Jak radzić sobie z poczuciem winy

Daj sobie przyzwolenie na podejmowanie wyborów, które chociaż w teorii nie są idealne, to jednak w twoim przypadku mogą okazać się najlepszymi z możliwych. I pamiętaj, że inne mamy też mają prawo do tego samego.

- Wiele młodych matek skarży się na "terror laktacyjny". Narzekają, że są wciąż egzaminowane z tego czy karmią piersią i krytykowane jeśli tego nie robią. Muszą się tłumaczyć? Nie mają prawa zdecydować same?

- Mają prawo. Osobiście jestem za akcją edukacyjną na rzecz karmienia piersią, ale przeciwko atakom na matki karmiące mieszanką. Kim my bowiem jesteśmy, żeby je osądzać? Nie mamy zwykle pojęcia dlaczego podjęły taką decyzję ani nawet pewności, że w ogóle był to ich wybór, a nie na przykład wynik poważnych problemów zdrowotnych. Ci, którzy ferują wyroki, powinni najpierw zapytać siebie co zrobili, by tej swojej znajomej czy krewnej pomóc. Wiele młodych mam zrezygnowało z naturalnego karmienia właśnie dlatego, że nie dostały odpowiedniego wsparcia.

- Co pani dokładnie ma na myśli?

- Przykładów jest mnóstwo. Jedne mają kilkoro dzieci i nikogo, kto by je odciążył. Nie mogą więc pozwolić sobie na to, by tak często i tak długo jak maluch tego chce, karmić go piersią. Muszą jeszcze zająć się pozostałymi dziećmi. Inne cierpią z powodu poranionych i obolałych brodawek a otoczenie daje im do zrozumienia, że coś z nimi jest nie tak, bo przecież karmienie jest proste i przyjemne. A przecież w rzeczywistości - przynajmniej w pierwszych tygodniach po urodzeniu dziecka - bardzo rzadko takie jest. Zdarza się więc, że te umęczone kobiety w końcu dochodzą do wniosku, że widocznie nie nadają się do karmienia piersią.

- Młodym matkom często sugeruje się, że sobie nie radzą.

- To prawda. Spotkałam kiedyś panią neonatolog, która każdą matkę traktowała tak, jakby ta stanowiła największe zagrożenie dla swojego noworodka. Wciąż krzyczała na pacjentki "Co pani robi?!" i krytykowała każdy ich ruch. Na szczęście poznałam ją po urodzeniu trzeciego, a nie pierwszego dziecka, więc nie pozwoliłam sobie wmówić, że nie nadaję się na matkę. Często nie zdajemy sobie sprawy jak groźne są takie uwagi. Zwłaszcza jeśli ktoś kieruje je pod adresem kobiety, która właśnie urodziła swoje pierwsze dziecko, więc i tak ma w sobie mnóstwo niepewności i lęku. Jeśli zaczniemy te uczucia w niej podsycać, to będzie czuła się coraz bardziej niekompetentna, co w rezultacie może utrudnić jej relację z dzieckiem.

- Często kobiecie karmiącej butelką, przykleja się etykietkę "wyrodnej matki". A przecież podanie dziecku mieszanki nie jest zbrodnią przeciw ludzkości.

- Dla niektórych jest.

- Idąc tym tropem, można odsądzać od czci i wiary matki, które karmią swoje dzieci żywnością z supermarketów a nie ze sklepów ekologicznych...

-... i kupują produkty przetworzone zamiast przygotowywać wszystko od podstaw, spacerują po zanieczyszczonych ulicach a nie po parku... Tak - karmienie dziecka mieszanką, to nie jedyna sytuacja, w której matka wybiera dla swojego dziecka coś, co jest mniej zdrowe. Czasami robi to już będąc w ciąży. Na przykład decyduje się na znieczulenie zewnątrzoponowe, które może zahamować skurcze. Jednak jej decyzja, choć może wydawać się kontrowersyjna, często jest najlepszą z możliwych do podjęcia w tej, konkretnej sytuacji. Znałam kobietę, która miała wczesne traumatyczne doświadczenia seksualne i nie była w stanie zdobyć się na karmienie piersią, które w jakiś sposób kojarzyło jej się z trudną przeszłością. Ktoś powie: "jak się chce to można". Ale czy ten ktoś ma pewność, że gdyby ta kobieta zdecydowała się karmić, to koszty jakie poniosłaby ona i jej dziecko nie byłyby większe niż korzyści?

- Jak więc reagować na krytykę związaną z karmieniem czy porodem?

- Krytykę radziłabym ucinać lub ignorować. Nie musimy się tłumaczyć, ani przekonywać nikogo do swoich racji. Podobnie rzecz ma się z pytaniami, które według nas są przekroczeniem granic np. są zbyt intymne, albo zadaje je ktoś, kogo prawie nie znamy. Udzielmy zdawkowej odpowiedzi i zmieńmy temat. Nie ma sensu podkreślać, że to nasza prywatna sprawa czy mówić, że nie podoba nam się takie wścibstwo. Zwłaszcza, że pytania o karmienie i poród są przeważnie traktowane jak coś naturalnego w naszej kulturze, więc wciąż musiałybyśmy udzielać komuś reprymendy.

- Dlaczego tak wiele osób je zadaje?

- Niektórzy chcą być uprzejmi i okazać w ten sposób swoje zainteresowanie. Czasem kobiety, które rodziły dzieci w czasach kultu mieszanki są ciekawe tych, które karmią piersią. Jedni chcą się poczuć ekspertami. Inni, wiedząc jak może być ciężko, próbują dodać otuchy. Wiele młodych mam chce się porównać albo pocieszyć w duchu: "nie tylko ja nie karmiłam piersią". Są też niestety takie, które chcą dołożyć innej mamie, skrytykować ją, by też poczuła się tak źle albo gorzej niż one. Motywacje są więc różne, ale wbrew pozorom, chęć krytykowania wcale nie przeważa. Namawiałabym więc, by słysząc pytanie "czy karmisz piersią?" nie zakładać, że wynika ono ze złych intencji. Czasem zdarza się tak, że jeśli mama ma poczucie winy z powodu swojego wyboru, to rozmawiając na jego temat z innymi ludźmi, może traktować ich neutralne wypowiedzi jako krytykę.

- To jak mają sobie radzić mamy, które mają poczucie winy, bo bardzo chciały karmić piersią ale po wielu dniach męki w końcu się poddały?

- Przede wszystkim nie roztrząsać tego w nieskończoność tylko cieszyć się kontaktem z maluchem. Dobrze też by było, gdyby udało im się przeformułować myśli z "czuję się winna bo nie karmiłam piersią" na "żałuję, że nie karmiłam piersią". Wtedy będą mniej destrukcyjne. Warto też dać sobie prawo do tego, że coś może nam się nie udać. A nawet więcej - prawo do podejmowania decyzji, w których bierzemy pod uwagę nie tylko dobro dziecka, ale też swoje, partnera czy całej rodziny. Zaakceptować fakt, że nie zawsze można dać maluchowi wszystko, co najlepsze. Zgodzić się na własną matczyną niedoskonałość, bo dziecku nie jest potrzebna "idealna" ale "wystarczająco dobra" i szczęśliwa matka.

- W praktyce bardzo trudno dać sobie do tego wszystkiego prawo.

- To prawda. Dlatego tak ważne jest to wsparcie najbliższych. Możliwość wypłakania się i zwierzenia przyjaciółce, czy siostrze, która też przez to wszystko przechodziła. Ważne, by kobieta nie zamykała się w sobie i nie zostawała z tym wszystkim sama. Bywa, że kobieta bierze sobie do serca różne pseudopsychologiczne teorie, że każda matka, która naprawdę kocha dziecko jest w stanie wykarmić je piersią lub, że brak pokarmu jest symbolem braku miłości. Wtedy rzeczywiście może być bardzo trudno.

- Jak sobie z tym radzić?

- W takiej sytuacji trzeba rozważyć wizytę u psychoterapeuty. Zresztą warto się do niego udać zawsze, gdy poczucie winy jest bardzo silne, bo wtedy tak silna emocja zaburza relacje między matką a dzieckiem. Specjalista z pewnością pomoże znaleźć sposób, by bardziej radośnie i bez ciężaru winy przeżywać macierzyństwo.

Waszym zdaniem

"Przez tę nagonkę sporo kobiet przeżywa po porodzie niezły koszmar - zamiast cieszyć się dzieckiem, zamartwiają się czy dadzą radę je wykarmić i co też strasznego się stanie, jeśli nie podołają... Sama pamiętam, co przeżywałam przy Zenonie - mały miał problemy neurologiczne i kłopoty ze ssaniem, ja karmić nie umiałam. Stres potworny. I cała rodzina (a żadna z kobiet w rodzinie piersią nie karmiła!) wisiała nade mną i udzielała mi dobrych rad pod hasłem, że to dla dziecka najlepsze..."

lucy_cu

"...wiecie, że to działa też w drugą stronę? Moje dziecię dobija do 2 lat, jest karmione piersią... a ile ja się nasłuchałam... najwięcej od brata, którego dzieci nawet nie próbowano karmić piersią. Mnie to nie obchodzi i nigdy nie komentowałam tego, ale w zamian mam stres przed każdym kontaktem z nimi, bo głupie uśmieszki, politowanie w głosie, że jestem "Matka-Polka" i że do szkoły będę na przerwie latać dziecko nakarmić."

kasia_de

"Pierwsze pytanie jak się spotka jakąś znajomą to "Czy karmisz piersią?" A co to ich obchodzi? Dlaczego nie zapytają jak ja się czuję po porodzie? Moje ciotki były oburzone, że dokarmiam mieszanką. A co one wiedzą? Nie wiedzą jak to jest wyciskać krople mleka z pustej piersi i płakać nocami. Chodziłam do Poradni Zaburzeń Laktacji. Przez trzy miesiące dzień w dzień walczyłam z laktatorem aż w końcu i tak przestałam mieć mleko. Mamy, które karmią piersią, często szykanują te butelkowe. Mówią nawet, że nie kochają wystarczająco swoich dzieci. Ech... ta presja naturalnego karmienia jest nie do wytrzymania."

kot_klakier

Małgorzata Rymaszewska jest psycholożką i psychoterapuetką dziecięcą. Prowadzi warszawski ośrodek psychologiczno-pedagogiczny Rodzice i Dzieci. Ma trójkę dzieci.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.