Fronty, które tworzą matki
Macierzyństwo może być cudowne, jasna sprawa. Każda matka doskonale wie, że na co dzień poddawana jest ocenie przez inne posiadaczki dzieci. Sama także ocenia. Sprawdź, w których obozach się znajdujesz.
Poród naturalny kontra cesarka
Zostając mamą na dzień dobry masz możliwość zakwalifikowania do dwóch różnych obozów - często zresztą niezależnie od siebie. Mowa o matkach, których dzieci wyszły na świat kanałem rodnym, i tych, które poddano zabiegowi cesarskiego cięcia. Nie miejsce na to by oceniać, która z metod jest lepsza, bliższa naturze, lepsza dla dziecka. Często mamy, które rodziły naturalnie patrzą na te po cesarce z lekkim wywyższeniem. - Że na łatwiznę poszły, nie sprawdziły się. Nie można tu mówić o regule, ale presja jest duża. Olga, która pod nóż trafiła po tym, jak dziecko nie chciało wejść w kanał rodny (okazało się później, że pępowina owinięta wokół stopy blokowała malucha) bardzo długo czuła się jak ostatni lamus. - To dlatego, że cały świat, w tym także ja, oczekiwałam, że urodzę naturalnie. O wspaniałości tego przeżycia nasłuchałam się w szkole rodzenia i naczytałam w pismach i internecie - mówi. - Nie wspominam nawet o tym, że przed porodem zewsząd słyszałam, że poród naturalny to dla dziecka same zalety, a cesarkowe dzieci mają dysleksję i ogólnie gorzej sobie radzą w życiu - co oczywiście udowodnili amerykańscy, brytyjscy i australijscy naukowcy. Olga, pomimo wielu rozmów z innymi mamami, długo utwierdzała się w przekonaniu, że taki poród to nie poród. Na szczęście udało się ja wreszcie przekonać, że zdrowie dziecka było najważniejsze i nie liczy się, jak, a istotne, że cało i zdrowo.
Karmiące piersią versus podające butelkę
Mleko matki jest najlepsze - najzdrowsze, ma najwięcej substancji odżywczych, idealne bo powstaje specjalnie dla malucha. Co zrobić, jeśli kobieta ma problemy z pokarmem? Takie przypadki też chodzą po świecie. Nie nam oceniać więc fakt, że mama z niemowlakiem zamiast wyciągnąć zza pazuchy pierś, rozrabia proszek z ciepłą woda z termosu. Jej dziecko, jej sprawa, jej pokarm. Tak powinno być w świecie idealnym. Prawda jest jednak taka, że mamy, które nie karmią piersią są oceniane jako złe, niewystarczająco zaangażowane, szkodzące dziecku. - Kiedy dowiedziałam się, że znajoma mojego męża karmiła swoją córeczkę tylko miesiąc, automatycznie rzuciłam jakiś niewybredny komentarz - przyznaje Marta, matka bliźniaków. - Po czasie dowiedziałam się jednak, że każde karmienie mlekiem poprzedzało odciąganie pokarmu laktatorem, a i tak ilości, które wydobyła były mizerne. Godziny spędzone z "dojarką" sprawiały, że znajoma była uziemiona i nie mogła bawić się ze swoim starszym synkiem - dodaje. - Sama pewnie także podjęłabym taką decyzję, w pierwszym jednak odruchu przypisałam się do frontu matek karmiących, które gardzą sztucznym pokarmem...
Mamy siedzące z dziećmi kontra kobiety pracujące
Tutaj zdania są podzielone, a przynależność do obozu płynna. Bo wykorzystanie całego urlopu macierzyńskiego oraz zaległego urlopu i ewentualnego zwolnienia jest jak najbardziej pozytywnie postrzegane. Powrót do pracy w trzy dni po urodzeniu dziecka (dokonała tego jedna z pań ministrów w rządzie Nikolasa Sarkozy'ego) wzbudza ogólne oburzenie. Mile widziane jest spędzenie z dzieckiem roku. Mamy więc front umiarkowanie siedzących, który jest ogólnie akceptowany, popierany i zalecany. W naszym zabieganym świecie mamy, które zostają z dzieckiem na cały okres wychowawczy nie wzbudzają aż takiego entuzjazmu. Kiedy jeszcze dobrowolnie decydują się na zawieszenie kariery na kołku i spędzanie czasu z dziećmi aż do ich pójścia do szkoły... To już w odczuciu wielu jakiś dziwaczny archaizm...
A Ty w którym obozie jesteś? A może wcale nie czujesz, że matki tworzą fronty?
Zostając mamą na dzień dobry masz możliwość zakwalifikowania do dwóch różnych obozów - często zresztą niezależnie od siebie. Mowa o matkach, których dzieci wyszły na świat kanałem rodnym, i tych, które poddano zabiegowi cesarskiego cięcia. Nie miejsce na to by oceniać, która z metod jest lepsza, bliższa naturze, lepsza dla dziecka. Często mamy, które rodziły naturalnie patrzą na te po cesarce z lekkim wywyższeniem. - Że na łatwiznę poszły, nie sprawdziły się. Nie można tu mówić o regule, ale presja jest duża. Olga, która pod nóż trafiła po tym, jak dziecko nie chciało wejść w kanał rodny (okazało się później, że pępowina owinięta wokół stopy blokowała malucha) bardzo długo czuła się jak ostatni lamus. - To dlatego, że cały świat, w tym także ja, oczekiwałam, że urodzę naturalnie. O wspaniałości tego przeżycia nasłuchałam się w szkole rodzenia i naczytałam w pismach i internecie - mówi. - Nie wspominam nawet o tym, że przed porodem zewsząd słyszałam, że poród naturalny to dla dziecka same zalety, a cesarkowe dzieci mają dysleksję i ogólnie gorzej sobie radzą w życiu - co oczywiście udowodnili amerykańscy, brytyjscy i australijscy naukowcy. Olga, pomimo wielu rozmów z innymi mamami, długo utwierdzała się w przekonaniu, że taki poród to nie poród. Na szczęście udało się ja wreszcie przekonać, że zdrowie dziecka było najważniejsze i nie liczy się, jak, a istotne, że cało i zdrowo.
Karmiące piersią versus podające butelkę
Mleko matki jest najlepsze - najzdrowsze, ma najwięcej substancji odżywczych, idealne bo powstaje specjalnie dla malucha. Co zrobić, jeśli kobieta ma problemy z pokarmem? Takie przypadki też chodzą po świecie. Nie nam oceniać więc fakt, że mama z niemowlakiem zamiast wyciągnąć zza pazuchy pierś, rozrabia proszek z ciepłą woda z termosu. Jej dziecko, jej sprawa, jej pokarm. Tak powinno być w świecie idealnym. Prawda jest jednak taka, że mamy, które nie karmią piersią są oceniane jako złe, niewystarczająco zaangażowane, szkodzące dziecku. - Kiedy dowiedziałam się, że znajoma mojego męża karmiła swoją córeczkę tylko miesiąc, automatycznie rzuciłam jakiś niewybredny komentarz - przyznaje Marta, matka bliźniaków. - Po czasie dowiedziałam się jednak, że każde karmienie mlekiem poprzedzało odciąganie pokarmu laktatorem, a i tak ilości, które wydobyła były mizerne. Godziny spędzone z "dojarką" sprawiały, że znajoma była uziemiona i nie mogła bawić się ze swoim starszym synkiem - dodaje. - Sama pewnie także podjęłabym taką decyzję, w pierwszym jednak odruchu przypisałam się do frontu matek karmiących, które gardzą sztucznym pokarmem...
Mamy siedzące z dziećmi kontra kobiety pracujące
Tutaj zdania są podzielone, a przynależność do obozu płynna. Bo wykorzystanie całego urlopu macierzyńskiego oraz zaległego urlopu i ewentualnego zwolnienia jest jak najbardziej pozytywnie postrzegane. Powrót do pracy w trzy dni po urodzeniu dziecka (dokonała tego jedna z pań ministrów w rządzie Nikolasa Sarkozy'ego) wzbudza ogólne oburzenie. Mile widziane jest spędzenie z dzieckiem roku. Mamy więc front umiarkowanie siedzących, który jest ogólnie akceptowany, popierany i zalecany. W naszym zabieganym świecie mamy, które zostają z dzieckiem na cały okres wychowawczy nie wzbudzają aż takiego entuzjazmu. Kiedy jeszcze dobrowolnie decydują się na zawieszenie kariery na kołku i spędzanie czasu z dziećmi aż do ich pójścia do szkoły... To już w odczuciu wielu jakiś dziwaczny archaizm...
A Ty w którym obozie jesteś? A może wcale nie czujesz, że matki tworzą fronty?
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Złudzenie optyczne, czyli jak mózg potrafi nas oszukać
-
Pasterka spędza pandemię z dziewięciorgiem dzieci. "Standard życia bardzo się pogorszył"
-
Nietrafione zabawki dla dziecka. "Z mężem wyjmowaliśmy je 20 godzin. To był koszmar"
-
Szkoły zamknięte do końca roku szkolnego? Rodzice: To może wyrządzić dzieciom krzywdę
-
Mama 22 dzieci była w ciąży bez przerwy przez ponad 16 lat. "Najkrótszy poród trwał 45 minut"
- Niedziele handlowe 2021. Czy 28 lutego sklepy są otwarte?
- Trzy słowa, kategoria: film animowany. Rozpoznasz, o jaki tytuł pytamy?
- Płaskostopie - poznaj rodzaje i przyczyny deformacji, a także skuteczne ćwiczenia stóp
- Alergia na roztocza - jakie są objawy i co można zrobić? Czy można się odczulić?
- Mama uczy córkę, że dziewictwo nie istnieje. Wideo obejrzało ponad 2 miliony ludzi. Ma w tym ważny powód