Od Matki Polki do żywicielki rodziny

Już co czwarta Polka zarabia więcej niż jej partner, a co dwudziesty mężczyzna zajmuje się wychowaniem dzieci - niby to niewiele, ale w czasach naszych dziadków właściwie nie do pomyślenia. Dziś, nawet w poczciwych serialach, kobiety zostawiają dzieci z mężami, a same od rana do wieczora zarządzają swoimi firmami

Wszyscy pamiętają pewnie model rodziny z serialu "Klan", czyli Rysio utrzymujący całą gromadkę i Grażynka jako szczęśliwa kura domowa. To już przeszłość - w niedzielę (w celu gromadzenia materiałów, oczywiście) obejrzałam dwa seriale: "Kiepskich" oraz "I kto tu rządzi". W pierwszym z nich Halinka wypominała Ferdynandowi, że wypił już niemało alkoholu za jej ciężko zarobione pieniądze. To pani Kiepska jest bardziej zaradna, rozsądna, mówi całkiem do rzeczy. Ferdynand zaś jest wiecznym bezrobotnym pałętającym się po domu w zeszmaconym piżamo-dresie. W drugim z nich Bogusław Linda gra pana zatrudnionego jako gosposia domowa. Znakomicie gotuje - potrafi przyrządzić rosół z domowym makaronem, mus czekoladowy, a nawet zrobić konfitury. Jego chlebodawczyni - w tej roli Małgorzata Foremniak - doskonale radzi sobie w pracy, jest dyrektorką dużej agencji reklamowej, za to antytalentem kulinarnym.

Poza tym fanki i fani (to również niedzielny serial!) "Gotowych na wszystko" mogli obserwować, jak jedna z bohaterek zostawia gromadkę dzieci pod opieką męża, aby od rana do wieczora zarabiać na liczną rodzinę w agencji reklamowej, gdzie odnosiła spore sukcesy. Nie ma co jednak rozwodzić się nad serialami. Życie pisze czasem ciekawsze (no i bardziej życiowe!) scenariusze.

Trzy historyjki o warszawskich parach

Opowieść pierwsza

Gdy Tadeusz poznał Martę, przekroczył już pięćdziesiątkę. Narzeczeństwo upłynęło im w sielankowej atmosferze: Tadeusza stać było na weekendy w romantycznych zakątkach Polski i za granicą, markowe ubrania, niezły samochód i prezenty dla ukochanej. Gdy okazało się, że Marta jest w ciąży, wzięli ślub, a Tadeusz nie posiadał się ze szczęścia. Niestety, jeszcze przed narodzinami synka stracił pracę. Oczywiście, zaczął szukać nowej... Jednak nie spodziewał się, że jest to proces tak żmudny. Trochę w tym jego winy - przyzwyczajony do wysokich zarobków, oferty pracy za 2 tys. zł na rękę uważał za osobistą zniewagę. W końcu wspólnie zdecydowali, że Marta jak najszybciej wróci do pracy, a Tadek zostanie w domu z synkiem, dopóki malec nie pójdzie do przedszkola. Na szczęście bohater tej historii uwielbiał małe dzieci, świetnie się nimi zajmował i był ulubieńcem wszystkich poniżej piątego roku życia. Radził sobie nad podziw dobrze, nauczył się nawet gotować i obsługiwać pralkę... Pozornie był w miarę szczęśliwy, czuł się bardziej potrzebny niż wtedy, gdy bez skutku wertował gazety w poszukiwaniu zadowalającej go oferty pracy. Zaszła w nim wielka zmiana - bo długo budował poczucie własnej wartości na tym, co ma w portfelu i co za to może kupić. Oczywiście, pensja Marty nie starcza już na weekendowe wypady ani na kosztowne hobby Tadka - zmianę auta na jeszcze lepsze co półtora roku. Samochód ciągle mają ten sam. Marta dojeżdża nim do pracy. Żyją dość skromnie, ale nie głodują.

Opowieść druga

Alina i Robert, małżeństwo z około piętnastoletnim stażem. Alina skończyła studia podyplomowe, a Robert wieczorowe technikum. Są bardzo szczęśliwą parą. Ona zarabia o kilkaset złotych więcej od niego, ale to temat - zwłaszcza dla niej - trochę wstydliwy. Gdy Robert wraca z pracy, ogląda telewizję albo na zmęczony drzemie na kanapie. Alina ucisza wtedy nastoletniego syna: - Ciszej, wyłącz to, nie widzisz, że tatuś wrócił zmęczony z pracy i chce odpocząć? Ona sama nie potrzebuje odpoczynku - gdy wróci z pracy, pędzi po drobne zakupy, wyprawia syna na angielski, potem pomaga mu w lekcjach, coś tam upierze. Oprócz tego udziela się społecznie. Kiedyś poprosiła mnie, abym zerknęła na wypracowanie, które napisała za swojego syna gimnazjalistę. Miał w nim przedstawić historię swojej rodziny. Pierwsze zdanie brzmiało: "Pochodzę z rodziny inteligenckiej: mama jest farmaceutką, a tata cenionym fachowcem".

Opowieść trzecia

Marysia wolałaby wskoczyć do kadzi z wrzącym olejem niż pójść na zakupy do supermarketu. Dlatego tym zawsze zajmował się jej partner Tomek. Gdy pewnego razu wrócił z supermarketu z naręczem środków czystości, nie mogła się nadziwić, że czym innym szoruje się wannę a czym innym kafelki, inny płyn służy do polerowania mebli, a jeszcze inny do czyszczenia podłogi. Sama świetnie sobie radziła i z podłogą i z wanną i z umywalką mając do dyspozycji jedynie płyn do mycia naczyń. To jednak nie Tomek, a Marysia płaci za mieszkanie, prąd i telefon. I zakupy w supermarkecie.

Antykobieta?

Jedni się cieszą z porzucania stereotypowego podziału domowych ról, inni z kolei współczują kobietom, które zajmowanie się domem pozostawiają mężczyznom i są pewni, że gdyby tylko miałyby taką możliwość, powróciły tam, gdzie ich miejsce i gdzie mogą być naprawdę szczęśliwe - do kuchni i dziecięcej kołyski.

Kobiety, które utrzymują rodziny, czasem zadają sobie pytanie: czy nadal zarabiać na dom, by dziecko miało dobry start w dorosłe życie a ona i mąż żyli dostatnio, tak, jak się przyzwyczaili? A może odejść z pracy? Wtedy będzie miała w końcu mnóstwo czasu dla dziecka... Ale wtedy będą musieli liczyć się z każdym groszem.

Ta swoista rewolucja obyczajowa na razie ma miejsce głównie w dużych miastach, ale możemy się z nią zetknąć i na prowincji - tam bardziej pod presją ekonomii niż mody (gdy zamykane są duże zakłady przemysłowe, wielu mężczyzn traci pracę i musi wracać do domu). Kobietom wolno już robić karierę, oszczędza się im kąśliwych uwag, pod warunkiem wszak, że są kobiece w stereotypowym tego słowa znaczeniu (nie tak jak Marysia, dla której wyzwaniem jest ugotowanie zupy z mrożonki).

Czy niezależna finansowo, wykształcona partnerka to problem, wyzwanie czy normalka? Wśród pań z wykształceniem średnim ok. 20 proc. zarabia więcej niż panowie, wśród kobiet, które skończyły studia wyższą pensję ma ponad 30 proc., wśród pań z wykształceniem podyplomowym czy doktoratem - ponad 40 proc.!

Trochę badań i analiz

Tradycjonalistom trudno się pogodzić z tą zamianą ról i ucieczką kobiet od stereotypów: z tym, że kobiety trzy razy częściej niż 30 lat temu studiują ekonomię i cztery razy częściej wybierają kierunki techniczne "zarezerwowane"dla mężczyzn. A jednak... kariera kobiety rzadko jest przyczyną rozwodu czy separacji. Prof. Elżbieta Holewińska-Łapińska z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wśród około 300 spraw o separację znalazła tylko trzy, w których powodem kryzysu w związku był fakt, że kobieta nie interesuje się domem ani dziećmi i również trzy sprawy, w których punktem zapalnym były finanse.

Jak wynika z badań Pentora dla Dove, kobiety w swoich partnerach najbardziej cenią czułość i wsparcie. Tylko dla 8 proc. kobiet ważne było, jak dużo kasy przynosi mężczyzna do domu. Natomiast mężczyźni szukali partnerki, z którą nie będą się nudzić, nie zaś gospodarnej, oszczędnej, znakomitej kucharki i sprzątaczki nie do pokonania.

Współcześni mężczyźni sukces zawodowy osiągają większym kosztem niż kilkadziesiąt lat temu. Studia nie gwarantują już dobrej pracy. Badania Bogusławy Budrowskiej, Danuty Duch i Anny Titkow wykazały, że mężczyźni bywają tym faktem zaniepokojeni. Młodzi pracownicy z chorobliwą wręcz determinacją walczą o pozycję w pracy, starają się o zadania przekraczające ich kompetencje i doświadczenie zawodowe.

A czy nie rozsądniej byłoby przystosować się do nowej rzeczywistości? Dzisiejszy 30-latkowie nie uważają, że dobry ojciec to wiecznie zapracowany pan i władca rodziny. Dla nich dobry ojciec to czuły ojciec - nieważne, ile zarabia.

Z badań prof. Stanisławy Golimowskiej z PAN wynika, że mężczyźni prą do rodzicielstwa silniej niż kobiety. Chcą mieć dzieci i zajmować się nimi. Coraz mniej jest "honorowych" facetów, którzy woleliby wyrwać sobie ząb obcęgami niż przewinąć własne dziecko.

I na nic tu lamenty, że odchodzenie od tradycyjnych ról "grozi nieodgadnionym w skutkach kryzysem tożsamości obywateli". Jeszcze dalej posuwa się prof. Bryan Sylves - twierdzi, że mężczyznom grozi wyginięcie, bowiem kobiety wygrywają na rynku pracy i detronizują panów w poziomie wykształcenia. To jednak chyba czarnowidztwo...

Coraz mniej mężczyzn boi się silnych kobiet. Z badań przeprowadzonych w USA wynika, że blisko połowa mężczyzn spotyka się z kobietami, które zarabiają tyle samo, co oni, zaś około 20 proc. wybrało partnerki, które zarabiają lepiej. I tu swego rodzaju ostrzeżenie dla panów: im lepiej wykształcona kobieta, tym większe wymagania stawia ojcu swoich dzieci - chce, by organizował im pozaszkolne zajęcia, rozmawiał z nimi. A nie tylko harował na nie i rozstawiał po kątach!

Kobiece zawody?

Nawet dziecko poproszone o wymienienie "męskich" zawodów bez trudu odpowiedziałoby: strażak, górnik, policjant... "Kobiece" zawody to zaś wychowawczyni w przedszkolu czy pielęgniarka. Okazuje się jednak, że mężczyźni coraz częściej wybierają takie właśnie profesje - które nie są rekordowo płatne i wymagają "kobiecych" cech charakteru: empatii, wrażliwości, opiekuńczości. Oczywiście, liczą się z przypięciem im łatki geja, ale nic sobie z tego nie robią. Badania "Mężczyźni w zawodach sfeminizowanych" przeprowadzone przez Małgorzatę Fuszarę w 2005 roku pokazały, że pielęgniarze czy wolontariusze w hospicjum wcale nie uważają swych zajęć za kobiece - przeciwnie, potrzebna jest zimna krew i opanowanie (cechy typowo męskie!) choćby przy pobieraniu narządów.

Nowoczesna kobieta patriarchalna

Taki wzorzec lansują kolorowe pisma typu "Pani domu" czy "Tina". Zachęcają one, by utrzymać przy sobie mężczyznę (męża - bo słowa "partner" czy "konkubent" nie używa się tam). Trzeba prać, sprzątać i doskonalić się w sztuce seksu oralnego. Zabieganie o mężczyznę i prowadzenie domu dają szczęście. Tymczasem już Simone de Beauvoir w "Drugiej płci" zwróciła uwagę na pewien paradoks: kobieta jest zachęcana, by zajmować się dziećmi i domem, a gdy już się im poświęci - jest wykluczana z wielu obszarów życia społecznego.

W Polsce przybywa nie tylko wykształconych, samodzielnych kobiet, ale i pracujących w domu, tradycyjnych pań domu. Tylko ok. 4 proc. Polaków darzy takie panie wielką estymą. Ponad 50 proc. wolałoby związek partnerski, gdzie pracują oboje. Praca w domu nie wszystkim kobietom daje szczęście. Ok. 40 proc. kobiet czuje się jak w klatce, nie odnajduje się w roli pani domu. Czują się wyizolowane.

Wymienione pisma kobiece starają się (niekiedy bardzo skutecznie) wmówić kobietom, że ich celem jest spotkanie odpowiedniego partnera, poślubienie go i w końcu macierzyństwo - czyli wtłoczyć je w model 3M. - miłość, małżeństwo, macierzyństwo. Kobieta musi być dzielna i starać się sama wykonywać wszystkie prace domowe. Musi radzić sobie w sytuacjach kryzysowych - np. gdy nóż do krojenia pieczeni nagle się stępił, można zastąpić go doniczką. Ewentualnie można zmusić męża do pomocy, ale to cały ceremoniał i rzecz wymagająca sporo przebiegłości. Należy zachować zimną krew i unikać krzyków, lamentów itp. Można udać słabą kobietkę ("w dziewięciu przypadkach na dziesięć obudzi się w nim rycerz"). Można też zastrajkować - to metoda ostateczna, ciężki kaliber - niech mąż choć raz upierze (uprasuje, pozmywa itd.) sam.

Schematy ról społecznych

Wtłaczanie w rolę to długi i skomplikowany proces zaczynający się już w dzieciństwie - duży w tym udział szkoły, rodziny, reklam i literatury. Do synka, który pierwszy raz idzie do przedszkola, powiemy "bądź twardy, nie płacz", a do córeczki "bądź grzeczna i słuchaj się pani". Gdy synek i córka podrosną, poznają piękno literatury. I okaże się, na przykładach dzieł francuskich naturalistów, że gdy kobieta zarabia na życie, jest prostytutką. Nawet w harlequinach, literaturze sto razy podlejszego sortu, kobieta nigdy nie zarabia więcej od mężczyzny. A jeśli nawet zarabia sporo, to i tak z radością rzuci pracę dla miłości.

Andrzej Samson z ironią wypowiedział się o polskim modelu żony: "Polska żona i matka (...) musi nosić monstrualne torby z zakupami, gotować obiady, myć umorusane potomstwo i w nieskończoność sprzątać mieszkanie. A co z ojcem? W tym modelu zyskuje on specjalny status, przyzwolenie na "funkcjonowanie w wymiarze praca, telewizja, sen".

Etos matki Polki ciągle pokutuje - wiąże się on z etosem szlacheckim, kiedy to w dobie zaborów wychowanie dzieci na patriotów stało się sprawą polityczną. Kobiety poświęcały się ojczyźnie i rodzinie, przyjmowały postawę "dzielnej ofiary". Takie kobiety do dziś bywają idealizowane - ale i wykorzystywane.

Kontra nowoczesny model

Nowoczesne kobiety cenią pracę zawodową - daje ona poczucie kompetencji i podwyższa samoocenę. Pracodawcy doceniają "miękkie" umiejętności i cechy kobiet - odporność na stres, empatię, inteligencję emocjonalną, komunikatywność. Granice między rolami płciowymi zacierają się. Przez wieki były one przestrzegane, a teraz przenikają się. Maria Świstak-Fus w swoim artykule wspomina o zjawisku "feminizacji tożsamości mężczyzn" - mężczyźni przejmują role dotąd zarezerwowane dla kobiet (jak bohaterowie naszych historyjek: Tadek, który opiekował się dzieckiem i zajmował się domem czy Tomek buszujący po supermarkecie i myjący podłogę). W Niemczech to mężczyźni częściej tracą pracę. I choć pracodawcy jak i u nas nie zawsze łaskawym okiem patrzą na ciąże, to jednak przedkładają ich umiejętność rozwiązywania konfliktów i empatię nad pełną dyspozycyjność. Wojciech Eichelberger wymienia imperatywy męskości z lat 70. XX w.: niezniewieściały, gruba ryba, chłop jak dąb, kiedy trzeba - agresywny. Ileż się zmieniło od tego czasu! Kobiety tęsknią za mężczyznami, którzy troszczą się o bliskich, płaczą, przytulają, umieją się odprężyć, ale potrafią też być twardzi, panować nad sobą. Poza tym - znowu wielka zmiana w stosunku do lat 70 ubiegłego wieku - co dziesiątą firmę w Polsce prowadzi kobieta. Nowoczesny model ma też swoje ciemne strony. Dzieci wychowywane przez samotnych ojców podobno radzą sobie lepiej niż dzieci wychowywane przez samotne matki (badania Marii Jarosz z PAN). Jednak sądy zwykle prawa opieki nad dziećmi przyznają matkom - w Polsce z taką sytuacją mamy do czynienia w około 97 proc. przypadków. Natomiast w Wielkiej Brytanii... mężczyźni są ofiarami przemocy domowej o 30 proc. częściej niż kobiety.

Kto w Waszym związku zarabia więcej?
Więcej o:
Copyright © Agora SA