Plac zabaw... w domu

Bez wielkich nakładów sił i kosztów we własnym domu możemy stworzyć coś lepszego od najlepszego placu zabaw. Po co? By nasze dzieci mogły wyszaleć się i... zyskać zdrowie.

Postawą dzieci zwykle zaczynamy zajmować się, dopiero gdy pojawi się problem i trzeba iść do lekarza. A przecież można inaczej. Możemy spełnić ich marzenia, zachęcić do aktyw- ności, zapewnić świetną zabawę. Zróbmy w domu "wyszalnię", czyli miejsce, w którym będą mogły się wyszaleć.

DLA ZABAWY I DLA ZDROWIA

Kto powiedział, że zapobieganie i walka z wadami postawy musi wyglądać jak tradycyjna "korektywa"? Rzadko kiedy dzieci wspominają ją radośnie. Na dodatek: tylko 1-2 razy w tygodniu? To ma zapewnić zdrową postawę? Wolne żarty.

A gdyby tak umożliwić maluchowi ruch o każdej porze, kiedy ma na to ochotę? Do tego w sposób, który wywołuje w dzieciach radość i zapalczywość dotąd nie okazywaną. Nam przybędzie z początku trochę siwych włosów, ale dzieci będą zachwycone.

BUJANIE W OBŁOKACH

Dom to nuda, stagnacja i porządek. Zmieńmy to. Zacznijmy od kupienia kilku linek i najgrubszej sklejki. Robimy platformę - nie, nie wiertniczą, choć jeśli młode będą chciały, mogą ją do takiej zabawy wykorzystać.

Platforma zmusza nasze ciało do pracy nad pełną, stale coraz lepszą koordynacją. Od początku, próbując rozbujać platformę, dziecko musi rytmicznie, naprzemiennie przemieszczać ciężar swego ciała z nogi na nogę. Wystarczy, że - co się często zdarza na początku - będzie preferowało jedną stronę hm, platforma tego nie wybacza. Systematycznie po- zwala wypracowywać równomierną, naprzemienną pracę całego ciała, naprzemienne wydłużanie i skracanie jednej i drugiej jego strony, a jeżeli dziecko ma tendencję do krzywienia się, pomaga tę tendencję neutralizować.

Pracuje całe ciało dziecka, kształtując jednocześnie bezwiednie i do stopnia niesłychanego reakcje równoważne i czucie podłoża, swego ciała i orientację w przestrzeni, elegancję i płynność ruchu. Na dodatek nikt dzieciaka do tego nie zmusza. Pierwszą rzeczą, którą zrobi po powrocie ze szkoły lub przedszkola, będzie skok na platformę, oczywiście jeżeli nie jest zajęta przez któregoś z rodziców. Dla nich to też relaks dla ciała, umysłu i namiastka ruchu na świeżym powietrzu.

Jeżeli chcemy zwiększyć stopień trudności i zakres ćwiczeń dziecka, możemy podwiesić pod sufitem dodatkowo drążek. Bujanie się na platformie i jednoczesne trzymanie drążka to najlepszy trening dla ciała, jego siły, zwinności, koordynacji oraz układu równowagi, jaki można sobie wyobrazić. Nie ma takiej grupy mięśniowej, która nie musiałaby pracować. A jeżeli i to nas znudzi, możemy zacząć się bujać na czworakach. Kolejnym stopniem wtajemniczenia jest robienie tych wszystkich rzeczy z zamkniętymi oczami.

PAJĘCZARNIA

Pajęczarnia-męczarnia. Ale tylko dla nas, dorosłych, gdy patrzymy, jak nasze dziecko po raz 36. tego wieczora wspina się od podłogi po sufit albo między ścianami po sznurowej drabince, a jeśli po drodze dosięgnie zwieszonej z kolejnego haka w suficie liny, mamy kolejne pół godziny z głowy

Ale ono przez ten czas zmusza swoje ciało do ogromnego wysiłku. Tu już trzeba użyć więcej siły, ale bez koordynacji pracy wszelakich odnóży łatwo nie będzie. A do tego trzeba dobrze zaplanować trasę i ewolucje w trakcie wspinaczki, dobrze ocenić odległość, ale też kolejność ruchów. Tu nie tylko o siłę i sprawność ciała chodzi. Potrzebna jest też odwaga i upór. Ten upór, którego teraz u dzieci nie lubimy, ale który pomaga im mierzyć się w przyszłości z wyzwaniami już bez naszej pomocy.

Kiedy już domowa trasa pajęczynowa zostanie poznana do cna, możemy dowiesić kolejną drabinkę, kolejną linę, powiązać je albo - ku radości dziecka - kupić z demobilu siatkę do wspinania i rozwiesić ją między rogami pokoju.

Czy to koniec? Nie, następnym razem przyczepimy do ściany w pokoju uchwyty do wspinaczki.

NAPOWIETRZNE FANTAZJE

Duże dmuchane piłki nie tylko służą do terapii i pomagają przy porodzie. Dla wielu to podstawa profilaktyki wad i bólów kręgosłupa. Warto potraktować piłkę jak krzesło. Kiedy nikt nie widzi (albo właśnie kiedy widzi i podziwia), możemy na takiej piłce usiąść i spróbować oderwać od podłogi nogi, a potem za wszelką cenę walczyć, by z niej nie spaść, jednocześnie nie dotykając podłogi rękoma ani nogami. Wola walki, jaką w sobie przy tym uwalniamy, odwróciłaby pewnie bieg historii niejednej batalii wojennej.

Wola walki to jedno, ale najważniejsze to fantastyczna stymulacja poczucia równowagi, koordynacji całego ciała, plastyczności i elegancji, a w końcu planowania ruchu i świadomości własnego ciała oraz jego miejsca w przestrzeni. Dziecka nie trzeba nawet zachęcać, by na takiej piłce usiadło, a kiedy już usiądzie... Z każdą kolejną próbą jego ruchy stają się coraz bardziej płynne, celowe i eleganckie. Piłka może stać przy biurku, a dziecko, odrabiając lekcje, może się na niej niezauważalnie lub "szaleńczo" bujać. I nie zdziwcie się, jeżeli nagle zacznie szybciej i lepiej odrabiać lekcje, bo efektywność pracy, kiedy siedzimy na piłce, zauważalnie wzrasta. Dziecko potrzebuje ruchu, a ograniczanie go w bezruchu (na krześle) kończy się źle, przynajmniej dla prac domowych.

PONAD POZIOMY

Trampolina, taka domowa, to najprostszy sposób, by wyszaleć się i wymęczyć do cna. A przy okazji kształtować szybkość, precyzję i sprężystość ruchu. A jeżeli ktoś kiedykolwiek śmiał czepiać się stóp naszych dzieci - że np. koślawe - to za jakiś czas udowodnimy mu, jak bardzo się myli. Jak długo trzeba ćwiczyć? Dziecko bezwiednie będzie regulować obciążenia i natężenie treningu. Po prostu zejdzie z trampoliny. Za jakiś czas wróci, ale następnym razem już bardziej racjonalnie będzie gospodarowało swoimi siłami. Czy to nie jest kolejna korzyść?

ZALETY?

Wszelakie! Dom pełen zabaw i radości, gdzie każde napięcie można rozładować konkursem stania na piłce. Gdzie dziecko, zamiast nudzić się przy lekcjach, może dać odpocząć swemu umysłowi i spełnić szaleńcze pomysły. Nie musi przy tym wiedzieć, że właśnie w sposób ekstremalny ćwiczy swe ciało i umysł, że realizuje program profilaktyki wad postawy i wielu trudności wieku przedszkolnego i szkolnego. Uczy się koncentracji na trudnych zadaniach, nabiera poczucia własnej wartości i regeneruje siły.

"Wyszalnia" jest panaceum, i to na wyciągnięcie ręki. Dostępnym w czasie deszczu i w przerwie odrabiania lekcji, i kiedy u rodziców siedzą nudni znajomi, a nawet kiedy chce się zaprosić kolegów i koleżanki i tak naprawdę nie wiadomo, co z nimi robić.

JESZCZE WIĘCEJ POMYSŁÓW...

...znajdziecie w książce Pawła Zawitkowskiego oraz na załączonej do niej płycie. Publikacja już wkrótce w księgarniach!

Więcej o:
Copyright © Agora SA