Kluby mam

Kurs pierwszej pomocy, targ zdrowej żywności, wypożyczalnia zabawek - to oferta Klubów Mam. Nie ma ich w twojej okolicy? Pora wziąć sprawy w swoje ręce!

Takich inicjatyw brakuje w małych miejscowościach - mówi Anna Korbiel, która w Trzebini zainicjowała spotkania Klubu Mam "Bliżej Dziecka", odbywające się w miejscowej bibliotece. Podobnego zdania jest Anna Marcisz z grupy "Mamy Dzieci" w Dębieńsku.

Na spotkania, które Ania organizuje w salkach przy kościele, dojeżdżają mamy z maluchami nawet z Knurowa, Ornontowic, Rybnika i Żor. Spragnione kontaktu z innymi mamami odkładają na chwilę prasowanie, gotowanie czy sprzątanie i z dzieciakami wychodzą "do klubu".

Dla siebie i innych

Z działaniami klubu dla mam Ania zetknęła się, kiedy po urodzeniu pierwszego dziecka mieszkała w Krakowie. Przekonała się, że jest takie miejsce, w którym mamy biorą udział w zajęciach rozwojowych, a dzieci dokazują obok. Gdy wróciła w rodzinne strony, sporo czasu zajęło jej przekonanie koleżanek w okolicy do tego pomysłu. O ile w dużych miastach mamy są zwykle zdane na siebie, z dala od rodziny, w takim Dębieńsku pomocą służy mama, babcia czy sąsiadka. Nie trzeba szukać wsparcia innych kobiet. Brakuje też odwagi, by zawalczyć o czas dla siebie.

Aby znaleźć bratnie (czy raczej - siostrzane) dusze i, w ich towarzystwie nauczyć się czegoś nowego, Anna zdecydowała się na organizację warsztatów: fotograficznych oraz tworzenia biżuterii. Był również prowadzony przez ratownika medycznego kurs pierwszej pomocy.

Klubowiczki wracały do domów pełne wrażeń także po warsztatach z komunikacji w rodzinie czy po spotkaniu z doulą, na którym mogły przegadać swoje porody.

Któregoś razu pojawił się pomysł, by pomóc potrzebującym mamom w Zambii i zorganizować zbiórkę darów. Kobiety zwykle rodzą tam w domach, w kiepskich warunkach sanitarnych, a zachętą do korzystania przez nie ze szpitalnej opieki medycznej są przygotowywane z pozyskanych darów wyprawki.

- Efekt zbiórki przerósł nasze oczekiwania - relacjonują wolontariuszki z Klubu. - Wysłałyśmy pięć paczek ważących łącznie 90 kg. Było w nich ponad 800 sztuk ubranek, kosmetyki dla niemowląt, kocyki, śpiworki, pieluchy tetrowe, butelki i zabawki.

Problemy z organizacją warsztatów

Sporo warsztatów udawało się zorganizować nieodpłatnie, ale czasami prowadzący oczekiwali wynagrodzenia albo trzeba było kupić odpowiednie materiały. Odpłatność za udział w zajęciach i związana z tym mniejsza frekwencja to bolączka klubowych mam w wielu miejscowościach.

Łatwo wtedy o zniechęcenie. Zwłaszcza że aktywność w Klubie tak trudno jest godzić z całodobowym pełnieniem obowiązków mamy. Ceną dobrze nagłośnionych spotkań bywają zarwane noce, skrzywiona mina męża czy "wczorajsza" fryzura, gdy na zadbanie o siebie najzwyczajniej brakuje czasu. Coś za coś. Doświadczyły tego klubowe mamy w wielu miejscowościach.

- Gdy na spotkania przychodziło po kilka mam, wydawało mi się, że cała energia, którą poświęciłam na ich zorganizowanie, szła na marne - zwierza się Olga Szkolnicka, która ma za sobą kilkuletnią działalność w opolskim Klubie "Mamowo". - Potrzebowałam czasu, żeby docenić jakość, a nie ilość. Teraz o wiele lepiej się czuję przy okazji kameralnych dyżurów w naszej bezpłatnej wypożyczalni zabawek niż na dużych akcjach i festynach. Wtedy jest większa szansa na bliższą relację, a w końcu o to chodzi - tłumaczy.

Między mamami

- Gdy mama spotyka mamę, często okazuje się, że coś trzeba pożyczyć, potem - oddać, jak to przy dzieciach. Można wymienić się ciuchami, któraś przyniesie ciastka, jedna drugą pocieszy i niepostrzeżenie zaczyna nas łączyć nie tylko macierzyństwo, ale zwykła babska przyjaźń - trafnie ujmuje to Justyna Weigt, inna klubowa mama z Opola.

Ewa Owczarewicz z Wrocławskiego Klubu Kangura dodaje, że w większym gronie dużo trudniej o atmosferę intymności, potrzebną, żeby szczerze rozmawiać o troskach i problemach.

W małej grupce łatwiej też zorganizować na czas warsztatów opiekę nad dziećmi.

Olga z "Mamowa" jest zdania, że niezależnie od frekwencji warto angażować się w podobne przedsięwzięcia dla siebie samej.

- Znalazłam przyjaciółki i znajome, poznałam mnóstwo ciekawych osób, spełniłam się organizacyjnie, zgłębiłam tajniki zarządzania organizacją pozarządową i pisania projektów. Nauczyłam się też prowadzić serwis internetowy i fanpage - wylicza.

Przekazywanie pasji

Aktywność w Klubie Mam czy organizacji z podobną ofertą może być także okazją do tego, by zarażać pasją innych. Agnieszka Mularczyk z Klubu Twórczych Rodziców w Raszynie dzięki klubowym spotkaniom zafascynowała się fotografią. Dziś organizuje warsztaty i rodzinne sesje fotograficzne.

- Dzięki takim spotkaniom lepiej poznajesz swoje dziecko, a i bardziej doceniasz siebie jako mamę, kobietę, człowieka - przekonuje z entuzjazmem.

Oldze Szkolnickiej "Mamowo" pozwoliło zasiać wokół bakcyl ekologii. W "Mamotece" utworzonej w Opolu na wzór zagranicznych toys libraries rodzice mogą nieodpłatnie wypożyczać zabawki ekologiczne i edukacyjne oraz książki dotyczące rodzicielstwa (zakupione z dotacji otrzymanych z Urzędu Miasta), a także książeczki dla maluchów (dzięki współpracy z Biblioteką Uniwersytecką).

- Jak do tej pory jest to jedyna tego typu inicjatywa w Polsce - z dumą podsumowuje Olga.

W "Mamowie" z powodzeniem działa też Kooperatywa Spożywcza (wspólne zakupy zdrowej żywności od lokalnych producentów). Udało się również zorganizować Ekobazar, z takimi atrakcjami, jak: "Ciuch w ruch" ze zbiórką odzieży dla potrzebujących i "Pogotowie Krawieckie" (naprawy i przeróbki przy pomocy doświadczonej krawcowej).

- Chcemy niebawem zorganizować ekoszafing, czyli tak popularną za granicą giełdę rzeczy używanych. U nas wciąż dziwi korzystanie z rzeczy po kimś, warto to zmienić - chęć zarażenia innych ekopostawą zdradza także Urszula Łopalewska z Klubu Twórczych Rodziców w Raszynie.

Tematyka związana z ekorodzicielstwem pojawia się często na spotkaniach organizowanych w całym kraju przez Kluby Kangura.

- Nie tylko opowiadamy o tym, dlaczego warto nosić maluchy w chustach, ale też promujemy ekopieluszki i ekokosmetyki - zachęca Ewa Owczarewicz.

Czas dla taty

Anna Korbiel z Klubu Mam w Trzebini mówi z przekąsem, że niemałe korzyści czerpią tutaj ojcowie. Ideą klubów jest, by mama na spotkanie przychodziła z dzieckiem, więc tata ma wtedy czas dla siebie.

- Zaangażowanie mojej żony w Klub Mam to dobry pomysł, ale są to spotkania dla kobiet, ja nie zamierzam w nich uczestniczyć - dyplomatycznie wypowiada się mąż liderki grupy "Mamy dzieci" w Dębieńsku.

Stereotyp "ojców zaangażowanych inaczej" przełamują panowie w Raszynie. Gdy ruszyły spotkania, często dopytywali, czy też mogą dołączyć. To dzięki ich samozaparciu "Klub Mam" dość szybko przemianował się na "Klub Twórczych Rodziców".

- To obecność na naszych spotkaniach ojców sprawia, że funkcjonujemy niczym naturalna, rodzicielska grupa wsparcia - zapewnia Ewa Owczarewicz z Klubu Kangura.

I uczciwie przyznaje, że tylko dzięki takiemu wsparciu mama może wyruszyć na podbój świata. Każdego roku Kluby Kangura w całej Polsce organizują wypełniony wykładami, wystawami, kiermaszami i warsztatami (jak na przykład nauka salsy z dzieckiem w chuście) "Tydzień Bliskości". Duża impreza, w organizację której trzeba mocno się zaangażować, to dla rodziny prawdziwy sprawdzian. Wtedy to tata, zamotany w chustę, tkwi z dziećmi na posterunku, bo mama rzadko bywa w domu. Do takiego podziału ról tata jednak musi dorosnąć.

Więcej o:
Copyright © Agora SA