Parabeny - czy słusznie się ich boimy?

Moda na ekologiczne produkty zbiega się ze strachem przed konserwantami w jedzeniu i w produktach do pielęgnacji skóry. Jako wróg numer 1 przedstawiane są parabeny. Czy lęk przed nimi jest uzasadniony?

Jednym z argumentów przemawiających na korzyść naturalnych kosmetyków jest, według ich zwolenników, fakt, że nie zawierają konserwantów. Naturalne składniki kremów i innych kosmetyków, w tym woda, są łatwym celem dla bakterii i grzybów, dlatego też większość produktów dostępnych na naszym rynku zawiera różnego rodzaju środki konserwujące. Ich rodzaj i stężenie reguluje prawo. Wzrost świadomości oraz postaw proekologicznych sprawia, że coraz więcej konsumentów chce sięgać po kosmetyki o jak najbardziej naturalnym składzie. Naprzeciw temu zapotrzebowaniu wychodzą producenci kosmetyków, proponując serie produktów pozbawionych najmniej pożądanych substancji: laurylosiarczanu sodu (SLS), silikonów i - przede wszystkim - parabenów. Te ostatnie u wielu osób wzbudzają prawdziwy lęk. Dlaczego tak jest i czy rzeczywiście powinniśmy unikać parabenów, skoro znajdują się nawet w kosmetykach dla dzieci?

Skąd ten lęk?

Parabeny są środkami konserwującymi, pochodnymi kwasu benzoesowego. Możemy je znaleźć w żywności, m.in. w mrożonkach i dżemach. Parabeny używane są też w produkcji kosmetyków, gdyż przedłużają ich trwałość i mają działanie bakterio- i grzybobójcze. W składzie kosmetyków znajdziemy je najczęściej pod nazwami: ethylparaben, propylparaben, methylparaben i butyloparaben, a ich stężenie, zgodnie z regulacjami Unii Europejskiej, może wynosić obecnie do 0,4%. Lęk przed parabenami zainicjowały badania, które wykazały, że ich obecność wykryto w tkance raka piersi. Tłumaczono to m.in. używaniem antyperspirantów, obawiając się, że parabeny w nich zawarte mogły przenikać do organizmu i odkładać się w piersiach, zwiększając ryzyko wystąpienia nowotworu. - Podstawowym problemem związanym z parabenami jest fakt, że niektóre z nich mogą działać estrogennie - mówi prof. dr hab. Paweł Surowiak z Instytutu DermaMed we Wrocławiu, tłumacząc źródła lęku przed parabenami. - Dlatego też zaczęto je również wiązać z ryzykiem innych nowotworów hormonozależnych.

Czy należy się bać?

Kwestia szkodliwości parabenów jest dyskusyjna, jako że nie udowodniono ich rakotwórczego działania. Składniki kosmetyków, które budzą wątpliwości co do bezpieczeństwa ich stosowania, są sprawdzane przez Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (Scientific Committee on Consumer Safety - SCCS), czyli organ doradczy Komisji Europejskiej. Składa się on z grupy niezależnych toksykologów z różnych instytucji naukowych. Niepokojące doniesienia na temat obecności parabenów w tkance komórek nowotworowych, sprawiły, że eksperci z SCCS postanowili ocenić bezpieczeństwo ich stosowania w kosmetykach. Najnowsze opinie pochodzą z 2011 roku i uwzględniają wszystkie ważniejsze publikacje dotyczące estrogennego działania parabenów, które ukazały się do końca 2010 roku. - Komitet w swojej opinii stwierdza, że najważniejszą kwestią związaną z bezpieczeństwem stosowania jest siła oddziaływania na układ hormonalny propylo- i butyloparabenu - wyjaśnia profesor Surowiak. - Komitet uznał, że propyloparaben i butyloparaben są bezpieczne, ale w niższym niż dotychczas stężeniu - 0,19% , a nie 0,4%, jak jest to obecnie regulowane. W opinii opublikowanej w październiku 2011 SCCS potwierdził też bezpieczeństwo stosowania parabenów w kosmetykach dla dzieci poniżej 6 miesiąca życia, z wyjątkiem produktów pozostawianych na skórze, a stosowanych w okolicach podpieluszkowych.

Paraben parabenowi nierówny

Czytając skład kosmetyków na opakowaniu, możemy zastanawiać się czy każdy paraben jest tak samo podejrzany. Profesor Surowiak twierdzi, że wiedza na ten temat jest wciąż niewielka. - Amerykańska agencja FDA zaklasyfikowała dwa parabeny, metyloparaben i propyloparaben, jako substancje uznane za bezpieczne do stosowania w żywności. Niestety w przypadku wielu parabenów nie dysponujemy pełnymi danymi dotyczącymi profilu ich bezpieczeństwa. Dlatego nie jest wykluczone, że Komisja wprowadzi ograniczenia albo nawet zakaz stosowania w kosmetykach tych parabenów, dla których nie ma kompletu danych toksykologicznych, w szczególności parabenów o łańcuchach rozgałęzionych (jak izopropyloparaben czy izobutyloparaben). Należy jednak pamiętać, że estrogenne działanie parabenów jest od 1000 do 100 000 razy słabsze, niż działanie estradiolu , czyli estrogenu obecnego w organizmie człowieka - uspokaja profesor.

Dzieciom wolno, ale...

Parabeny można znaleźć także w kosmetykach dla dzieci. Profesor Surowiak uważa, że bezpieczniej jednak nie stosować tych produktów: - Mimo niejednoznacznych danych na temat ich toksyczności, oraz danych dotyczących bezpieczeństwa niektórych z nich, unikałbym ich w kosmetykach dla dzieci. W Danii wprowadzono zakaz stosowania propylu i butyloparabenu w kosmetykach dla dzieci poniżej 3 lat. Dania jest pionierem w dziedzinie ochrony konsumentów przed produktami zaburzającymi gospodarkę hormonalną, a teraz stała się także pierwszym krajem w Europie, gdzie zakazano używania parabenów w produktach dla dzieci.

Kupić, nie kupić?

Decyzja co do kupowania kosmetyków zawierających parabeny jest też uwarunkowana naszym stylem życia. Jeśli jesteśmy zwolennikami ekologicznej żywności i naturalnych kosmetyków, będziemy ich unikać. Jeśli jednak kierujemy się wynikami badań i darzymy naukowców zaufaniem, nie będziemy panicznie bać się parabenów. Powtarzanie, że parabeny wywołują nowotwory jest szkodliwe, ponieważ takie działanie nie zostało udowodnione w badaniach. Na wszelki wypadek można jednak zachować ostrożność, szczególnie biorąc pod uwagę słowa profesora Surowiaka o brakach w danych nt. bezpieczeństwa niektórych parabenów i o unikaniu ich w kosmetykach przeznaczonych dla dzieci.

Na szczęście naturalne kosmetyki przestają być dobrem luksusowym i coraz więcej firm, w tym polscy producenci, proponują klientom linie przystępnych cenowo kosmetyków, które nie zawierają podejrzanych składników. Warto również brać pod uwagę opakowanie i to czy dostęp powietrza do kosmetyku jest ograniczony. Sięgając po krem z dozownikiem możemy być spokojniejsi, że do środka nie dostaną się szkodliwe mikroorganizmy. Jeśli wyrobimy w sobie nawyk czytania składu na opakowaniu kremu czy szamponu, możemy bardziej świadomie wybierać kosmetyki i sami decydować, czy chcemy używać tych z parabenami, czy też nie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.