Mamy w świecie kosmetyków

Czy narodziny dziecka wpływają na nasze podejście do kosmetyków? Mamy opowiadają nam o swoich zwyczajach pielęgnacyjnych i o tym, czy zawartość ich kosmetyczek uległa zmianie po urodzeniu dziecka.

Kiedy zostajemy matkami, w naszym życiu wiele się zmienia - i nie chodzi tu tylko o sferę emocjonalną, przewartościowanie i zmianę priorytetów życiowych, ale także o bardziej przyziemne sprawy: pory wstawania, dietę, często nawet sposób ubierania się. Czy zmieniamy też swoje zwyczaje, jeśli chodzi o kosmetyki, których do tej pory używałyśmy? Czy ograniczamy wydatki na siebie, podbieramy dzieciom kremy, czy rezygnujemy z makijażu i kosmetycznych szaleństw? Znajome mamy, internautki z naszych forów oraz mamy skupione wokół naszego profilu na Facebooku opowiadają nam o swoim podejściu do kosmetyków i o tym, czy narodziny dziecka coś zmieniły w tym temacie.

Koniec zachcianek

Kasia jest mamą prawie dwuletniej Hani. Mówi, że urodzenie córki miało spory wpływ na jej zakupy kosmetyczne, głównie ze względu na mniejszy budżet - przebywa na urlopie wychowawczym, doszły wydatki na dziecko, więc szukanie oszczędności okazało się nieuniknione. Przyznaje również, że - szczególnie na początku - była tak zaaferowana macierzyństwem, że nie miała głowy do myślenia o swoim wyglądzie. Teraz jest inaczej, ale konieczność przeznaczania funduszy na - jak się wyraziła - "cele wyższe", sprawiła, że zaczęła szukać tańszych kosmetyków. - Kupuję i używam mniej produktów, szukam tańszych alternatyw - opowiada Kasia. - Zaczęłam kupować kosmetyki polskie i z niższych półek, szukam też okazji w Internecie. Ostatnio po raz pierwszy po porodzie kupiłam sobie peeling do twarzy. Lubię próbki z gazet czy drogerii - tak np. znalazłam niedrogi krem na noc, który mi odpowiada. Do włosów też ostatnio kupiłam coś polskiego tańszego z apteki. Wszystko zależy od stanu obecnego budżetu - jak np. przy kolejnym razie, kiedy skończy mi się szampon, będę miała więcej gotówki to wrócę do swojego ulubionego.

Mama Hani przyznaje również, że zmieniły się jej zwyczaje, jeśli chodzi o zakup kosmetyków do makijażu: - Nie mogę sobie pozwolić już na impulsywne wybryki typu drogi podkład, ale udało mi się znaleźć o połowę tańszy produkt, który też bardzo lubię. Wcześniej miałam dwa - tani na co dzień i droższy na "okazje". Po urodzeniu Hani ograniczyłam też czas "rytuału porannego" - teraz po prostu myję twarz i już. Jedna rzecz, której nie zmieniłam - ale próbowałam, tylko nie wyszło to na dobre mojej skórze - to płyn do mycia twarzy: od lat ten sam, apteczny i już, po kilku nieudanym wpadkach, nie zamierzam kombinować. Jeśli chodzi o makijaż to w domu często nic lub tylko podkład, a jak mam wyjść to makijaż 3-minutowy - podkład lub puder i kredka na dolną i górną powiekę, nawet często bez tuszu... Ewentualnie cienie maznę palcem raz czy dwa i tyle! Córce podbieram kremy emolientowe i płyn emolientowy do kąpieli i pod prysznic - są super do mojej wrażliwej, przesuszonej skóry.

Makijaż to zbytek?

"Mi" napisała na naszym facebookowym profilu: "Zrezygnowałam z malowania się. Nie ma na to czasu i szczerze mówiąc dobrze mi z tym...". Mamy przyznają często, że w okresie, kiedy ich dzieci były niemowlętami, ograniczyły malowanie się - po pierwsze ze względu na brak czasu, po drugie przestało mieć to dla nich większe znaczenie. Rezygnacja z codziennego makijażu może mieć pozytywne następstwa, o czym przekonała się Marianna, która napisała, że dzięki temu bardzo poprawiła się jej cera. Część mam odpowiadających na nasze pytanie stwierdziła jednak kategorycznie, że bez makijażu nie wyobraża sobie życia i narodziny dziecka niczego nie zmieniły. Internautka o nicku fajnykotek przyznaje, że po ciąży jej cera zrobiła się bardzo wrażliwa - to częsta bolączka nowych mam. Mimo tego fajnykotek wciąż się maluje: "Bez podkładu i pomalowanych przynajmniej rzęs, czuję się nie do końca ubrana" - pisze na forum.

O wrażliwszej skórze napisała także dziennik-niecodziennik: "Kupuję mniej, bo włączył mi się racjonalizm i w sumie sama zobaczyłam bezsens posiadania takich ilości kosmetyków, co kiedyś. Zanim zużyję to albo się przeterminuje, albo znudzi, albo wyschnie, albo coś. Część kosmetyków musiałam zmienić, bo po porodzie przez około pól roku moja twarz kłóciła się z praktycznie wszystkim poza absolutną podstawą, potem zaczęło przechodzić, ale nie doszło do przedciążowej tolerancji doskonałej. Musiałam zmienić krem pod oczy, puder i tusz do rzęs".

W biegu

Jedną ze zmian, o której wspominają mamy, jest brak czasu. Przekłada się to naturalnie na sposób, w jaki pielęgnujemy nasze ciała - wiele mam, oprócz makijażu, rezygnuje również z używania balsamów nawilżających, żeby szybciej być do dyspozycji niemowląt. Agni71 tak pisze o zmianach swoich nawyków: "Zrezygnowałam z perfum i wód toaletowych, bo nie chciałam, żeby noworodek czy niemowlak wdychał takie opary podczas przytulania. Ograniczyłam tez stosowanie szminki (a szminka to dla mnie podstawowy kosmetyk makijażowy), żeby nie smarować dzieciaków podczas całowania. W okresach dużego zaganiania w ogóle darowywałam sobie makijaż lub balsamowanie całego ciała po kąpieli (byłam zbyt zmęczona, nie chciało mi się). Teraz dzieci mam już większe i praktycznie wróciłam do dawnych zwyczajów kosmetycznych, choć z mniejszym zaangażowaniem śledzę np. nowości w tej dziedzinie.

Ilona przyznaje, że wszystko już wróciło do normy, ale na początku nie miała siły ani czasu na myślenie o makijażu. Poza tym u niej też pojawiła się nadwrażliwość skóry po porodzie: "Miałam pokrzywkę na całym ciele, więc musiałam używać delikatnych, specjalistycznych kosmetyków. Teraz maluję się nawet nie planując wyjścia poza dom, 2-3 razy w tygodniu kładę sobie maseczkę, starannie peelinguję całe ciało, a z Maluszkiem dzielę tylko krem do twarzy.

Ekologicznie i naturalnie

Część mam stwierdza, że wraz z ciążą i narodzinami dziecka wzrosła ich wiedza na temat różnych substancji używanych do produkcji kosmetyków. Dlatego często zdarza się, że kobiety decydują się używać do pielęgnacji wyłącznie ekologicznych - a nawet spożywczych - produktów. Kosmetyki drogeryjne dobierają starannie, sugerując się ich składem. Nierzadko korzystają z mydeł i kremów przeznaczonych dla dzieci. Zofia napisała na Facebooku: "Zakupiłam olej arganowy i z niego korzystam. Wspólnie, rodzinnie, mamy jeden szampon dziecięcy. Poza tym wszyscy zamiast płynu do kąpieli używamy mleka kokosowego z puszki. Ja zrezygnowałam z peelingu do twarzy". Agnieszka dodała od siebie, że u niej nic się nie zmieniło, poza tym, że dorzuciła do zestawu używanych kosmetyków balsam na rozstępy. Forumowiczka kropkaa pisze, że przy drugim dziecku przerzuciła się na kosmetyki ekologiczne i żałuje, że zrobiła to tak późno, wcześniej używała popularnych kosmetyków dla dzieci: "Jak ja mogłam to kupować?" - pyta na forum.

Małgosia też postawiła na naturę: "Pod wpływem rady przyjaciółki już w ciąży całkowicie przestawiłam się na kosmetyki bio/eko i pozostałam im wierna (także kosmetyki kolorowe). Poza tym wszyscy używamy polskiego szarego mydła, które jest po prostu genialne, także do prania. Zrezygnowałam nawet z farbowania włosów chemią, co było sporą zmianą. Teraz tylko henna i to rzadko. Maluję się codziennie, to akurat naprawdę nie zabiera dużo czasu, a daje mi poczucie, że robię coś dla siebie i mojego mężczyzny". Kilka mam wspomniało w swoich wypowiedziach, że nie podbiera dzieciom kosmetyków, kierując się oszczędnością - środki do pielęgnacji skóry maluchów, szczególnie tych z wrażliwą czy atopowa skórą, nie należą do najtańszych, mamy wolą więc, żeby korzystały z nich tylko ich dzieci. Część kobiet zaczęła jednak używać dziecięcej oliwki do ciała zamiast balsamów.

Wszystko wraca do normy?

Czytając wypowiedzi mam, można zauważyć, że im mniejsze dziecko, tym mniej czasu i większa skłonność do rezygnowania z różnych produktów i zabiegów pielęgnacyjnych. Mamy niemowląt często odkładają na później używanie perfum, malowanie się, peelingi i maseczki. Wystarcza prysznic, czasem balsam na rozstępy i krem do twarzy. Im dziecko starsze, tym łatwiej wygospodarować chwilę na codzienną pielęgnację i zadbanie o potrzeby swojego ciała. Dobrym przykładem naszych kobiecych zdolności adaptacyjnych jest post Mayaalex, która nie zmieniła wiele w swoich przyzwyczajeniach, dostosowała je jedynie do aktualnych wymogów jej dziecka i etapu, na którym akurat się znajdowali: "Należę do tych kobiet, które bez makijażu nie otwierają listonoszowi, więc malowałam się cały czas tak samo, nawet jadąc na porodówkę, czy dzień po porodzie - nałożyłam fluid i umalowałam oczy (i dzięki temu na zdjęciach jakoś wyglądam). Zaraz po porodzie oczywiście używałam sporo kosmetyków ujędrniających na skórę brzucha i teraz rzeczywiście jest ładna (po 8 miesiącach może i tak byłaby ładna, ale przynajmniej latem nie wstydziłam się chodzić w bikini). Moje dziecko przez jakiś czas było nieodkładalne, więc wtedy zamieniłam depilator na zwykłą maszynkę, bo było szybciej". Nie bez znaczenia jest też to, o czym wspomina Kasia - na początku są ważniejsze rzeczy niż myślenie o kredce do oczu czy o peelingu do ciała: zachłystujemy się macierzyństwem, skupiamy na dziecku, dbamy o jego potrzeby. Ważne, żeby się w tym nie zatracić, ale - wbrew opiniom złośliwców - nie ma obawy, że tak się stanie. Historie naszych czytelniczek są na to najlepszym dowodem!

O macierzyństwie bez lukru i zakłamania przeczytaj w książce "Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego" >>

Więcej o:
Copyright © Agora SA