Po co ich ze sobą targacie

Pewnie, korzystajcie póki możecie! Pojawią się dzieci, skończy się podróżowanie - usłyszeliśmy kiedyś z żoną po powrocie z kolejnej wyprawy na kraniec świata.

Minęło parę lat. Przepowiednia znajomych spełniła się. Ale tylko w połowie. Rzeczywiście pojawiły się dzieci, konkretnie dwóch chłopców. Jo cztery lata temu, Je przed niespełna dwu laty. A co z podróżowaniem? Trwa w najlepsze. Po prostu podróżujemy razem. Jo miał siedem miesięcy, gdy zabraliśmy go do Namibii. Je poleciał z nami do Afryki, gdy miał raptem pięć. Teraz, gdy wracamy z naszych wypraw, słyszę: "A po co ich ze sobą targacie, przecież i tak nie będą tego pamiętać".

Prawda. Miałem trzy latka, gdy rodzice zabrali mnie do Krynicy Morskiej. Czy pamiętam coś z tamtych wakacji? Prawie nic. Ale. jeśli miałbym uczciwie powiedzieć, co pamiętam na przykład ze swojej studniówki, okazałoby się, że niewiele więcej niż z Krynicy Morskiej. Wiem (ze zdjęć), że miałem czarny golf i zieloną marynarkę. A co jadłem, piłem, z kim i o czym rozmawiałem? Nie mam pojęcia. Jaki w takim razie sens organizować studniówki? "I tak nie będą tego pamiętać", prawda?

Od studniówki trochę czasu minęło, zgoda, ale czasem mam problem, by przypomnieć sobie film, na którym byłem w kinie przed rokiem. Gorzej! Bywa, że nie pamiętam, co jadłem na kolację dwa tygodnie temu! Czy to powód, by nie chadzać do kina i nie jadać kolacji? Nie, bo robimy to, co robimy nie tylko dla wspomnień.

Tiziano Terzani powiedział pięknie: "Nie jesteśmy jedynie tym, co zjemy, i powietrzem, które wdychamy. Jesteśmy bajkami usłyszanymi w dzieciństwie i emocjami, których dostarczyły nam obrazy".

Gdy lecieliśmy z siedmiomiesięcznym Jo samolotem namibijskich linii lotniczych, pochyliła się nad nami czarnoskóra stewardesa rozczulona widokiem uroczego blondynka. Jo nigdy wcześniej nie widział czarnej twarzy. Co tu dużo mówić, rozryczał się na jej widok wniebogłosy.

Zrobiło się nam głupio. Pani stewardesie chyba też. Gdy mijała nas po raz drugi, Jo zrobił podkówkę, ale się nie rozpłakał. Przy trzecim i czwartym spotkaniu przyglądał się już nie ze strachem, lecz z zaciekawieniem. Czy będzie kiedyś pamiętał czarnoskórą stewardesę? Oczywiście nie. Ale nauczył się wtedy właśnie, w samolocie gdzieś nad Afryką, że ludzie mogą się różnić, choćby kolorem skóry.

Dzień za dniem robimy wspólnie z dziećmi mnóstwo rzeczy, których kiedyś nie będą pamiętać. Wędrujemy, kopiemy piłkę, budujemy zamki z piasku, jemy lody waniliowe z malinami, czytamy książki przed zaśnięciem, przytulamy się. No i czasami "targamy" je gdzieś w świat. Po co? Dla doświadczeń i dobrych emocji, które sprawiają, że jesteśmy jacy jesteśmy. O nie chodzi. I o to, by przeżywać je razem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.