Zdrada i poniżanie, czyli przewodnik po kobiecych fantazjach erotycznych [FELIETON]

- Cudownie jest być z kimś, kto lubi niekonwencjonalny seks - poinformowała swoje przyjaciółki. Podczas stosunku on związał jej ręce i krzyczał: "zamknij się!". On, czyli "włamywacz". Ona, czyli Samantha z "Seksu w wielkim mieście". Ja nie mam tyle szczęścia.

I nie chodzi mi o to, że nie znam nikogo, kto lubi niekonwencjonalny seks, ani też o odgrywanie seksualnych fantazji, co o przyjaciółkę, która otwarcie opowiadałaby o swoich erotycznych zabawach. Napisanie tego tekstu okazało się więc trudniejsze niż myślałam, bo najwyraźniej bez mojito czy butelki cabernet takie zwierzenia nie przychodzą kobietom łatwo. Prędzej opowiemy sobie o tym, jaki nasz partner jest w łóżku, niż o tym, co chciałybyśmy z nim (albo nie z nim) tam (albo gdzie indziej) robić. Z odsieczą przyszła mi jednak Iwona, ta od udanego seksu z mężem , może pamiętacie?

Pięćdziesiąt twarzy kobiet

Seksualne fantazje to trochę jak termin z erotycznej powieści, prawda? I coś w tym jest, bo jak zauważa jedna z moich koleżanek, tłumaczka, kipiące pożądaniem książki dla kobiet to ostatnio największy hit wydawniczy. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" okazało się rewolucją i wszystkie dobrze wiemy, że wcale nie literacką... 90 milionów sprzedanych egzemplarzy powieści na całym świecie to jasny znak, że kobiety potrzebują więcej, niż dostają na co dzień.

Nagle okazało się więc, że panie lubią erotyczne historie, mają ukryte fantazje i... podnieca je uległość. Pojawiły się nawet opinie, że Grey dodał pikanterii harcom w małżeńskich alkowach, a porodówki zaczęły zapełniać się płaczem noworodków powitych na skutek pogreyowskiej namiętności. Świat (czyt. wydawcy) odkrył, że kobiety wolą wyobrażać sobie żądzę niż mieć ją podaną na tacy w filmie pornograficznym.

Po sukcesie "Greya" rynek wydawniczy szybko odpowiedział na potrzeby czytelniczek, zapełniając półki księgarń literaturą erotyczną dla kobiet. Marta przetłumaczyła na polski kilka książek z tego nurtu: - Zdziwiło mnie bardzo, że odwołują się one do bardziej lub mniej "lajtowego" masochizmu - mówi. - Zawsze kobieta jest niesłychanie bierna, poddawana jakiejś przemocy i odkrywa rozkosz w całkowitym poddaniu się silnemu mężczyźnie. Rozmawiałam o tym z wydawcą i podobno takie książki dobrze się sprzedają. Silna kobieta sukcesu, która kontroluje swoje życie nareszcie odnajduje szczęście, kiedy traci kontrolę i pozwala, żeby to władczy i dominujący mężczyzna rządził. Taka literatura o Kopciuszku przebudzonym pocałunkiem, tylko w wersji 18+ - wyjaśnia i dodaje: - Zdziwiło mnie, ile jest bicia w tych książkach, bo to jakoś nigdy mnie nie podniecało.

O czym marzą kobiety?

Większość moich znajomych nabiera wody w usta, otrzymuję kilka zdawkowych zdań, jakieś nieśmiałe szepty, wiele rumieńców, coś o stopach, coś o kajdankach... A nie, przepraszam, kajdanki to z innej historii. Jedynie Iwona się nie kryguje i niczym nowojorska Samantha opowiada nam szczegółowo o swoich fantazjach. To jedyna znana mi osoba, która jest naprawdę bezpruderyjna.

Mówi więc o tym, że w ramach gry wstępnej opowiadają sobie z mężem różne historie: - O czym? Głównie o zdradzie. O tym, że ja zdradzam jego, z kimś przypadkowym, w jakimś okropnym miejscu albo z kimś, kogo znamy i kto mi się podoba. Często jest też odwrotnie, to on opowiada mi o tym, co i z kim robił. Bardzo podniecającym elementem w tych historiach jest, gdy on widzi mnie - albo ja jego - w tej sytuacji intymnej z kimś innym... Taka perwersja - mówi. Dodaje też, że absolutnie nie wyobraża sobie, żeby w rzeczywistości taka sytuacja miała ją podniecać: - Nie rozważamy żadnych "swingers party" i tym podobnych - zapewnia.

Zwierzenie Iwony zachęciło Alinę do dość lakonicznego wyznania: - A co mi szkodzi, powiem wam! - rzuca ze śmiechem. - Jako zdeklarowana heteryczka przyznam się tu wam, że po 30-tce kilka razy zdarzyło mi się mieć sen erotyczny z kobietą w roli głównej! Pierwszy raz obudziłam się w totalnym szoku - no bo jak to? W życiu wcześniej nie spojrzałam na kobietę w ten sposób, a tu nagle takie sny! - opowiada.

Kobiecie też wolno fantazjować...

No dobra, powiecie pewnie, że to, o czym fantazjują moje koleżanki nie jest reprezentatywne dla wszystkich kobiet. Zdziwicie się! W Wielkiej Brytanii ukazała się właśnie książka zatytułowana "Garden Of Desires: The Evolution Of Women's Sexual Fantasies". Emily Dubberley przytacza w niej erotyczne fantazje setek kobiet, które zgodziły się opowiedzieć jej o swoich najbardziej intymnych marzeniach.

Ta książka to swoista kontynuacja publikacji sprzed 40 lat, kiedy to Nancy Friday w "My Secret Garden" obwieściła światu, słowami swoich rozmówczyń, że kobiety też mają fantazje seksualne, czyli coś, co wcześniej było przypisywane wyłącznie mężczyznom. Dzięki Dubberley możemy za to dowiedzieć się, czy "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i "Seks w wielkim mieście" zmieniły coś w sposobie, w jaki kobiety myślą o seksie.

Co nas kręci, co nas podnieca

W swojej książce Emily Dubberley dokładnie określa 5 różnych obszarów, które pobudzają kobiecą wyobraźnię. Chcecie wiedzieć, co nas kręci? Jesteście na to gotowi? To proszę bardzo:

1. uległość - może być psychiczna lub fizyczna. W tych fantazjach często dużą rolę odgrywają gadżety: pejcze, kajdanki, pęta - wpływ "Greya" jest oczywisty;

2. dominacja - tym razem to kobieta w roli dominy, zdradzającej i upokarzającej partnera. Podobno 1/3 wszystkich fantazji kręci się właśnie wokół tego;

3. wojeryzm i ekshibicjonizm - kiedy kobiety podnieca ryzyko, że ktoś mógłby przyłapać je in flagranti. Pobudzająca jest także myśl o tym, że ktoś mógłby je obserwować podczas stosunku lub że to one mogłyby obserwować inną parę;

4. seks grupowy i seks z kobietą - jako sposób na odmianę sypialnianej monotonii;

5. seks ze stałym i jednym partnerem - a tak, nie ma co załamywać rąk, panowie, nie samą dominą czy Greyem żyje kobieta! Wiele fantazji kręci się wokół seksu ze swoim własnym, znanym i sprawdzonym partnerem. Z drugiej strony jednak, jak udowadnia Dubberley, nierzadkie jest też fantazjowanie o kolegach z pracy, o osobie publicznej, o przyjacielu czy o facecie z plakatu...

Widzicie więc, że moje odważne koleżanki wspaniale wpisują się w wyłonione przez Dubberley kategorie. Samantha także. Ciekawe, jak wyglądałaby taka lista dla mężczyzn? I znowu przypomina mi się Ross z "Przyjaciół" i jego księżniczka Leia w złotym bikini!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA