rodzicielstwa w odniesieniu do mężczyzn.

Model rodzicielstwa faktycznie się zmienia. Widzę to, czytając komentarze do moich wpisów na blogu, dyskutując ze znajomymi. To naturalna konsekwencja zmiany w relacji w parze. Skoro umawiamy się, że jesteśmy partnerami, to model ojcostwa musi się zmienić. O wiele większe jest uczestnictwo mężczyzn w wychowywaniu dziecka od pierwszych dni jego życia. Więź między ojcem a dzieckiem budowana jest już od chwili narodzin. Dla mężczyzn bywa to trudne. Ale i kobietom wcale nie tak łatwo im na to pozwolić. Bo matka wszystko zrobi lepiej, bo jest w większej bliskości z dzieckiem. Ale warto zaufać mężczyźnie.

Nie wiem, kim jest "nowy" ojciec

Stereotyp twardego, chłodnego i zdystansowanego ojca, odchodzi w przeszłość. To dobrze, zwłaszcza dla dzieci. Jestem jednak daleki od ślepej krytyki tego modelu. Nasi ojcowie, a zwłaszcza dziadkowie żyli w stałej niepewności, dla nich priorytetem było przetrwanie fizyczne, a taka perspektywa nieco inaczej układa relacje. Gdy słucham wojennych wspomnień mojej Cioci S., nie mogę uwierzyć, że ludzie byli w stanie pewne sytuacje przetrwać. Co dopiero mówić o właściwym ustawianiu relacji rodzic - dziecko. Taka była historia, takie były czasy. My szczęśliwie możemy wybierać. Skoro tak, wybieram kontakt, wspólny czas, relację tak bliską, jak się da. Kieruje mną intuicja. Ale także chęć uniknięcia strachu. Niektórzy z zasady nie chcą przewijać, kąpać, zostawać sam na sam z dzieckiem. W moim odczuciu to niepotrzebne samoograniczanie się, wyznaczanie sobie zbędnych granic, skazywanie się na nieustanną obawę typu "co zrobię, jak nie wróci na czas?". Nie chcę takich postaw oceniać, nie znam szczegółowych motywacji. Czuję jednak, że te dziesiątki prozaicznych czynności wykonywanych przy dziecku budują relację i zaufanie, sprawiają, że przebywanie razem staje się w pełni naturalne, swobodne, pozbawione napięcia.

Nie jestem superrodzicem

Popełniam masę błędów, widzę je, czasem reaguję bezradnością, czasem wściekłością, często żałuję swoich czynów i decyzji. Mam jednak pewność, że budowanie bliskości działa jak bezpiecznik. Gdy będę z Zu wystarczająco blisko, gdy będzie mi ufała, wszystko da się naprawić, nawet gdy zrobię coś głupiego, niepotrzebnego, szkodliwego. Wierzę, że ten kontakt będzie działał też w drugą stronę - przyjdzie czas, gdy Zu będzie robić głupie i niebezpieczne rzeczy, nie łudzę się, że będzie inaczej. Może wtedy szybciej zauważę, może szybciej zareaguję. Może mi zaufa i sama powie. Nie wiem. Może.

Unikam schematów

Dyskusja o ojcostwie czasem idzie w kierunku lansowania jedynie słusznego modelu ojca czułego, delikatnego, ciepłego, wspierającego, kontrującego schematy z dawnych lat. To wszystko ma sens, bez wątpienia. Jednak im bardziej sprawa nabiera wymiaru ideologicznego (czyli chwalmy "nowego" ojca, niszczmy "starego"), tym dalej się od niej trzymam. Wydaje mi się, że absolutnie kluczową sprawą jest budowanie takiego modelu własnego ojcostwa, które jest zgodne z naszą naturą i wartościami, idzie z prądem naszej osobowości, jest prawdziwe, a nie wykute na pamięć. Chodzi o wiarygodność. Zresztą dzieci doskonale wyczują i wypunktują każdy fałsz. Jeżeli ktoś ma ogromny problem z przewijaniem i jest w stanie, na partnerskich zasadach, dogadać się z mamą swojego dziecka, że nie będzie tego robił - czemu nie. Może dzięki temu wykaże się na innej płaszczyźnie, gdzie da z siebie wszystko.

NIEDAWNO UKAZAŁA SIĘ KSIĄŻKA TOMASZA BUŁHAKA - "TATA W BUDOWIE" (WYD. ALBATROS ANDRZEJ KURYŁOWICZ), zapis doświadczeń ojca bardzo zaangażowanego w wychowanie i opiekę nad małym dzieckiem. Felietony zilustrowała Maria Apoleika, autorka internetowych komiksów Psie Sucharki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.