Biegające mamy [REPORTAŻ]

W codziennym pośpiechu i zmęczeniu zapominamy, że sportowy wysiłek rozjaśnia umysł, relaksuje i paradoksalnie - dodaje energii. Uwalnia endorfiny, poprawia nastrój. Mamy, które znalazły w swoim życiu czas na sport, polecają bieganie. Nie wymaga specjalnych przygotowań ani umiejętności, można je uprawiać zawsze i wszędzie. Nawet z dzieckiem w wózku!

Ola, mama 15-miesięcznej Zosi, właśnie zdobyła kolejny medal w triatlonie. Ania ma 5-miesięcznego synka Marcina i od porodu zdążyła już przebiec dwa półmaratony. Šárka, mama 6-letniego Marka, 3,5-letniej Ani i 1,5-rocznego Filipa, z wyścigów najbardziej lubi Wyścig Wózków, który sama organizuje. Wszystkie trzy są zgodne: bieganie to idealny sport dla mam. Także dla tych, które nigdy wcześniej nie biegały.

Biegaczka w ciąży

Mija właśnie 10 lat, odkąd Ania zaczęła biegać. Zaliczyła w tym czasie kilkaset biegów ulicznych i półmaratonów oraz 20 maratonów. Nawet w Dubaju, Toronto czy Barcelonie, gdzie "złamała" 3,5 godziny. W szczytowym okresie biegała sześć razy w tygodniu, do tego chodziła na basen i na halę. Napisała nawet książkę "Bieganie. Kobieca strona mocy". A potem zaszła w ciążę. - Lekarka powiedziała, że dalej mogę biegać, o ile zwolnię i moje tętno nie będzie przekraczało 150 uderzeń na minutę - opowiada. - Kobiety, które uprawiają sport na co dzień, są wytrzymałe i nie ma powodu, by w ciąży z niego rezygnowały. Trzeba tylko robić to z głową. Tymczasem już na początku trzeciego miesiąca Ania nabawiła się kontuzji nogi (wcale nie podczas treningu!) i musiała zrobić sobie kilkutygodniową przerwę. Zamiast tego pływała, chodziła na fitness i maszerowała z kijami.

Bieganie na śniadanie

Ola także nie rozstała się z ruchem w ciąży. Uprawia sport od wczesnego dzieciństwa. Najpierw było pływanie, potem windsurfing, w którym wywalczyła sobie tytuł mistrzyni Polski. Do tego regularnie narty, rower, triatlon. Bieganiem zaraził ją jej przyszły mąż. W ciąży biegała wolniej niż wcześniej i na krótsze dystanse. Ale w szóstym miesiącu wystartowała nawet w biegu ulicznym na 5 km. Jeszcze tydzień przed porodem wychodziła na delikatne, 20-minutowe truchtanie. - Dla mnie bieganie jest jak zjedzenie śniadania. Nie wyobrażam sobie dnia bez tego - mówi. Na swoje szczęście nie musiała się przekonywać o tym, jak żyje się bez biegania. Miała świetne wyniki w ciąży, dziecko rozwijało się prawidłowo. Lekarz nie widział przeszkód. - To nie jest propozycja dla każdego - zaznacza Ola. - Ja mam organizm sportowca. Jestem do takiego trybu życia przyzwyczajona. Znam swoje ciało, jestem wyczulona na sygnały z niego płynące i gdyby coś się działo nie tak, natychmiast bym to zauważyła.

Powrót do sportu

Synek Ani, Marcin, miał równo miesiąc, gdy tata wyjął go z jej rąk i powiedział: - A teraz mama idzie biegać. I tak Ania równo po 9-miesięcznej przerwie wróciła do ulubionego sportu. - Po pierwszym kilometrze zesztywniały mi nogi. Miałam wrażenie, że są z drewna! - wspomina. - Zrobiłam 4 km wolnym truchtem i byłam kompletnie załamana swoją formą.

Kolejną próbę podjęła kilka dni później. Ale na dobre wznowiła treningi, gdy zakończył się połóg i lekarka dała jej zielone światło. Miała dobrą motywację: jeszcze przed porodem zapisała się na Półmaraton Warszawski. Plan minimum brzmiał: dobiec do mety. Plan maksimum: "złamać" 2 godziny. Udawało jej się biegać - a właściwie truchtać - 2, 3 razy w tygodniu. W porównaniu do planu treningowego sprzed ciąży - niewiele. - Marcin jest cudownym dzieckiem, oprócz dwóch pobudek na karmienie przesypia noce. Ale i tak, kiedy rano mam wyjść pobiegać, nie zawsze chce mi się wychodzić spod ciepłej kołdry "Może jeszcze chwilę poleżę", myślę sobie - mówi Ania Mobilizuje ją myśl, że poranek - gdy mąż jest jeszcze w domu przed wyjściem do pracy - to jedyny moment, kiedy może potrenować. I jeszcze to, że chce jak najszybciej korzystać z przedciążowej szafy. I tak powoli wraca do formy. - Daleko mi do wyników sprzed porodu. Ale nie martwię się tym. Teraz na pierwszym planie jest Marcin, nie sport. Na wyniki jeszcze przyjdzie czas. Moje biegające koleżanki osiągnęły swoje życiówki już jako mamy. Wygląda na to, że wydolność kobiety po porodzie rośnie - dodaje.

Daj sobie czas

Ola najchętniej wróciłaby do biegania od razu po porodzie. Ale organizm potrzebował trochę czasu, żeby dojść do siebie. Ostatecznie na pierwszą delikatną przebieżkę wyszła, gdy Zosia miała trzy tygodnie. Stopniowo biegała coraz więcej.

- Dziś, zanim wróciłabym do biegania, poszłabym do fizjoterapeuty, który podpowiedziałby, czy moje ciało jest na to gotowe. Zaczęłam biegać bardzo krótko po porodzie, na szczęście bez skutków ubocznych. Ale czasem warto odczekać dłużej i mieć pewność, że bieganie nie zaszkodzi. Šárka, która jest biegającą mamą, prezeską stowarzyszenia BuggyGym, ale także lekarką, nie zaleca mamom szybkiego powrotu do biegania:

- Mięśnie dna macicy są osłabione po ciąży i porodzie. Bieganie pogłębia problem. Jej zdaniem ćwiczenia najlepiej zacząć od szybkiego marszu. Ale najwcześniej 6 tygodni po porodzie naturalnym i 3 miesiące po cesarskim cięciu. Do tego można dołączyć ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha, nóg, mięśnie wokół kręgosłupa. Bieganie, które jest znacznie bardziej wymagające kondycyjnie to dopiero następny etap. I tylko pod warunkiem, że mama doszła do siebie i nie ma kłopotów z nietrzymaniem moczu.

Wolność na kółkach

W przypadku Šárki bieganie rozkręciło się na dobre, gdy jej najmłodszy synek, Filip, mógł jeździć w wózku do biegania.

- Od tej chwili mogłam z nim wyjść pobiegać, kiedy tylko miałam ochotę i możliwość. Jeśli był śpiący, zasypiał w wózku, a kiedy robił się głodny, po prostu wyciągałam go i karmiłam. Wózek do biegania nadaje się dla dziecka, które siedzi, a więc najwcześniej 6-7-miesięcznego. Od zwykłego różni go kilka rzeczy. Dzięki dużym kołom i amortyzacji dziecko jest w nim bezpieczne i nie odczuwa wstrząsów podczas biegu. Pojazd jest stabilny i nie kiwa się na boki - nawet przy dużych prędkościach. A przy tym jest lekki, więc łatwo się go prowadzi. Wszystkie modele mają opcję blokowania przedniego koła, a większość hamulec ręczny, który przydaje się np. podczas zbiegania z góry. Są też wersje, których można używać jako przyczepki rowerowej, a po zamianie kół na płozy - do biegania na nartach.

Zanim kupisz - przetestuj

Ola wypożyczyła ze sklepu na tydzień wózek do przetestowania, zanim zdecydowała się na konkretny model.

- Znalazłam w Trójmieście sklep, który oferował taką możliwość. Trzeba było tylko zostawić kaucję. Supersprawa. Wiem, że podobne wypożyczalnie są też w innych miastach. Nam wózek tak się spodobał, że został u nas - wspomina. Do dziś wózek do biegania jest jedynym, z jakiego korzysta Zosia. - Bieganie z wózkiem daje mi ogromną niezależność. Możesz wyjść na trening, kiedy chcesz. Nie musisz nikogo prosić o opiekę nad dzieckiem - opowiada Ola. - Bieganie z wózkiem jest bardziej wymagające niż bez niego. Nie jest trudne, ale trzeba trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do pchania przed sobą 20-kilowego pojazdu podczas biegu. Dlatego radzi na początek dawkować sobie trening. - Biegając z małym dzieckiem, warto też pamiętać o omijaniu dziur i wertepów - dodaje Šárka. - Mózg dziecka w pierwszym roku życia nie powinien być narażony na wstrząsy. Dlatego choć bieganie po asfalcie jest mniej przyjemne i mniej zdrowe dla kolan biegacza, lepiej się przez ten czas przemęczyć dla dobra dziecka.

Chwila dla siebie

Ania w Półmaratonie Warszawskim, na który w ramach motywacji zapisała się jeszcze w ciąży, wystartowała, gdy jej syn miał niespełna 4 miesiące. Nie była zadowolona ze swojej formy, ale nie mogła zrezygnować - także dlatego, że przystąpiła do akcji "Biegam dobrze", w ramach której biegacze pomagają zasilić konta organizacji charytatywnych (Ania zbierała akurat na fundację Wcześniak). Nakarmiła synka piersią tuż przed startem i przygotowała dwie butelki z mieszanką na wypadek, gdyby zgłodniał, kiedy ona będzie na trasie. Przebiegła dystans z czasem 2 godziny i 3 minuty - prawie pół godziny dłuższym niż jej rekord życiowy. Niedługo później wystartowała w kolejnym półmaratonie. Już myśli o następnym. Wyzwaniem okazuje się zorganizowanie opieki nad synkiem podczas biegu. Tata Marcina też jest zaangażowany w bieganie, ale jako sędzia. Ania musi więc swoje starty tak planować, by synkiem mogła zająć się któraś babcia. Może już wkrótce część trasy pokona, pchając wózek z Marcinem? Jeszcze kilka tygodni i będzie mógł z niego korzystać. Na pewno ułatwi jej to trening. Ale nie zamierza też rezygnować z biegania w samotności. - Dobrze mi to robi, kiedy wychodzę z domu i przez godzinę jestem sama ze swoimi myślami - dodaje.

Bieg z wózkiem zamiast treningu

Ola przebiegła już kilka półmaratonów z Zosią w wózku. Trzy razy w tygodniu trenują i pokonują razem minimum 10 km.

- Kiedy Zosia była mniejsza, wybiegałam z wózkiem na jej drzemki. Z czasem, gdy jej rytm się zmienił, przekonała się też do oglądania świata z perspektyw wózka. Co jakiś czas muszę się tylko zatrzymać, żeby dać jej pić, podać chrupka czy zabawkę - opowiada Ola. Ola przygotowuje się w ten sposób do startów w triatlonie. Pierwszy już w roli mamy w cypryjskiej Larnace zaliczyła trzy miesiące po porodzie. To był dystans olimpijski: 1,5 km pływania, 40 km rowerem i 10 km biegu. Wystartowała zmęczona, po nieprzespanej nocy u boku marudzącej Zosi. Ku swojemu zaskoczeniu wygrała. Rok później zajęła drugie miejsce. - Uwielbiam ten sport! - mówi.

Dziecko w wózek i... do przodu!

Ania, Ola i Šárka polecają bieganie nawet mamom, które przed ciążą nie uprawiały tego sportu. Šárka odkryła bieganie, gdy na świat przyszedł jej najmłodszy synek, Filip. - Wcześniej uprawiałam różne sporty, na przykład tenis. Byłam też mistrzynią Czech w curlingu. Ale wyjście na trening zabiera trzy godziny. Trzeba coś w tym czasie zrobić z dzieckiem. A bieganie? Ubieram się, wsadzam dziecko w wózek i do przodu - tłumaczy. - Bieganie to najprostsza forma aktywności sportowej. Nie wymaga skomplikowanej logistyki. Ale też, co ważne dla świeżo upieczonych mam, szybko daje efekt w postaci utraty wagi - mówi Ania. - Biegać można wszędzie i zawsze. Dzięki bieganiu można nie tylko wrócić do formy i schudnąć, ale też przewietrzyć głowę. Mamy na co dzień wystarczająco dużo czasu spędzają w zamkniętych pomieszczeniach - dodaje Ola.

Od czego zacząć?

Ola radzi: - Kup dobre buty. Przy bieganiu to główna inwestycja. Wybierz takie, które zapewnią odpowiednią amortyzację, a tym samym ochronę stawów. Nie trzeba wcale wydawać na nie majątku. W outletach i sklepach internetowych można znaleźć bardzo dobre modele z poprzednich lat już za 150, 200 zł. Gdy już będziesz regularnie biegała, pamiętaj, żeby je wymieniać. Druga rzecz to ubranie sportowe. Przydaje się, choć nie jest konieczne. I nie musi być z najwyższej półki. Jeśli chcesz w coś zainwestować, to warto w dobry biustonosz sportowy.

Co dalej?

Ania: - Nałóż buty, sportowy strój i wyjdź z domu. Na początek poruszaj się wolnym truchtem. Utrzymuj takie tempo, żebyś była w stanie powiedzieć całe zdanie bez przerwy. Jeśli masz zadyszkę, przeplataj trucht marszem. Nie musisz biec dłużej niż pół godziny. Z czasem zwiększaj odcinki truchtu. Stopniowo będziesz w stanie biec coraz szybciej i coraz dalej. Ale rób to spokojnie. Zaczynając biegać nie wyznaczaj sobie żadnych ambitnych planów. Po prostu ciesz się ruchem. O sportowych wyczynach biegających mam można przeczytać na ich blogach: biegajacabiomama.pl i aniabiega.blox.pl.

Biegaj z BuggyGym!

Šárka Solecka postanowiła zachęcić inne mamy do aktywności. Razem z koleżankami założyła w Bielsku-Białej stowarzyszenie BuggyGym. Pod okiem lekarzy i fizjoterapeutów opracowały zestaw ćwiczeń dla kobiet po porodzie i przeszkoliły instruktorów. Rok po powstaniu BuggyGym w 30 polskich miastach zapraszają rodziców z wózkami na zajęcia ruchowe pod gołym niebem. W tym roku po raz drugi wystartował Międzynarodowy Wyścig Wózków. BuggyGym to również szkolenia dla instruktorek, które później organizują treningi w swoich miejscowościach. W ten sposób sieć biegających rodziców błyskawicznie się rozrasta. - Pomysł chwycił, bo łączy trzy elementy: podczas aktywności dziecko towarzyszy mamie, oboje są na świeżym powietrzu, w dodatku w grupie innych mam z maluchami - podsumowuje Šárka. Więcej o BuggyGym, informacje o planowanych treningach można znaleźć na stronie buggygym.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA