Mama na wagarach

Wychowywanie dziecka to wspaniałe uczucie. Wiele młodych mam marzy jednak o wyrwaniu się z domu choćby na chwilę. Jeśli nie mogą poprosić o pomoc babci, pozostaje im znalezienie opiekunki na godziny. Ale to wcale nie jest takie proste!

- Moja żona siedzi w domu z dzieckiem - takie zdanie może paść tylko z ust mężczyzny, który swoją pociechę widuje tylko rano i wieczorem po powrocie z pracy. - To jest ciężka praca. Na pewno nie żadne siedzenie w domu - protestują kobiety. I mają rację.

Poczuć się jak kobieta

- Gdy mój Maciek skończył trzy miesiące pomyślałam, że fajnie byłoby od czasu do czasu wyskoczyć z koleżankami na kawę. Ale szukanie opiekunki "na chwilę" okazało się koszmarem - opowiada Ewa z Warszawy. Szukanie przez agencję kosztuje około 1 tys. - 1,5 tys. złotych. Za dużo, jeśli opiekunka ma przyjść np. dwa razy w tygodniu na 3-4 godziny. - A panie polecane przez znajome nie były zainteresowane taką pracą - mówi. W Warszawie opiekunki chcą zarabiać co najmniej 1,5 tys. złotych (bardzo rzadko), ale najczęściej mówią o kwocie 2 tys. do nawet 2,5 tys. złotych za całodzienną opiekę. - Nie opłaca im się pracować krócej za mniej pieniędzy, chcą zarobić - mówi Ewa. Pozostaje poszukiwanie przez internet. - Ale testowanie opiekunek zajęło mi dwa miesiące. Przyznaję się: po prostu bałam się zostawić małego w domu. Ale w końcu się udało - opowiada.

Te kilka godzin dwa razy w tygodniu to dla kobiety prawdziwe wytchnienie od rutyny "karmienie, przewijanie, gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie". - Kiedy znalazłam opiekunkę poszłam do kina z koleżanką na jakiegoś wyjątkowego gniota. Nie karmiłam piersią więc kupiłam sobie wielką torbę popcornu, czekoladek oraz największą colę, choć nigdy nie przepadałam za jedzeniem w kinie. To było cudowne uczucie. Poczułam się jak dorosła kobieta, a nie tylko mama swojego dziecka - śmieje się Paulina z Poznania.

W mniejszych miejscowościach łatwiej znaleźć panią do pomocy w opiece nad dzieckiem. Stawki zaczynają się od mniej więcej pięciu złotych za godzinę, ale w dużych miastach trudno znaleźć chętną za mniej niż 10 złotych.

Wykorzystać koleżankę i męża

Jeśli kobieta ma dobrą przyjaciółkę z dzieckiem, to dobrym pomysłem może być "podrzucanie" sobie nawzajem dzieci raz w tygodniu. - Trzeba się dograć, bo każda mama ma swoje metody - mówi Ania, mama 7-miesięcznej Andżeliki. Jej się udało. Raz w tygodniu zawozi swoją córkę koleżance na dwie-trzy godziny. Ma wtedy czas na zakupy, wizytę u fryzjera, spacer, czy spotkanie ze znajomymi. - Bo w domu najbardziej brakuje rozmowy z innymi dorosłymi - tłumaczy Ania. W zamian jedne dzień w tygodniu ona opiekuje się dzieckiem przyjaciółki. Ponieważ mieszkają niedaleko od siebie starają się umawiać też na wspólne spacery.

Niektóre mamy oddają dziecko na kilka godzin do żłobka. W małych prywatnych placówkach opieka nad dzieckiem przez 3 do 5 godzin kosztuje od ok. 300 do nawet 800 złotych. - Ja mam 6-miesięczną córkę. Zdecydowałam się na żłobek, ale te kilka godzin bez dziecka to za mało żeby wrócić do pracy. Zapisałam się jednak na kurs angielskiego. No i wieczorem, gdy mąż wraca z pracy nie marzę tylko o śnie, więc mamy czas dla siebie - opowiada Kasia z Krakowa.

Czasami jednak malutkie dzieci nie cierpią żłobka. Poza tym jeśli nie stać na prywatną placówkę, to znalezienie miejsca w publicznym żłobku w wielu miastach graniczy z cudem. - Dowiedziałam się, że mogę zapisać córkę na przyszły wrzesień. A ja w tym roku chcę wrócić do pracy. Na opiekunkę nas nie stać, a babcie są daleko. Mam problem - narzeka Magda z Poznania, mama 2-miesięcznej Hani.

Całe szczęście jej mąż bierze czasami wolne i opiekuje się córką. Ona ma wtedy chwilę dla siebie. Taki aktywny tata jest tańszy od opiekunki. To też niezłe może być niezłe rozwiązanie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.